W bliskości z Jezusem

O doświadczeniu cierpienia 8-letniej Francuzki, Anne-Gabrielle Caron i jej niezwykłej więzi z Jezusem opowiada ks. Jean-Raphaël Dubrule, jej duchowy przewodnik i przyjaciel rodziny.

zdjęcie: www.anne-gabrielle.com

2020-10-14

KS. MICHAŁ KŁAKUS: – Jak poznałeś rodzinę Caron?

KS. JEAN-RAPHAËL DUBRULE: – Rodzice Anne­-Gabrielle należeli do wspólnoty przy parafii św. Franciszka à Paulo w Tulonie. Jako młody wikariusz, zaraz po święce­niach, pracowałem w tej parafii przez dwa lata. Moje pierwsze kontakty z tą rodziną nie różniły się od innych, które istniały w parafii (pozdrowienia przed nabożeństwami, rozmowy w czasie spo­tkań parafialnych itp.). Jednak w wyni­ku choroby Anne-Gabrielle, w 2009 roku, moje więzi z jej rodziną stały się silniejsze. Najpierw przygotowałem ją do przyjęcia I Komunii świętej, a następnie towarzyszyłem jej i rodzinie w zmaga­niach z chorobą.

– Kim są rodzice Anne-Gabrielle? W jakiej dorastała rodzinie?

– Anne-Gabrielle wychowywała się z rodzinie praktykujących katolików. Jej ojciec jest marynarzem, wojskowym (służy na łodzi podwodnej). Należy do osób powściągliwych i małomównych. Jej mama jest nauczycielką literatury klasycznej. W przeciwieństwie do swe­go męża jest osobą otwartą, łatwo na­wiązującą kontakty. Pomimo różnicy ich charakterów jest to rodzina o silnej wierze, która stara się przekazać tę wiarę swoim dzieciom. W domu praktykuje się modlitwę rodzinną. Od najmłodszych lat Anne-Gabrielle brała udział w spo­tkaniach katechetycznych dla dzieci. Dorastała więc w klimacie bliskości z Panem Jezusem. Można powiedzieć, że jej bliskość z Panem Jezusem, szcze­gólnie pod koniec życia, była owocem kilkuletniej współpracy z łaską.

– Jaka była twoja rola jako ojca ducho­wego rodziny Caron?

– Rodzina Caron nie miała właści­wie ojca duchowego. Kilku kapłanów po prostu wspierało ją w czasie cho­roby Anne-Gabrielle. Należeli do nich: mój proboszcz z parafii św. Franciszka à Paulo (ks. Fabrice) czy kapłan, który pochodził z ich rodziny (ks. Arnauld). Każdy z nich na swój sposób starał się w świetle wiary towarzyszyć obojgu ro­dzicom, pomagając im wejść w tajemnicęcierpienia córki i przyzwolenie Boga na tę sytuację. Ja zbliżyłem się do rodziny właśnie w czasie wspomnianych przy­gotowań Anne-Gabrielle do I Komunii świętej. Wtedy też rozpoznano jej cho­robę. Indywidualne lekcje katechizmu, które prowadziłem, szybko przerodziły się w pogłębione rozmowy duchowe. Dziękuję Panu Bogu za tę cenną lekcję, którą mogłem jako młody ksiądz zaraz po święceniach od Niego otrzymać.

– Co możesz powiedzieć o Anne-Gabrielle?

– Anne-Gabrielle była mądrą, uśmiechniętą, posłuszną i pomocną dziewczynką choć czasami trochę nie­cierpliwą. Pamiętam, że początkowo z trudem zmagała się z tą wadą, zwłasz­cza kiedy młodsi bracia przeszkadzali jej podczas nauki katechizmu w domu. Nie mogła też znieść wulgarności.

– Na co chorowała Anne-Gabrielle?

– Kiedy miała zaledwie 7 lat, w jej prawej piszczeli wykryto groźne­go i szczególnie złośliwego raka kości – guz Ewinga. Niestety, w chwili wykry­cia choroba była już w zaawansowanym stadium. Konieczne było długie i bole­sne leczenie, z krótkim okresem remi­sji. Oprócz bólu związanego z chorobą, Anne-Gabrielle obawiała się zabiegów, szczególnie zastrzyków, których wizja ją przerażała. Walczyła o zdrowie. Osta­tecznie jednak została pokonana przez raka 23 lipca 2010 roku, w wieku 8 lat.

– W jaki sposób pogłębiała ona swoją więź z Jezusem podczas choroby?

– Nie mam wątpliwości, że ciężka choroba, której doświadczyła, pozwoliła jej poczynić wielkie postępy w jej relacji z Panem Jezusem. Z dziecka z pewno­ścią obdarzonego naturalnymi darami (podobnie jak inne dzieci), została prze­mieniona przez łaskę w duszę dotkniętą dogłębnie Bożą miłością. Dzięki temu doświadczeniu była w stanie nie tylko znosić cierpienie, ale również „zamieniać je w miłość”. Wiedząc, że jej ziemskie życie wkrótce się skończy, ze wszystkich sił starała się jak najlepiej przygotować do przyjęcia Eucharystii. I Komunia święta stała się celem jej życia. Była źródłem i wyrazem wielkiej zażyłości z Chrystusem.

Prócz tej uroczystości zapadło mi w pamięci również inne wydarzenie, kiedy przyniosłem Anne-Gabrielle Ko­munię do jej domu. Zastałem ją w sa­lonie, leżącą na małym materacu roz­łożonym na podłodze. Bardzo cierpiała. Były to jej ostatnie miesiące na ziemi. Jednak zaraz po podaniu jej Komunii świętej, zobaczyłem w niej osobę zanu­rzoną całkowicie w Bogu. Była zjednoczona z Bogiem jak dwa kawałki stopionego wosku. Po kilku chwilach wyrwałem ją z tego stanu, by móc kontynuować spotkanie. Wie­rzę, że w swojej duszy w jakimś sensie doświadczała już Nieba.

Anne-Gabrielle również wzrastała w zrozumieniu Bożego przyzwolenia na swoją chorobę. Nigdy nie obwiniała Boga za to, co ją spotkało. Mimo tego, że kiedyś zapytała mnie: „księże, dlaczego Bóg pozwolił, aby mi się to przytrafi­ło?”, to jednak akceptowała to, przez co przechodziła. Cierpiała, zastanawiała się, przez co przechodzi, jak każdy w obli­czu cierpienia. Poznała chwile strasznej udręki. Ale zdecydowała się skorzystać z tej próby, by bardziej kochać – Boga przez swoją modlitwę, a innych przez ofiarowanie swojego cierpienia za zba­wienie dusz.

– Opowiedz, proszę, o przygotowaniach Anne-Gabrielle do I Komunii świętej i bierzmowania.

– Z powodu szybko postępującej choroby Anne-Gabrielle przyjęła sakra­ment bierzmowania w domu rodzinnym. Jak wspomina jej matka, była to smutna uroczystość. Pomimo, że była pouczana o znaczeniu tego sakramentu, to jednak cała jej uwaga skupiała się na właściwym przygotowaniu do I Komunii świętej. W tym czasie nie mogła już uczęszczać na zajęcia z innymi dziećmi, więc katecheza była prowadzona w domu. Na dzień przed plano­waną Komunią świętą w kościele parafialnym, z powodu nasile­nia objawów choroby musiała wrócić do szpitala. Jej jedynym zmartwieniem był strach przed niemożnością przyjęcia I Komunii na­stępnego dnia. To było trudne doświad­czenie również dla jej mamy, której ciężko było zrozumieć, że jej dziecko będzie pozbawione jedynej radości, jaką była ta uroczystość przeżywana z inny­mi dziećmi w parafii. Niemal cudem została w końcu wypisana ze szpitala w niedzielny poranek, ale do kościoła dotarła dopiero pod koniec uroczysto­ści. Gdy procesja po błogosławieństwie końcowym była gotowa do wyjścia ze świątyni, wszyscy zatrzymali się, a ona sama, jak anioł, szła główną nawą, aby po raz pierwszy przyjąć Jezusa. „Teraz tak będzie w każdą niedzielę” – zwie­rzała się matce.

– Jakie były jej relacje z innymi pacjentami w szpitalu?

– Na podstawie rozmów z jej mamą można określić jej stosunek do innych chorych dzieci: – „Mamo, będę bardzo osłabiona i przygnieciona chorobą. – Przygnieciona chorobą? Dlaczego ko­chanie? – Prosiłam dobrego Pana, aby obdarzył mnie całym cierpieniem dzieci przebywających w tym szpitalu. – Och, kochanie, ale nie sądzisz, że już wystar­czająco cierpisz? – O tak mamo, ale ja cierpię tak bardzo, żeby – mam nadzieję – inne dzieci nie cierpiały”.

Niewątpliwie w tych słowach jest coś bezpośrednio inspirowanego łaską, co podkreśla, że Anne-Gabrielle myślała o innych, zapominając o sobie.

– Jaka była jej wizja życia wiecznego, Nieba?

– Anne-Gabrielle wiedząc, że całym sercem kocha Boga, była pewna, że pew­nego dnia dołączy do Pana w Niebie. Czasami jednak bała się czyśćca. Był to strach z pewnością nieuzasadniony. Za­proponowano jej modlitwę i ofiarowanie swoich cierpień za dusze w czyśćcu cier­piące, ale jednocześnie myśląc o czyśćcu, martwiła się o siebie. Tęskniła za Niebem z silnym pragnieniem, kochając życie tu na ziemi, które Pan jej dawał ponieważ wiedziała, że jest otoczona miłością.

– Jak jej rodzice przeżyli śmierć córki?

– Najlepiej byłoby o to zapytać ich sa­mych... Krótko po śmierci Anne-Gabriel­le przeprowadzili się do Brestu (miasto na drugim krańcu Francji, w Bretanii). Musieli opiekować się innymi swoimi dziećmi, dawać im tyle czasu, ile potrze­bowały, tym bardziej, że Anne-Gabrielle była w centrum ich uwagi w czasie swojej choroby. Z pewnością otrzymali siłę, by przezwyciężyć bolesne chwile związane z odejściem ich ukochanego dziecka. Wierzę, że pomogła im w tym sama An­ne-Gabrielle, czuwając nad nimi z Nieba.

– Jak zrodziła się myśl, by rozpocząć proces beatyfikacyjny Anne-Gabrielle?

– Przyczyniło się do tego wiele wy­darzeń: sposób, w jaki Anne-Gabrielle przeżywała chorobę, słowa, które zo­stały przekazane, fakt, że wiele osób, które ją znały, nie tylko było pewnych jej bezpośredniego wejścia do Nieba, ale także zaczęło prosić o jej wstawiennic­two. Wszystko to pomogło stopniowo rozwijać się przekonaniu, że Anne-Ga­brielle żyła przepełniona łaską Bożą. Jej rodzice oczywiście byli również o tym przekonani, ale nie tylko oni. Parafianie z kościoła św. Franciszka à Paulo i księża posługujący w parafii, modlili się w inten­cji rozeznania woli Bożej w tej sprawie.

Prośba o rozpoczęcie procesu be­atyfikacyjnego Anne-Gabrielle została skierowana do biskupa diecezjalnego w Tulonie. Biskup Dominik Rey uznał ją za uzasadnioną i umożliwił rozpoczęcie procesu. 12 września 2020 roku, nieco ponad 10 lat po śmierci Anne-Gabrielle, proces został oficjalnie otwarty. Zgodnie z procedurami, będzie on polegał m.in. na zbieraniu świadectw dotyczących świętości życia Anne-Gabrielle, hero­iczności jej cnót oraz łask otrzymanych za jej wstawiennictwem.


Zobacz całą zawartość numeru ►

Autorzy tekstów, pozostali Autorzy, Miesięcznik, Numer archiwalny, 2020nr10, Z cyklu:, Kapłan wśród chorych

nd pn wt śr cz pt sb

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

14

15

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

Dzisiaj: 20.04.2024