Pogłębić duchowe pragnienia

Homilia Krajowego Duszpasterza Apostolstwa Chorych wygłoszona w III niedzielę Wielkiego Postu, 19 marca 2017 roku w parafii Podwyższenia Krzyża Świętego w Kłodnicy.

zdjęcie: www.freechristimages.org

2017-03-20

Siostry i bracia

Na początku rekolekcji zapraszam do medytacji nad pragnieniami, które posiadamy w życiu. Mówi o nich Liturgia Słowa. Zanim przyjrzymy się duchowym pragnieniom kształtującym religijne życie, a które Jezus potrafił wydobyć z Samarytanki – bohaterki dzisiejszej Ewangelii, zwróćmy uwagę na nasze codzienne potrzeby i pragnienia. Nie zawsze mamy czas, aby zastanowić się nad nimi. Realizujemy je automatycznie, bez głębszej refleksji.

Każdy człowiek powinien mieć zaspokojone najprostsze potrzeby: pożywienia, snu i mieszkania; oprócz potrzeb człowiek realizuje różne pragnienia. Spójrzmy na nie. Jedni na przykład mówią: „chcę być wiecznie młodym, pięknym, sławnym i bogatym” i wiele wysiłku wkładają w realizację tych marzeń. Inni lokują pragnienia w grach komputerowych, programach telewizyjnych, czy też filmach. Jeszcze inni realizują się poprzez budowanie nowych znajomości, nie zawsze jednak są to relacje pogłębione. Dążą do miłego bycia ze sobą, ale unikają trudnych wymagań czy długotrwałych zobowiązań. W obliczu napotykanych kryzysów związki te rozpadają się. Jeszcze inni ograniczają swoje pragnienie do butelki alkoholu, czy też do łóżka…

Wreszcie są takie osoby, które dążą do odkrywania i budowania w swoim życiu prawdy, dobra i piękna. To wielkie pragnienia. Małżeństwo, rodzina, praca traktowana jako powołanie do służby, np. wobec osób chorych i niepełnosprawnych, mogą stać się realizacją takich pragnień. Warunkiem rozwoju człowieka jest odkrywanie takich pragnień. Założenie rodziny, ochrona jej przed niebezpieczeństwami, wychowanie dzieci; budowanie trwałych relacji…, ale także stały rozwój naukowy i zawodowy, ciekawe zainteresowania, pociągające pasje stają się źródłem wielu satysfakcji. Pragnienia kształtują człowieka do końca życia. Widzimy je także u Jezusa. W obliczu zbliżającej się śmierci wołał: „Pragnę!” Człowiek dojrzały doświadczając wielkiego cierpienia, nawet przed śmiercią posiada pragnienia. Rezygnacja z dobrych pragnień, czy też poddawanie się powierzchownym i zniekształconym pragnieniom prowadzi do regresu; zdarza się, iż do depresji, czy do rozpaczy.

Możemy więc powiedzieć, iż istnieją dwie grupy pragnień: naiwne i mądre, powierzchowne i sięgające głębi naszego istnienia. Pragnienia są dobre, jeśli podporządkowane są wyższym celom. Nic nie jest złego w pragnieniu bycia sławnym i bogatym, jeśli jednak wskazany cel człowiek realizuje kosztem własnego zdrowia, czy też kosztem rodziny, to poprowadzi go prędzej czy później na manowce. Ostatecznie najważniejszymi pragnieniami obecnymi w naszym życiu są pragnienia kochania i bycia kochanym, pragnienia życia we wspólnocie. Mówiąc o miłości rozumiem ją jako ofiarowanie siebie (czasu, talentów…) drugiej osobie oraz przyjęcie takiego daru od bliźniego. Najgłębszymi zaś pragnieniami są te, które dotyczą duchowości; życie duchowe jest najgłębszą „warstwą” naszego życia. Nieraz „warstwa” ta jest „przysypana” innymi powierzchownymi pragnieniami. Rekolekcje są dobrym czasem, aby „odgrzebać” duchowe pragnienia.

Nikomu nie da się narzucić odpowiedniej hierarchii pragnień, podobnie jak nikogo nie da się zmusić do tego, by kochał, np. by pomagał osobom starszym, czy chorym. Pragnienia niejako kształtują się przez doświadczenia życiowe, dzięki wychowaniu. Jako uczniowie Jezusa widzimy wartość Słowa Bożego, które staje się dla nas miejscem formacji pragnień. Głębsze pragnienia człowiek kształtuje nieraz w wielkim pocie czoła, przy wzmożonym wysiłku duchowym. Idą one nieraz „w poprzek” współczesnej cywilizacji upatrującej najwyższą wartość w przyjemności zmysłowej.

Siostry i bracia

Zastanówmy się na początku naszych rekolekcji, jakimi pragnieniami kierujemy się w życiu? Jakie pragnienie przynagliło nas do przyjścia do kościoła? Pragnienia rodzą się w naszym sercu, rozumianym nie jako organ wewnętrzny, ale jako przestrzeń naszych wyborów i decyzji. W sercu zaś mamy to, „czym się karmimy” na co dzień: na co patrzymy, co czytamy, z kim przebywamy. To nas kształtuje, kształtuje nasze pragnienia. Jeśli lubimy jedynie patrzeć na programy rozrywkowe, to będziemy dążyli do podobnego stylu w życiu. Jeśli oddajemy się wartościowej lekturze, będziemy równocześnie „karmili” nasz umysł jej treściami.

W poszukiwaniu odpowiedzi na zadane pytania, spójrzmy do dzisiejszej Liturgii Słowa.

W Ewangelii jesteśmy świadkami spotkania Jezusa z pewną kobietą. Spotkanie to ma miejsce przed szóstą, czyli w południe według naszego liczenia czasu. Jezus jest zmęczony wędrówką, jest spragniony z powodu południowego upału, zatrzymuje się i siada przy studni. Autor czwartej Ewangelii uczy nas, by głębiej spojrzeć na Słowa Chrystusa, które zanotował w Ewangelii oraz na wydarzenia tam spisane. Jezus jest spragniony wody, jednak Jego pragnienie wskazuje na coś głębszego: Jezus pragnie spotkania z człowiekiem i dlatego czeka. To ważna na początku naszych rozważań wskazówka: Bóg czeka na nas, zanim my przyjdziemy do Niego. Pragnie spotkania. Ewangeliczna akcja dzieje się przy studni Jakubowej.

Ciekawa jest historia tej głębokiej na 32 metry i szerokiej na ponad 2 metry studni – ważnego miejsca dla codziennego życia Izraelitów. Mianowicie studnię tę podarował kiedyś Jakub Józefowi – czytamy o tym w pierwszej Księdze Pisma świętego, w Księdze Rodzaju. Studnia i mieszcząca się w niej źródlana woda staje się więc darem dla spragnionego przybysza. Przypominają się w tym miejscu słowa, które wypowiedział kiedyś Jezus: „Jeśli ktoś jest spragniony, a wierzy we Mnie – niech przyjdzie do Mnie i pije!” (J 7, 38-39). Jezus staje się darem dla przychodzącego do Niego człowieka. Pragnie obdarować go, zwłaszcza tego, który jest zmęczony wędrówką swojego życia, jest zniechęcony może realizacją powierzchownych pragnień, doświadcza wewnętrznej pustki i dlatego szuka wytchnienia. To kolejna ważna dla nas wskazówka. Myślę, iż wielu z nas może odnaleźć siebie w tym doświadczeniu. Wskazówka ta ponadto pokazuje, iż mamy przed Bogiem czuć się naturalnie, dla Niego liczy się prawda i bez obaw możemy ukazać Mu kondycję swojego serca.

Przyjrzyjmy się pedagogii działania Jezusa wobec kobiety, która do Niego przychodzi. Rozpoczyna rozmowę: „Daj Mi pić!” Wezwanie Jezusa wzbudza potrójne zdziwienie Samarytanki. Po pierwsze mężczyzna prosi kobietę o wodę, po drugie czyni to Żyd wobec Samarytanki, przedstawicielki znienawidzonego przez Żydów narodu, i po trzecie prosi ją o wydobycie wody nie mając czerpaka pomocnego w wyciągnięciu wody z tak wielkiej głębokości.

Od samego początku rozmowy Jezus jednak kieruje jej serce na głębsze rozumienie rzeczywistości wody. Św. Jan podkreśla to w tekście. Gdybyśmy czytali tekst oryginalny, w języku greckim, zobaczylibyśmy, iż autor Ewangelii opuszcza rodzajnik przy słowie „woda”. Daje tym samym do zrozumienia, iż nie chodzi o wodę ze studni Jakubowej, ale o jakąś inną wodę. Jezus prowadzi Samarytankę do zrozumienia: źródło ze studni Jakubowej jest niewystarczające, jest ubogie, nie zaspokoi najgłębszych pragnień obecnych w człowieku. Woda ze studni może zaspokoić jedynie na chwilę ludzkie pragnienie. Mówi jej tak: istnieje Ktoś inny, kto potrafi zaspokoić jej najgłębsze pragnienia. Powoli odsłania przed nią prawdę o Sobie samym, czyni to stopniowo, ona również stopniowo odkrywa prawdę o Nim jako o Synu Bożym. Najpierw zwraca się do niej per pan, następnie prorok, a na końcu odkrywa w Nim Mesjasza. Im bardziej odkrywa, kim jest Jezus, równocześnie poznaje kim jest ona.

Jezus dotyka w niej najgłębszej rany: mówi o mężczyznach w jej życiu. Samarytanka, która przyszła w południe do studni, czyli o porze kiedy inni pozostają w domu, być może przyszła o tej godzinie, by nie pokazywać się przed innymi. Przeżywała wstyd. Miała poczucie winy. Była kobietą cudzołożną. Jezus pomaga odsłonić tę ropiejącą w jej sercu ranę. Czyni to w sposób subtelny, ale i jednocześnie konkretny. Jego Słowo, jak chirurgiczny skalpel, wydobywa z niej prawdę o niej samej. Jezus prowadzi ją do nawrócenia.

Siostry i bracia

W Wielkim Poście, zwłaszcza podczas rekolekcji, kiedy jesteśmy wezwani do nawrócenia, dzisiejsza Ewangelia pomaga nam w osobistym nawróceniu. Czym ono jest? To poznanie Jezusa i Jego nieskończonej miłości, którą On ma wobec każdego z nas. Nie ma nawrócenia na jakieś postawy moralne. Nawrócenie to postawienie na pierwszym miejscu w swoim życiu Jezusa i Jego Słowa. Jezus odsłania swoim Słowem najgłębsze pragnienia: bycia kochanym! W drugim czytaniu, św. Paweł dopowiada: „miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który został nam dany. Chrystus bowiem umarł za nas, jako za grzeszników”!

Samarytanka mówi do Jezusa: „Panie widzę, że Ty jesteś prorokiem”. Ona widzi, tzn. doświadcza miłości Chrystusa, ale nie tej miłości, którą dawali jej poprzedni mężczyźni, miłości egoistycznej. Doświadcza miłości uwalniającej jej serce z ciężarów. Jezus podnosi ją z jej pochylenia grzechem, z jej wstydu i oczyszcza ją. Podobna jest również nasza droga nawrócenia: to najpierw poznanie, tj. doświadczenie Miłości Boga! Nieraz mamy ludzki obraz miłości Boga: „miłości” zaborczej lub też „miłości” interesownej, czy „miłości” hedonistycznej. Niektórzy ludzie przerzucają ludzką miłość na Boga i odrzucają Go, odrzucają Kościół.

Jezus, podobnie jak wobec Samarytanki, tak również wobec nas swoim Słowem odsłania głębokie pokłady pragnienia bycia kochanym. Czyni to zwłaszcza, gdy doświadczamy odrzucenia, pustki, niespełnienia w życiu! Równocześnie swoim Słowem odsłania przed nami prawdę o nas samych, nieraz smutną prawdę. Nie musimy się kryć przed Nim ze swoimi słabościami i grzechami. Nie musimy „się wybielać”. On zna naszą nędzę i pustkę lepiej, niż my sami. On już wcześniej przeniknął serce Samarytanki.

Kiedyś Matka Teresa napisała do pewnego kapłana: „Bóg nie może wypełnić to, co jest pełne. On może wypełnić tylko to, co jest puste. Twoje wielkie ubóstwo i twoje ‘tak’ jest punktem wyjścia, aby być lub stać się pustym. Najważniejsze nie jest to, ile ‘mamy’ do dania, ale do jakiego stopnia jesteśmy ogołoconymi, aby w pełni otrzymać Jezusa (…). Uśmiechnij się do Jezusa za każdym razem, kiedy twoje ‘nic’ ciebie przestraszy.” Podpowiedź św. Matki Teresy jest trafna. Im bardziej nas przestraszy nasza nędza, nasz grzech – choroba duchowa, nasza nieporadność w życiu, miejsca kompleksów – niedowartościowania, poszukiwania swojej wielkości, tym łatwiejszy mamy przystęp do Bożego Miłosierdzia. Byleby to odkryć… On czeka na Ciebie w sakramencie pokuty i pojednania. Ucałujmy poprzez ten sakrament Najświętsze Rany Jezusa, dziękując Mu, iż Jego Najdroższa Krew obmywa nasze chore serca, lecząc je miłością. „W Jego ranach jest nasze zdrowie”!

Siostry i bracia

Historia Samarytanki powtarza się w naszym życiu. Coraz częściej doświadczamy różnych „głodów miłości”. Nieraz są one tak wielkie jak ta ewangeliczna studnia głęboka na 32 metry. Jezus przychodzi zaspokoić nasze pragnienia.

Kiedyś poznałem panią Iwonę. Jest obecnie wolontariuszką w Ośrodku dla Osób Niepełnosprawnych. Mąż ją opuścił. Została sama. Nie związała się z innym mężczyzną. Ale oddała się całkowicie swojej rodzinie i ukochała mieszkańców ośrodka. Źródłem tej miłości stał się autentycznie Jezus. Często bywa na modlitwach w ośrodku. W Nim zaspokoiła swoje najgłębsze potrzeby miłości: bycia kochaną i obdarzania miłością bliźnich.

Siostry i bracia

Ważnym miejscem pogłębiania naszych pragnień jest modlitwa osobista (poranna, wieczorna) – bez niej nie ma życia duchowego. Jeśli nie zrobiliśmy jeszcze postanowienia wielkopostnego może warto je uczynić biorąc pod uwagę naszą modlitwę. Kolejnymi miejscami, w których pogłębiamy nasze pragnienia są sakramenty: spowiedź święta, Eucharystia; także sakrament małżeństwa. Dlatego zapraszam dzisiaj o 16.00 małżonków na spotkanie, które szczególnie im jest dedykowane. Amen.

Bartoszek Wojciech, Homilie, Autorzy tekstów, Teksty polecane

nd pn wt śr cz pt sb

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

14

15

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

Dzisiaj: 18.04.2024