„Kostka” znaczy „więcej”

Św. Stanisław był silną osobowością, miał swoją klasę i styl, do końca zachował wolność.

zdjęcie: Diecezja Kaliska

2018-09-07

Spotkałam kiedyś koleżankę, z którą dawno się nie widziałam. Wśród wymienianych grzeczności padło i to zdanie: „tyle lat minęło, a nic się nie zmieniłaś”. Wiem, że w takich sytuacjach chodzi o ilość zmarszczek i siwych włosów, których rzekomo nie przybywa, ale zawsze wtedy myślę: „jak to, tyle lat pracy nad sobą i nic się nie zmieniłam?”. Zdarza się, że z ust naszych znajomych słyszymy: „już taki jestem i nic się nie da zrobić”, „musisz mnie takiego zaakceptować”, „jakim mnie, Boże, stworzyłeś, takim mnie masz”, „to u nas rodzinne”… Czy rzeczywiście wolno nam w ten sposób zwalniać się z wysiłku pracy nad sobą?

To prawda, że rodzimy się wyposażeni w pewne cechy, wśród których są i takie, na które nie mamy wpływu, jak płeć, wzrost czy kolor oczu. Jednak charakter – jak czytamy w Liście biskupów na Rok św. Stanisława Kostki – „to nie tylko sprawa dziedziczenia cech po przodkach, nie tylko wpływ środowiska, ale rzetelna praca nad sobą”, a „stawać się dojrzałym człowiekiem, to podejmować trud rozwoju”.

Tym, co odróżnia nas od innych stworzeń, jest wolna wola. Tylko człowiek został w nią wyposażony przez Pana Boga, który „stworzył człowieka jako istotę rozumną, dając mu godność osoby obdarzonej możliwością decydowania i panowaniem nad swoimi czynami” (Katechizm Kościoła katolickiego, nr 1730). Kolejne fragmenty Katechizmu wyjaśniają nam, że wolność to „zakorzeniona w rozumie i woli możliwość działania lub niedziałania, czynienia tego lub czegoś innego, a więc podejmowania przez siebie dobrowolnych działań. Dzięki wolnej woli każdy decyduje o sobie. Wolność jest w człowieku siłą wzrastania i dojrzewania w prawdzie i dobru; osiąga ona swoją doskonałość, gdy jest ukierunkowana na Boga, który jest naszym szczęściem” (KKK 1731). Wolność, „dopóki nie utwierdzi się w pełni w swoim najwyższym dobru, jakim jest Bóg, zakłada możliwość wyboru między dobrem a złem, a więc albo wzrastania w doskonałości, albo upadania i grzeszenia. Charakteryzuje ona czyny właściwe człowiekowi. Staje się źródłem pochwały lub nagany, zasługi lub winy” (KKK 1732).

To oznacza, że tak naprawdę nie ma okoliczności, które w sposób bezwzględny narzucałyby człowiekowi, co ma zrobić: zawsze w sposób wolny może decydować o sobie. Przykładem tego jest postawa bł. Michała Kozala, więźnia obozu koncentracyjnego w Dachau, który w tak dramatycznych i nieludzkich warunkach życia wyróżniał się swoim zrównoważeniem i pogodą ducha. Chociaż sam był głodny i nieraz opuszczały go siły, dzielił się swoimi racjami żywnościowymi ze słabszymi od siebie, oddając im ostatni kęs chleba. Odważnie niósł posługę duchową chorym i umierającym, a zwłaszcza kapłanom. Gdy zachorował na tyfus, został uśmiercony zastrzykiem z fenolu.

Inny znamienny przykład, to Stanisława Leszczyńska, położna z Auschwitz-Birkenau. Gdy zgłosiła się na ochotnika do pracy przy rodzących kobietach, otrzymała rozkaz uśmiercania noworodków. Mimo zagrożenia własnego życia, odpowiedziała: „Nie! Dzieci zabijać nie wolno!” Leszczyńska przyjęła ok. trzech tysięcy porodów; dzięki niej ani jedno dziecko nie urodziło się martwe, nie umarła też żadna rodząca. Nic dziwnego, że więźniarki nazywały ją „mateczką” i „aniołem dobroci”. Z odważną położną liczył się nawet słynny dr Mengele, który jest odpowiedzialny za śmierć wielu oświęcimskich więźniów…

Jak w swoim Liście zaznaczają biskupi polscy, Święty Stanisław „nie był mięczakiem, który mówi: taki już jestem, a zło usprawiedliwia słabością, obwinia innych, oskarża warunki i historię. Był czujnym ogrodnikiem wyrywającym chwasty słabości i grzechu, aby wyrosły piękne kwiaty i owoce. Uwierzył w miłość Boga i całym sobą na nią odpowiedział”. Możemy uczyć się od niego tej postawy zaangażowanego przeżywania naszej codzienności.


Opowieść o mistrzu, uczniu i skorpionie

Mistrz zobaczył tonącego skorpiona i postanowił wyciągnąć go z wody. Kiedy to zrobił, skorpion użądlił go w rękę. Z powodu bólu Mistrz upuścił zwierzę, które ponownie wpadło do wody i ponownie zaczęło tonąć. Mistrz spróbował jeszcze raz wyciągnąć je z wody, ale zwierzę znów go użądliło.

Młody uczeń, który obserwował wydarzenie, podszedł do Mistrza i zapytał: „Przepraszam, Mistrzu, czemu kontynuujesz? Czy nie rozumiesz, że za każdym razem, gdy spróbujesz wyciągnąć go z wody, on cię użądli?”

Mistrz odpowiedział: „Naturą skorpiona jest żądlić, ale to nie zmieni mojej natury, którą jest niesienie pomocy”. I Mistrz, przy pomocy liścia, wyjął skorpiona z wody i uratował mu życie, a następnie zwrócił się do swego młodego ucznia:

„Nie zmieniaj swojej natury, jeśli ktoś cię skrzywdzi, zachowaj jedynie środki ostrożności, ponieważ ludzie prawie zawsze nie okazują wdzięczności za korzyść, którą im przynosisz. Nie jest to jednak powód, aby przestać czynić dobro, by porzucić miłość, która żyje w tobie. Martw się bardziej o własne sumienie niż o własną reputację, ponieważ twoje sumienie jest tym, czym jesteś, a twoja reputacja jest tym, co inni myślą o tobie. Kiedy życie przedstawia ci tysiące powodów do płaczu, pokaż mu, że masz tysiąc powodów do śmiechu”.

Autor nieznany
(źródło: www.facebook.com)

Autorzy tekstów, S. Aleksandra, Polecane

nd pn wt śr cz pt sb

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

14

15

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

Dzisiaj: 25.04.2024