Miłosierdzie kontra sprawiedliwość

Bóg jest sędzią sprawiedliwym, Który za dobre wynagradza, a za złe karze. To jedno z pierwszych zdań, jakie poznajemy ucząc się o naszej wierze i Bogu. Druga prawda wiary tak bardzo zastanawia i zadaje pytanie o to, gdzie leży granica między sprawiedliwością a miłosierdziem, i czego jest więcej w Bogu?

2017-05-10

I Rok czytań
J 12,44-50

            Oddzielenie sprawiedliwości od miłosierdzia wydaje się być trudnym zadaniem, ale jak się okazuje nie jest wcale niemożliwym. Z pewnością duże doświadczenie w tej kwestii mają rodzice. Każde z nich kocha swoje dziecko, to nie ulega wątpliwości, ale jednocześnie, jeśli chcą je solidnie wychować, to nie boją się stawiania  mu wymogów, zabraniania niektórych pomysłów i ślepego wykonywania tego, czego tylko zechcą ich pociechy. Przy tym wszystkim, rodzice bardzo często, egzekwują wykonywanie poleceń i nakazów. Jest to Zupełnie naturalne, wypływa bowiem z miłości. Nie jest dla zrealizowania jakiegoś „widzi mi się”, czy własnej zachcianki, fanaberii, albo własnych niespełnionych ambicji, ale po to, aby młody człowiek wyrósł na dobrą, godną zaufania i  przede wszystkim odpowiedzialna osobę.

            Podobnie rzecz ma się w relacji do Boga, szczególnie jeśli pamiętamy, że to my – ludzie jesteśmy Jego dziećmi. Surowość Boga wiąże się z wymaganiami jakie nam stawia, ale wszystkie po to, by móc jeszcze mocniej uszlachetniać się, stawać się jeszcze bardziej ludzkimi. Jeśli zatem zastanawiamy się, gdzie jest rozgraniczenie między miłosierdziem a sprawiedliwością, to doskonałą odpowiedź daje nam w rozważanym dzisiaj fragmencie Ewangelii Chrystus. Jeżeli ktoś słyszy słowa moje, ale ich nie zachowuje, to Ja go nie potępię. Nie przyszedłem bowiem po to, aby świat potępić, ale by świat zbawić. Kto Mną gardzi i nie przyjmuje słów moich, ten ma swego sędziego: słowo, które wygłosiłem, ono to będzie go sądzić w dniu ostatecznym. (J 12, 47–48). Widzimy teraz wyraźnie, że to nie Bóg potępia i osądza, ale my sami poprzez nasz osobisty wybór. Każdy został stworzony jako wolny i może decydować jaką iść drogą. Przypomina o tym już Księga Powtórzonego Prawa: Kładę dziś przed tobą życie i szczęście, śmierć i nieszczęście (Pwt 30,15). W odpowiedzi na pytanie o to, na czym polega Boży sąd może pomóc porównanie do lustra. To nie wina zwierciadła, że przeglądający się w nim odkrywa, że źle wygląda, ma nadwagę, krzywe nogi lub szpetną twarz. To cechy konkretnej  osoby, nie szkła, które odbija jej obraz. Podobnie na zawodach sportowych. Nie można obarczać sędziego za zły rezultat zawodnika, gdyż on tylko mierzy wynik. Sportowcy swoje osiągnięcia zawdzięczają podjętemu treningowi i aktualnej formie, w jakiej się znajdują. W kwestii wiary, moralności, podejścia do drugiego człowieka i sposobu przeżywania naszego życia, prawdziwym sędzią będzie Słowo Boże, które pokazuje najlepszą drogę do domu Ojca.

            Fragment Ewangelii, jaki podaje nam dzisiaj Kościół jest niezwykle istotny. Pozornie wydaje się odległy, niezrozumiały i bardzo teoretyczny. Brzmi jak górnolotny wywód, który trzeba rozpatrywać pod rożnymi kątami, aby go pojąć. Tymczasem dla wielu może okazać się jednym z najważniejszych tekstów życia, który pokaże jak wiele zależy od nas samych: nie tylko przyszłość ziemska oparta na konsekwencjach tymczasowych wyborów, ale przede wszystkim przyszłość wieczna. Tych kilka zdań pomoże też odkryć prawdziwie miłosiernego Boga, Którego sąd polega na ukazaniu prawdy o nas samych. Możemy skazać się na bolesny wyrok, ale Jego niekończąca się miłość jest w stanie pokonać wszystko. Czy tak będzie? Trudno nam teraz o odpowiedź, ale możemy mieć na to głęboką nadzieję, szczególnie jeśli sami zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby dać Bogu szansę ukazania nam siebie w dobrym świetle.

Ks. Wąchol Grzegorz, Autorzy tekstów, Rozważanie

nd pn wt śr cz pt sb

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

14

15

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

Dzisiaj: 25.04.2024