Czas cudów

Czytając Pismo Święte, można odnieść wrażenie, że wtedy cuda działy się na bieżąco, a dzisiaj już nie. A może ciągle są, tylko ich nie widzimy?

2018-01-31

II rok czytań
Mk 6, 1-6

Na różne sposoby można interpretować Pismo Święte. Duchowo, historycznie, metaforycznie, moralnie, psychologicznie… Znaleźlibyśmy jeszcze pewnie jeszcze wiele nurtów, które pozwalają spojrzeć na Biblię i Jej treść w odmienny sposób. Niezależnie od tego, jak podejdziemy do objawionych przez Boga treści, zawsze napotykamy konfrontację między tym, co uważamy za realne, oczywiste, a nadzwyczajnymi wydarzeniami, zwanymi powszechnie cudami. Oczywiście, Kościół widzi zasadność takich zdarzeń, a nawet na nich bazuje, bo nie istniałby (przynajmniej w takiej formie) bez cudów Eucharystii czy zmartwychwstania. Pojawiają się jednak od czasu do czasu próby racjonalizacji, czyli wyjaśniania w sposób logiczny nawet tak nietuzinkowych zdarzeń. Wystarczy choćby przywołać nazwisko znanego ewangelickiego teologa Rudolfa Bultmanna, który podjął się w swojej myśli naukowej próby demitologizacji Pisma Świętego. Jednak ta koncepcja nie może być w pełni uzasadniona.

Wracając do samej kwestii cudów, możemy różnie na nie spojrzeć. Niekiedy jako zbieg sprzyjających wydarzeń, wówczas cudem jest pojawienie się ich w określonym miejscu i czasie. Niekiedy za cud odpowiadają prawa natury, które pozwalają dokonać czegoś, co normalnie jest niewykonalne. Są jednak w Biblii takie przypadki, nad którymi możemy jedynie pochylić głowę i rozłożyć ręce, gdyż nie da się ich wytłumaczyć w żaden sposób. I często wydaje nam się wtedy, że obecnie już minęły te czasy, kiedy moglibyśmy się spodziewać jakiegokolwiek cudu, tak jakby one były domeną przeszłości. Ale przecież i dzisiaj występuje wiele niewytłumaczalnych zjawisk w przestrzeni religijnej. Począwszy od objawień Jezusa, Maryi i świętych, przez całkiem liczne uzdrowienia i nienaturalne wyjścia z choroby, a kończąc choćby na obserwowalnych, zaskakujących zjawiskach, jak cud św Januarego. Polega on na tym, że skrzepnięta krew świętego we wspomnienie jego śmierci (19 września), a niekiedy także w inne dni, samoczynnie się rozpuszcza, a po jakimś czasie zastyga. Historia rozumienia Objawienia pokazuje, że w zależności od epoki, w jakiej żyli ludzie i rozwoju cywilizacji, potrzebowali różnego rodzaju cudów i niezwykłych doświadczeń, aby przybliżyć się do Boga. Niektóre z nich może po prostu już nam spowszedniały i stały się normalne, a dzisiaj otwiera się nowa perspektywa na innego rodzaju cudowne przeżycia.

Opowieść o zlekceważonym przez Nazarejczyków Jezusie pokazuje jedną bardzo istotną prawdę. Niezależnie od tego, jak będziemy rozumieć cud i jaką przyjmiemy jego interpretację, on zawsze będzie zależał nie tylko od samego Boga, ale przede wszystkim od wiary tego, na którym ma się dokonać. Bez tej wiary i otwarcia, nawet wszechmogący Bóg będzie zupełnie bezsilny. Chrystus przypomina nam tym samym, że dobra trzeba chcieć, nie można go dać na siłę. Podobnie jak z miłością, nie można ukochać na siłę (zresztą, każdy przejaw dobra jest efektem jakiegoś rodzaju miłości). Ta zasada obowiązuje w codziennym życiu, w prostych relacjach między ludźmi, a nade wszystko w odniesieniu do Boga.

           

Autorzy tekstów, Ks. Wąchol Grzegorz, Rozważanie

nd pn wt śr cz pt sb

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

14

15

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

Dzisiaj: 19.04.2024