Chory i lekarz

„Ważniejsze jest wiedzieć jaki typ człowieka ma chorobę, niż to jaką chorobę ma człowiek”. (Hipokrates)

zdjęcie: flickr.com

2014-09-09

Jeśli zdarzy się tak, że człowiekowi pogarsza się lub potocznie mówiąc: „zaczyna szwankować” stan jego zdrowia, to bardzo często zaczyna mu towarzyszyć bezsilność, a czasem nawet nieuzasadniona racjonalnie złość.. Na szczęście dla niego jest ktoś, do kogo chorując może zwrócić się o pomoc, a ten ktoś z pewnością jej nie odmówi. To lekarz.

Właśnie lekarz decyduje się na walkę o zdrowie chorego z intruzem, jakim jest choroba. Czasem udaje mu się w niedługim czasie unicestwić wroga, ale niekiedy jest inaczej; to choroba okazuje się silniejsza, a lekarz pozostaje bezradny. Dzieje się tak np. w przypadkach nieuleczalnych chorób terminalnych, które często odnoszą zwycięstwo.

Choroba jest postrzegana, jako życiowe niepowodzenie, rodzaj krzyża dźwiganego przez człowieka choreg, a dla lekarza jest przeciwnikiem, którego pragnie pokonać. Jego walka okazać się może bardzo trudna i długotrwała, czasem nawet może być przegrana, lecz mimo to lekarz podejmuje ją. Dla niego istotnym jest to, na co zwracał już uwagę ojciec medycyny - Hipokrates, a za którym powtórzył to kanadyjski lekarz Wiliam Oder: „Ważniejsze jest wiedzieć jaki typ człowieka ma chorobę, niż to jaką chorobę ma człowiek”. Tak więc choroba, chorobą, ale dobrze jest poznać nastawienie do niej chorego człowieka, bo gdy uda mu się do zaistniałej sytuacji odnieść choć trochę optymistycznie, to może wespół z lekarzem stworzyć team pracujący nad uzdrowieniem. Jeśli do tego, co dzieje się z jego zdrowiem będzie nastawiony pesymistycznie, to pomimo dobrych chęci, wiedzy i umiejętności medycznych, a także możliwości – lekarz niewiele będzie mógł pomóc choremu. Jeżeli słuchając zaleceń lekarskich chory zdecyduje się towarzyszyć lekarzowi w jego walce, to wtedy zostaną zmobilizowane do tej bitwy własne siły chorego, który znajdzie w swoim umyśle środki, aby je wzmocnić i utrzymać.

Będąc gotowym i przekonanym do towarzyszenia lekarzowi, łatwiej też będzie choremu zobaczyć samego siebie, jako całość składającą się z ciała, umysłu i ducha. Dbanie o ich harmonijne współdziałanie przynieść może lepsze efekty terapeutyczne, niż oddzielne ich traktowanie, co współczesna medycyna zdaje się rozumieć. Choroba człowieka i jego psychika wzajemnie na siebie wpływają. Gdy pojawi się choroba, to ciało człowieka traci zwykle podporę w uczuciach i myślach, a więc jego duch jakby zamiera. Podczas choroby świat człowieka zostaje wytrącony z równowagi; chory stoi jakby na krawędzi przepaści i wtedy pojawić się może poczucie odizolowania od innych, zagubienie, frustracja, złość i inne uczucia.

Dużą i ważną rolę odgrywa duchowość. Choć uważa się, że nie jest ona równoznaczna z religią, to trzeba przyznać, że właśnie wraz z religią i wyznawaną w niej Siłą Wyższą, może ona wyzwolić u chorego zdolność tworzenia nowych zasobów potencjału zdrowienia, oraz możliwość korzystania z istniejących w jego organizmie mechanizmów przystosowania się do choroby. Mechanizmy te mogą też pomóc w znalezieniu przez chorego własnego stosunku do choroby, do zdrowia i stylu życia.

W tym wszystkim bardzo pomocny jest właśnie lekarz; jego podejście do człowieka chorego, sposób traktowania, poświęcenie mu uwagi, rozmowa z chorym. Czasami właśnie rozmowa może wiele dobrego uczynić w życiu chorego i to nie tylko rozmowa ograniczona do tematu choroby ale także dotycząca problemów egzystencjalnych i dotyczących wiary.

Faktem jest, że mówienie o sprawach wiary może być trudne zarówno dla lekarza jak i chorego. Trudności te mogą wynikać w sytuacji, gdy któryś z rozmówców twierdzi, że nie wierzy w Boga ani żadną Siłę Wyższą. Tymczasem nadużyciem wydaje się stwierdzenie: „nie wierzę w Boga, bo nie ma Boga”. Przecież osoba, która je wypowiada, nie ma na to żadnego naukowego dowodu. Bezpieczniej byłoby powiedzieć: nie dostrzegam Bożego istnienia, nie doświadczam tego.

Podobna sytuacja zaistniała w życiu znanego psychologa Wayna Dyr’a. Uczony ten zbierał wśród naukowców opinie dotyczące wiary w Boga. Przed rozpoczęciem prac on sam zapytany o wiarę, odpowiedział: „Nie, bo jestem uczonym”, natomiast po latach, jego odpowiedź na to samo pytanie brzmiała: „Tak, bo jestem uczonym”.

Pogląd o ścisłym związku człowieka z Siłą Wyższą, poparty jest badaniami przeprowadzonymi na Uniwersytecie w Filadelfii, o których w swej książce pt. „Sobie moc” wspomina specjalista – neurolog z USA: dr Joanna Woyciechowska.

Nie myląc duchowości z religią, warto pamiętać o tym, że to właśnie religia pomaga każdemu człowiekowi rozwijać swe wnętrze i duchowość.  Mówią o tym święte Księgi istniejące w każdej religii świata. Zawierają one cenne i pomocne wskazówki oraz rady, które mówią o istnieniu Siły Wyższej, którą np. dla chrześcijan jest Jezus Chrystus. Wszystkie zaś mówią o tym, iż każdy z nas jest maleńką cząstką wielkiego Wszechświata nierozerwalnie złączoną z nimi, że każdy stworzony jest niczym hologram na obraz obecnego w nim Stwórcy.

Tą obecność potwierdzają lekarze, naukowcy zajmujący się badaniami neurofizjologicznymi, które zajmują się obecnością Boga w każdym człowieku  (chorym i zdrowym).

Przetrwanie ciężkich chwil choroby i trudnych sytuacji podczas jej trwania jest możliwe dzięki lekarzowi i innym pracownikom Służby Zdrowia, ale też pewnym stopniu samego chorego. Sukces lekarza, kwi w tym, że przeprowadza on skuteczną terapią, ale także, a może nawet przede wszystkim, potrafi dostrzec cierpienia drugiego człowieka potrzebującego pomocy.

Przykładem godnym naśladowania jest prof. dr Julian Aleksandrowicz z Krakowskiej Kliniki Hematologii UJ, który napisał, że „nie ma chorób nieuleczalnych”. Jego pogląd podziela coraz liczniejsze grono lekarzy.

Medycyna dużo uwagi poświęca rehabilitacji wielowymiarowej, która stosowana jest często u przewlekle chorych. Udowadnia ona, że chory człowiek to nie tylko ciało, ale także jego życie wewnętrzne, czyli jego umysł i duch, (czyli w skrócie CUD). Istotna jest tu łączność ze wspomnianą wcześniej Siłą Wyższą, jako źródłem zdrowienia.

W życiu człowieka chorego (podobnie jak życiu zdrowego) oprócz lekarza dbającego o ciało człowieka, bardzo ważna jest obecność lekarza duszy, czyli kapłana. Dlaczego? Dlatego, gdyż dzięki kapłanowi chory w jakimś stopniu może zadbać o stan swojego ducha.

Coraz więcej danych wskazuje na korzystną rolę duchowości i życia religijnego w pomyślnym przebiegu procesu leczenia choroby, podczas którego lekarz i kapłan poświęcają uwagę człowiekowi choremu, co można zauważyć w przypadku zaistniałego cudu. Opowiem o jednym z takich zdarzeń, potwierdzonym przez lekarzy i teologów z Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych, które z medycznego punktu widzenia jest niewytłumaczalne.

Dotyczy to przypadku uzdrowienia z nieoperacyjnego tętniaka mózgu – Floribeth  Mora Diaz z Kostaryki. Wraz z całą rodziną oglądała ona w telewizji proces beatyfikacyjny Papieża Polaka i modliła się do niego o pomoc. Prośby te zostały wysłuchane – kobieta została uzdrowiona, a ten Boży cud przyczynił się do uznania Jana Pawła II – świętym. To niezwykle ważne wydarzenie dla wszystkich ludzi, zarówno tych wierzących, jak i niewierzących.

W świetle tego uznanego przez medycynę wydarzenia, można stosunek lekarza i chorego przyrównać do zjawiska naczyń połączonych. Warto na tę okoliczność przytoczyć myśl ks. Józefa Tischnera: „Medycyna styka się zawsze z całokształtem wiedzy i nie wiedzy, jaką na temat człowieka posiadają inne nauki, a także panujące religie, ideologie, filozofie”, „Medycyna pracuje w napięciu między czasem wspomnienia a czasem nadziei.”

Tak rzeczywiście jest,  można by tylko dodać do tego, że między tymi czasami znajdują się chorzy. Dla nich czasem wspomnienia jest czas, gdy byli zdrowi, sprawni, samodzielni, natomiast czasem nadziei jest oczekiwanie na cud, czy to Boży, czy też związany z rehabilitacją wielowymiarową i lekarską terapią. W tym czasie oczekiwania, chory może spróbować odpowiedzieć sobie na powracające pytania: co mam?, co mogę zrobić tutaj i teraz? Lekarz zaś ma okazję na bieżąco sprawdzać rezultaty i efekty stosowanej u chorego terapii. Lekarz jest też zwykle tą osobą, której chory ufa, i od której dowiaduje się, że wszystko co napotyka w czasie leczenia i zdrowienia, wydarza się dla jego dobra.

Na marginesie warto zaznaczyć, że zarówno dla lekarza, jak i dla chorego, którzy oczekują zwycięstwa w walce z chorobą, ważne powinny być daty: 11 lutego – kiedy przypada Światowy Dzień Chorego oraz przypadające 18 października – Święto Służby Zdrowia, której patronem jest św. Łukasz Ewangelista.

Twórczość czytelników, Autorzy tekstów, Najnowsze, pozostali Autorzy

nd pn wt śr cz pt sb

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

14

15

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

Dzisiaj: 29.04.2024