Namaszczenie na życie

Szkoła modlitwy. Sakrament chorych prowadzący do zbawienia, wiąże się zarówno z uzdrowieniem w sensie cielesnym, jak i duchowym. Uzdrowienie duchowe jest pierwsze, nadrzędne wobec uzdrowienia cielesnego.

zdjęcie: FLICKR.COM

2017-01-05

Sakrament namaszczenia udzielany jest chorym w szpitalu, przed operacją, w domu podczas comiesięcznych odwiedzin duszpasterskich, w kościele podczas Dnia Chorego lub gdy zbliża się śmierć. Dawniej udzielano go tylko raz w życiu, traktując go jako tzw. „ostatnie namaszczenie” lub jako „sakrament umierających”. Określenia te nieraz wzbudzały lęk i prowadziły do zaniechania przyjmowania sakramentu. Obecnie można sakrament ten przyjmować kilka razy w życiu. Podczas rekolekcji Apostolstwa Chorych uczestnicy czasem pytają, czy mogą przyjąć kolejny raz namaszczenie chorych. Praktyka Kościoła podpowiada, iż namaszczenie przyjmujemy w okresie jednej choroby lub w przedziale czasowym nie krótszym niż rok.

Kilka słów o historii

Skąd się wzięło namaszczenie chorych? Odpowiedź na to pytanie znajdziemy w Piśmie świętym oraz w Tradycji Kościoła. Jeden z ewangelistów, św. Marek w szóstym rozdziale swojej Ewangelii wspomina, że uczniowie Chrystusa namaszczali chorych i uzdrawiali. W starożytności rozpowszechniona była praktyka namaszczenia ciała chorych olejami w celach leczniczych. Chrystus nadał tej praktyce charakter sakralny. Poznając bliżej Ewangelię, odkrywamy w niej Jezusa wskrzeszającego, uzdrawiającego, wybawiającego, na wszelki sposób pomagającego człowiekowi. Jezus pomagał słowem, gestem m.in. kładąc dłonie na chorych. Poznajemy historię uzdrowionego przez Jezusa niewidomego, postawionego na nogi paralityka… We wspomnianej Ewangelii słyszymy słowa Jezusa uzdrawiającego duchowo Lewiego: „Nie potrzebują lekarza zdrowi, ale ci, którzy się źle mają. Nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników” (Mk 2, 17). Nie trudno nam utożsamić się z ewangelicznymi ślepcami, głuchoniemymi, paralitykami, by pójść z naszymi chorobami do Jezusa.

W starożytności chrześcijańskiej sakrament namaszczenia chorych był bardziej rozbudowany niż dzisiaj. Przy uroczystym udzielaniu sakramentu namaszczenia ubierano chorego w białe szaty symbolizujące stan łaski, a niekiedy kładziono go na włosienicy i posypywano popiołem. Namaszczenie pierwotnie obejmowało całe ciało chorego, następnie dwadzieścia cztery miejsca; w kolejnych wiekach redukowano miejsca namaszczenia do dwudziestu na ciele chorego, dalej piętnastu, siedmiu, pięciu. Jeszcze Rytuał Polski z 1963 roku do obrzędu zaliczał namaszczenie choremu powiek, uszu, nosa, ust, rąk oraz – w miarę możliwości – nóg. Ojciec święty Paweł VI w Konstytucji Apostolskiej o sakramencie namaszczenia chorych ustalił nową formułę sakramentalną oraz liczbę namaszczeń.

Najpierw uzdrowienie duchowe…

Sakrament namaszczenia jest darem dla wszystkich osób chorych w sensie fizycznym oraz darem dla osób osłabionych przez wiek. O namaszczeniu mówi św. Jakub w liście apostolskim: „Choruje ktoś wśród was? Niech sprowadzi kapłanów Kościoła, by się modlili nad nim i namaścili go olejem w imię Pana. A modlitwa pełna wiary będzie dla chorego ratunkiem i Pan go podźwignie, a jeśliby popełnił grzechy, będą mu odpuszczone” (Jk 5, 14-15). Dosłownie tłumacząc wyrażenie: „modlitwa będzie ratunkiem dla chorego” moglibyśmy je oddać także w innych słowach: „modlitwa chorego zbawi”. Łacińskie określenie salus to zarówno polskie „zdrowie”, jak i „zbawienie”.

Sakrament chorych prowadzący do zbawienia wiąże się więc zarówno z uzdrowieniem w sensie cielesnym, jak i duchowym. Uzdrowienie duchowe jest pierwsze, nadrzędne wobec uzdrowienia cielesnego; m.in. widzimy to w ewangelicznym opisie cudu uzdrowienia paralityka. Paralityk najpierw uzyskuje odpuszczenie grzechów, a następnie – sprawność fizyczną (por. Mt 9, 1-7). Jezus nigdy nie przechodził obojętnie wobec ludzkiego cierpienia. Podobnie czyni dzisiaj. Istnieje wiele współczesnych świadectw uzdrowienia chorych przyjmujących sakrament namaszczenia. Kiedyś lekarz hospicyjny dzielił się świadectwem owoców przyjęcia namaszczenia przez mężczyznę chorego na nowotwór. Było to głębokie uspokojenie wewnętrzne cierpiącego, reagującego wcześniej na swoją chorobę i na personel medyczny niespokojnie, a nawet agresywnie. Pokój to jeden z owoców działania Ducha Świętego. Warto w tym miejscu dodać, iż przyjęcie namaszczenia chorych nie prowadzi do zaniechania leczenia medycznego, wręcz odwrotnie komplementarnie je wspomaga.

„Żyję już nie ja tylko Chrystus we mnie”

Namaszczenie chorych prowadzi najpierw do głębokiej jedności duchowej chorego z Chrystusem. Jedność duchowa z Chrystusem – o której pisze św. Paweł w Liście do Galatów: „żyję już nie ja tylko Chrystus we mnie” (Ga 2, 20) jest łaską – darem Ducha Świętego. Łaska sakramentu namaszczenia – jak czytamy w Katechizmie Kościoła Katolickiego – umacnia chorego oraz prowadzi do pokoju i odwagi. Dzięki tej łasce chory „otrzymuje siłę i dar do głębszego zjednoczenia z męką Chrystusa” (KKK 1521). Według papieża Benedykta XVI droga do zjednoczenia chorego z Chrystusem w sakramencie namaszczenia może dokonywać się poprzez „kontemplację podwójnej tajemnicy Góry Oliwnej” – tak czytamy w jednym z Orędzi na Światowy Dzień Chorego. Pierwsza tajemnica Góry Oliwnej to według papieża przyjęcie męki przez Chrystusa; druga – Wniebowstąpienie. Kontemplacja w pierwszym przypadku dotyczy czasu męki Pana Jezusa, w drugim – ukierunkowana jest na „ostateczne uzdrowienie, zmartwychwstanie”. Kontemplacja cierpiącego i uwielbionego Chrystusa prowadzi po pierwsze – do pełnego powierzenia się Miłosierdziu Bożemu; po drugie – może wzbudzić w osobie chorego głębszą formę miłości chrześcijańskiej: akceptację cierpienia oraz ofiarowania go za zbawienie nie tylko siebie samego, lecz także za innych, zwłaszcza grzeszników oraz za Kościół święty, czego uczy Apostolstwo Chorych.

W prosty sposób kontemplację Góry Oliwnej pokazała mi kiedyś pewna starsza kobieta, która przyszła na parafialny Dzień Chorego. Zanim weszła do kościoła, podeszła do wielkiego krzyża misyjnego stojącego przed kościołem. Objęła go, ucałowała i tak trwała przez dłuższy czas. Następnie weszła do kościoła i uczestniczyła we Mszy świętej.

Krzyż z Chrystusem dla osób chorych jest umocnieniem; rodzi pokój w sercu, nieraz także i radość, nie tylko wewnętrznie. Krzyż bez Chrystusa, cierpienie bez Chrystusa, bez wiary staje się nieraz nie do uniesienia.

Odpuszczenie grzechów

Święty Jakub w przywołanym wyżej fragmencie listu opisuje jeszcze jeden ważny skutek działania sakramentu chorych – odpuszczenie grzechów: „jeśliby [przyjmujący namaszczenie] popełnił grzechy, będą mu odpuszczone” (Jk 5, 15). Kościół naucza, iż namaszczenie gładzi wszystkie grzechy lekkie, gładzi tzw. „pozostałości grzechu” (reliquiae peccati) – na co wskazywał Sobór Trydencki – gładzi także grzechy ciężkie. W ostatnim przypadku sakrament chorych gładzi grzechy ciężkie tylko w sytuacji niemożliwości ich wyznania, np. gdy chory jest nieprzytomny z racji choroby. Powyższe zasady przypominają nam, iż jeśli nie ma w nas łaski uświęcającej i nie możemy przyjąć Komunii, przed namaszczeniem chorych powinniśmy najpierw udać się do spowiedzi świętej. Dobrze jest, iż podczas Dni Chorego w parafiach przed Mszą świętą księża dają uczestnikom spotkania okazję wyspowiadania się. Namaszczenie chorych jest więc związane z sakramentem pokuty. Oba te sakramenty Katechizm Kościoła Katolickiego określa jako sakramenty uzdrowienia.

Łaska sakramentu namaszczenia prowadzi także chorego do umocnienia „przeciw pokusom złego ducha, przeciw pokusie zniechęcenia i trwogi przed śmiercią” – jak czytamy w Katechizmie (KKK 1520). Szczególnie przed śmiercią nasilają się ataki złego ducha, stąd konieczne jest wsparcie duchowe dla osoby cierpiącej. Z jednej strony ważna jest życzliwa obecność, zwłaszcza najbliższych – rodziny, ich modlitwa, szczególnie różańcowa, koronką do Bożego Miłosierdzia, z drugiej strony – konieczna jest także pomoc sakramentalna.

Wiara

Aby przyjąć sakrament namaszczenia Jezus żąda od nas postawy wiary. Święty Jakub nauczał: „modlitwa pełna wiary będzie dla chorego ratunkiem” (Jk 5, 15). Jezus wielokrotnie uzdrawiając chorych mówił im: „Idź, twoja wiara cię uzdrowiła” (Mk 10, 52). Wiara jest łaską. Ważna jest jednak także odpowiedź na łaskę Boga. Jest ona owocem całego życia człowieka. Przeciwieństwem aktu wiary jest lęk przed przyjęciem sakramentu namaszczenia i traktowanie go tylko jako „ostatniego namaszczenia” zapowiadającego rychłą śmierć, albo przyjmowanie go bez głębszej refleksji, rutynowo „idąc za tłumem”.

Oprócz wiary samego chorego nieraz ważna jest także wiara wspólnoty Kościoła: kapłana, personelu medycznego oraz samej rodziny chorego. Wiara bliskich zatroskanych o chorego i o jego zbawienie oraz proszących kapłana o udzielenie namaszczenia, podobna jest do wiary ludzi z Ewangelii, którzy doprowadzili paralityka do Jezusa (por. Łk 5, 17-26). Pamiętamy, iż potrzeba było nie lada wysiłku, aby przez dach spuścić chorego przed Jezusa. Ten wysiłek wiary w naszym przypadku sprowadza się często do rozmowy rodziny z chorym na temat zaproszenia kapłana.

Jeden z kapelanów szpitalnych dzielił się w tym względzie swoim doświadczeniem. Gdy został wezwany przez pielęgniarki do ciężko chorego pacjenta, zaprosił personel medyczny do wspólnej modlitwy. Owocem udzielenia sakramentu namaszczenia chorych oraz wspólnej modlitwy personelu medycznego było całkowite uzdrowienie pacjenta, uznane później za cudowne. Praktyka duszpasterska pokazuje, jak ważna staje się formacja duszpasterska personelu medycznego, który zawczasu wzywa kapelana do chorego, by ten udzielił sakramentu namaszczenia.

Obrzęd namaszczenia

Rozważania na temat sakramentu chorych prowadzą nas do przypomnienia, jak przebiega obrzęd namaszczenia. Kapłan namaszczając czoło chorego, następnie dłonie, wypowiada słowa: „Przez to święte namaszczenie niech Pan w swoim nieskończonym miłosierdziu wspomoże ciebie łaską Ducha Świętego. Pan, który odpuszcza ci grzechy, niech cię wybawi i łaskawie podźwignie.” Dwukrotnie odpowiadając „Amen”, wyznajemy wiarę, iż namaszczenie chorych jest dla nas darem Miłosierdzia Boga. Bóg w swoim Miłosierdziu wspomaga, wybawia i podnosi chorego. Jezus jak Dobry Pasterz bierze nas – swoje owce – na ramiona: i te, które pobłądziły, jak i te, które się pokaleczyły w cierniach, również i te, które nie wiedzą, gdzie mają iść dalej… Namaszczenie chorych nie jest więc namaszczeniem na śmierć, lecz namaszczeniem na życie, na życie wieczne. Czasami Jezus przeprowadza poprzez namaszczenie „na drugą stronę”, do Wieczności.

Namaszczenie poprzedzone jest aktem pokutnym, litanią za chorego, fragmentem Pisma świętego oraz gestem nałożenia dłoni na chorego. Gest ten był bardzo bliski Chrystusowi, który błogosławił, nakładając swoje dłonie na potrzebujących. Nieraz jest wykorzystywany przez osoby świeckie podczas tzw. modlitwy wstawienniczej, a jakby zapomniany – w miejscu i czasie najbardziej do tego przeznaczonym – podczas namaszczenia chorych. To piękny gest błogosławieństwa, którego Bóg udziela choremu. Podczas obrzędów wykorzystywany jest olej chorych, jeden z trzech olejów, które są błogosławione przez biskupa podczas Mszy Krzyżma w Wielki Czwartek.

Jeśli sakrament namaszczenia pragniemy przyjąć w domu, na przykład podczas pierwszopiątkowych odwiedzin duszpasterskich, warto odpowiednio do tego się przygotować: nakryć stół białym obrusem, ustawić na nim krzyż z zapalonymi świecami, przygotować także watę, aby kapłan mógł wytrzeć palce zanurzone w oliwie. Warto także pamiętać, iż będąc namaszczonymi, nie trzeba ścierać oliwy, gdyż jest ona naturalna i zostanie wchłonięta przez skórę. Zewnętrzne przygotowania powinny być poprzedzone wewnętrznym pragnieniem przyjęcia namaszczenia chorych. Naturalnym jest wyrażenie naszej prośby wobec kapłana o udzielenie nam sakramentu chorych, gdy jesteśmy w domu, czy w szpitalu.


Zobacz całą zawartość numeru ►

Z cyklu:, Miesięcznik, Numer archiwalny, Bartoszek Wojciech, Modlitwy czas, Autorzy tekstów, 2017-nr-01

nd pn wt śr cz pt sb

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

14

15

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

Dzisiaj: 18.04.2024