My – posiani między ciernie

Bardziej niż do gładkiej skóry ludzie tęsknią do swoich marzeń i do ideałów, które gdzieś po drodze pozwolili zagłuszyć wybujałym cierniom.

zdjęcie: canstockphoto.pl

2014-01-29

II Rok czytań
Mk 4,1-20


Od dawna zachwycała mnie ewangeliczna przypowieść o Siewcy. Ale najsilniej przeżyłam ją i chyba też zrozumiałam pewnego upalnego lata – które dawno temu spędziłam w Pieninach jako uczestniczka rekolekcji oazowych.  Nie pamiętam już, czy fragment, który nam wówczas przeczytał ksiądz moderator pochodził akurat z Ewangelii św. Marka, dotyczył jednak tej samej przypowieści.

Przysiedliśmy na chwilę na świeżo skoszonej łące, aby nabrać sił przed kolejnym, już dużo trudniejszym odcinkiem wspinaczki. Zostawiliśmy za sobą ostatnie łany niemal dojrzałego zboża, za to przed nami wiła się mało zachęcająca kamienista ścieżka w górę. I wtedy padły słowa, które w tej scenerii wydały się nam oczywiste i zrozumiałe: „Oto siewca wyszedł siać. A gdy siał, jedno padło na drogę; i przyleciały ptaki, i wydziobały je. Inne padło na miejsce skaliste, gdzie nie miało wiele ziemi, i wnet wzeszło, bo gleba nie była głęboka. Lecz po wschodzie słońca przypaliło się i nie mając korzenia, uschło. Inne znów padło między ciernie, a ciernie wybujały i zagłuszyły je tak, że nie wydało owocu...”.

O ile dobrze pamiętam, my inaczej niż „ci, którzy przy Nim byli razem z Dwunastoma”, chyba właściwie rozszyfrowaliśmy tę przypowieść. Myślę, że Jezus byłby z nas dumny. Ale… czy rzeczywiście?

Jezus wyjaśniając słuchaczom sens przypowieści, powiedział: „na miejscach skalistych posiani są ci, którzy gdy usłyszą słowo, natychmiast przyjmują je z radością; lecz nie mają w sobie korzenia i są niestali”. Przez wiele lat mojej młodości, a także dorosłego życia, byłam związana z Ruchem Światło-Życie. Kilka razy letnie miesiące spędzałam na wakacyjnych rekolekcjach oazowych. To były wspaniałe chwile. Tylko, że w końcu zawsze przychodził czas, że trzeba było opuścić Górę Przemienienia i powrócić w doliny. Starałam się najdłużej jak to było możliwe zachować pamięć tamtej bliskości z Jezusem, ale… jeśli mam być szczera: w końcu zawsze zaczynałam żyć życiem doliny. Czy Jezus był ze mnie dumny?

„Inne [ziarno] znów padło między ciernie, a ciernie wybujały i zagłuszyły je, tak, że nie wydało owocu...”.

Ludzie w moim wieku zawsze z nostalgią wspominają czas swojej młodości. Myślę, że nie o fizyczną młodość tu jednak chodzi. Bardziej niż do gładkiej skóry tęsknią do swoich marzeń i do ideałów, które gdzieś po drodze pozwolili zagłuszyć wybujałym cierniom. „To są ci, którzy słuchają wprawdzie słowa, lecz troski tego świata, ułuda bogactwa i inne żądze wciskają się i zagłuszają słowo, tak że zostaje bezowocne”. Nie mam złudzeń. Te słowa Jezusa dotyczą także i mnie. Jednak dla nas – posianych między ciernie – nie wszystko jeszcze stracone. Nasz Siewca jest cierpliwy i pełen miłosierdzia. Wystarczy, jeśli przygotuję dobrą, żyzną glebę pod Jego zasiew, a może dzięki Jego łasce wydam owoc choćby tylko trzydziestokrotny. Więc w górę serca!

Dajmund Danuta, Autorzy tekstów, Rozważanie

nd pn wt śr cz pt sb

28

29

30

1

2

3

5

11

12

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

Dzisiaj: 05.05.2024