Ty, Która w Ostrej świecisz Bramie

Nie znam modlitw tych, dla których Jej Cudowny Wizerunek jest symbolem chrześcijaństwa w Polsce i na Litwie, ani tych, którzy trafiają tu przypadkowo a potem wracają jak do domu Matki. Mogę się ich tylko domyślać.

zdjęcie: Danuta Dajmund

2013-11-16

Od kiedy pamiętam towarzyszyło mi poczucie podwójnej przynależności. Część moich korzeni wrosła w śląską ziemię. Tu się przecież urodziłam, stąd pochodziła moja Mama i jej przodkowie, tu żyję po dziś dzień. Spora część mojego serca pozostała jednak w Wilnie, które do niedawna znałam tylko z romantycznych opowiadań, zasłyszanych w młodości od mojego Taty. Nie przeszkadzało mi to dzielić z nim jego tęsknoty do miasta, w którym przyszedł na świat, spędził swoje dzieciństwo i wczesną młodość, do którego, niestety, nie zdążył już powrócić… Wśród pamiątek, które nam po sobie zostawił jest wyglądający na bardzo stary, mocno zaczerniały ryngraf z wizerunkiem Matki Bożej. Ten sam wizerunek odnajduję w tle starych rodzinnych fotografii wykonanych w mieszkaniach moich krewnych. Jak wielu innych Polaków po II wojnie światowej, spotkał ich los wygnańców z własnej ziemi. Do miejsc, które miały stać się ich nowym domem nie przywieźli z sobą wiele, ale wśród tego skromnego dobytku nie mogło zabraknąć Jej – Matki Boskiej Ostrobramskiej. Znaczyła przecież tak wiele! Była ich Matką, do której zwracali się ze swymi małymi i dużymi problemami, ale była też symbolem utraconej Ojczyzny.

Kiedy ponad rok temu kuzynka zaproponowała mi dwudniowy wyjazd na Litwę, nie wahałam się ani przez chwilę. Nie mogłam zmarnować okazji na tak sentymentalną podróż, tym bardziej, że miałyśmy towarzyszyć ostatniej żyjącej siostrze mojego Taty. Ciocia była przecież żywym symbolem tego, za czym od dziecka tęskniłam. Kiedy przemierzaliśmy setki kilometrów, zastanawiałam się skąd ta stara już przecież kobieta, bierze siły i energię, kiedy nawet dla nas, dużo młodszych, tak daleka podróż okazała się niemałym wyzwaniem. To pewnie ta pielęgnowana w sercu miłość do ojcowizny dodawała jej sił. Niewiele już pamiętała. Wiek pozacierał wspomnienia z dzieciństwa, a wzruszenie nie pozwalało wydobyć z zakamarków pamięci nawet tego, co tam jeszcze do niedawna się tliło. Nie zapomniała jednak ulicy Zarzecznej, na której jako dziecko mieszkała z rodzicami i rodzeństwem oraz drogi, która prowadziła z niej do Ostrej Bramy. Ponieważ jeden dzień to stanowczo za mało by zobaczyć wszystko warte obejrzenia w mieście takim jak Wilno, postanowiliśmy więc podążać za wspomnieniami Cioci. A One prowadziły wprost do Matki Bożej Ostrobramskiej.

Ostra Brama zwana po litewsku Aušros Vartai to stara miejska brama, wzniesiona w latach 1503-1514, która wraz z fragmentem muru obronnego stanowi dziś jedyną pozostałość dawnych fortyfikacji. Wilno miało dawniej dziewięć takich bram. Brama Miednicka nazywana także Ostrą (od nazwy części południowego przedmieścia, które nazywało się Ostry Koniec) była właśnie jedną z nich. Zgodnie ze średniowiecznym zwyczajem zwykle we wnękach wież bramnych umieszczano święte obrazy. Choć początkowo na północnej elewacji Ostrej Bramy znajdowała się tylko nisza, już około roku 1671 staraniem o. Karola od Ducha Świętego dobudowano od strony północnej drewnianą kaplicę. Wprawdzie ok. 1711 roku pochłonął ją pożar, ale już następnego roku odbudowano ją, jako murowaną. Dziś kwadratowa wieża od swojej wewnętrznej strony kryje w sobie Kaplicę Ostrobramską wzniesioną w 1829 r. a w niej obraz Matki Boskiej Ostrobramskiej Królowej Korony Polskiej. To bardzo tajemniczy obraz. Nie ustalono nawet kiedy dokładnie Cudowny Wizerunek został umieszczony w kaplicy. Niewiele wiadomo także o jego pochodzeniu. Niektórzy twierdzą, że to prawosławna ikona sprowadzona ze wschodnich terenów Rzeczpospolitej, ale bardziej wiarygodne wydają się ustalenia, że powstał on w latach 1620-1630 z inspiracji dziełami niderlandzkiego malarza Martina de Vosa i prawdopodobnie wkrótce potem został umieszczony na bramie. Dużo później przeniesiono go do kaplicy, w której znajduje się obecnie. Na dość sporych rozmiarów dębowej desce anonimowy artysta namalował temperą wizerunek Maryi, która według niektórych legend ma rysy Barbary Radziwiłłówny. Malarz ubrał Maryję w czerwoną tunikę z podwiniętymi rękawami. Jej szyję spowija szal, a głowę otula biała chustą. Na głowę i ramiona Matki Bożej artysta zarzucił zielonkawo-błękitny płaszcz. Nie zobaczymy jednak tych detali. Od dawna bowiem prawie całą postać Maryi zakrywa złocona suknia. Tym bardziej wyrazista na tle błyszczącej sukienki wydaje się delikatna twarz i skrzyżowane na piersiach dłonie Madonny. Od 1849 roku charakterystyczne zwieńczenie obrazu stanowi wielki, odwrócony sierp srebrnego półksiężyca z wygrawerowanym napisem „Dzięki Tobie składam Matko Boska za wysłuchanie próśb moich, a proszę Cię, Matko Miłosierdzia, zachowaj mnie nadal w łasce i opiece Swojej Przenajświętszej W. I. J. 1849 roku”. Co ciekawe – ów półksiężyc nigdy nie był przymocowany do obrazu, a mimo to tworzy z nim jakby nierozerwalną całość. Dziś bez niego trudno sobie wyobrazić Ostrobramską Panią. Podobnie zresztą jak bez dwóch, nałożonych jedna na drugą, koron ze złoconego srebra. Jedna z nich przeznaczona została dla  Królowej Polski, zaś druga dla Królowej Niebios.

Szczególny kult wizerunku Matki Miłosierdzia rozpoczął się w 1655 roku, po najeździe moskiewskim na Wilno. Z pożaru, który ok. 1711 roku strawił drewnianą kaplicę wizerunek Maryi uratował młody zakonnik. W 1794 roku w wyniku starć wojsk rosyjskich szturmujących Wilno z obrońcami miasta ponownie ucierpiała zarówno kaplica jak i sam obraz. Tego samego roku naprawiono jednak wszelkie uszkodzenia. Od czasu zaborów Kult Matki Boskiej Ostrobramskiej jeszcze bardziej przybrał na sile i stał się częścią polskiego ruchu niepodległościowego, wymierzonego przeciw rosyjskiemu zaborcy. Pod Bramą Ostrobramską miały miejsce manifestacje patriotyczne, częste zwłaszcza w okresie powstania styczniowego. Otuchy Polakom dodawał także napis umieszczony na frontonie Kaplicy: „Matko Miłosierdzia pod Twoją obronę uciekamy się”. Po upadku powstania zmieniono go na łaciński: „Mater Misericordiae, sub Tuum Praesidium confugimus”.

Nie bez racji uważa się, że niemały wpływ na rozwój kultu Matki Bożej w ostrobramskim wizerunku miał „Pan Tadeusz” Adama Mickiewicza, a słowa modlitwy wznoszonej do Niej stały się jednym z najlepiej znanych fragmentów tej narodowej epopei. To tymi słowami Inwokacji z Księgi I modliły się rzesze polskich patriotów:

„Panno święta, co Jasnej bronisz Częstochowy
I w Ostrej świecisz Bramie! Ty, co gród zamkowy
Nowogródzki ochraniasz z jego wiernym ludem!
Jak mnie dziecko do zdrowia powróciłaś cudem, [...]
Tak nas powrócisz cudem na Ojczyzny łono”.

Zupełnie zrozumiałym i naturalnym zwieńczeniem kultu Matki Bożej Ostrobramskiej stała się zatem koronacja jej Cudownego Wizerunku. Miała ona miejsce 2 lipca 1927 roku, a dokonał jej metropolita warszawski kard. Aleksander Kakowski. W uroczystości uczestniczyli marszałek Józef Piłsudski i prezydent Ignacy Mościcki, wielu duchownych oraz tysiące wiernych. Niestety, korony, którymi wówczas ukoronowano Maryję, zaginęły podczas II wojny światowej. Wielkim świętem dla wszystkich czcicieli Matki Bożej Ostrobramskiej w Jej wileńskim wizerunku a także w rozsianych po całej Polsce i w wielu krajach świata świątyniach, którym patronuje, jest dzień 16 listopada, kiedy przypada liturgiczne Wspomnienie Matki Boskiej Ostrobramskiej. To ten dzień ściąga pod Ostrą Bramę największą liczbę pielgrzymów. Dla wielu z nich jest to po prostu jedna z wizyt u Matki, dla innych powrót do kraju przodków i Tej, do której tu kiedyś zanosili swoje modlitwy.

Nasza wizyta przypadła w mniej oficjalnym terminie. Do wspomnienia Matki Miłosierdzia pozostały jeszcze dwa miesiące, mimo to pod Ostrą Brama zastaliśmy spory tłum pielgrzymów. Ale ciocia nie chciała czekać, aż zrobi się nieco mniej tłoczno. Z trudem nadążaliśmy za nią, gdy wspinała się na strome schody wiodące do kaplicy, rozgorączkowana jak dziecko, które ma wreszcie ujrzeć długo niewidzianą Matkę. Niewielką kaplicę na szczęście wypełnia dużo mniej pielgrzymów, niż się spodziewałam. Możemy uklęknąć przed samym ołtarzem oddzielającym nas od Wizerunku Maryi. Spoglądam w twarz Tej, przed którą 20 lat temu, we wrześniu 1993 roku klęczał papież Polak, przed którą na przestrzeni wieków wylano tyle łez i do której modlą się i tęsknią do dziś tysiące Polaków na całym świecie. A potem przenoszę wzrok na Ciocię. A ona jakby zapomniała o całym świecie. Po jej ciągle zaróżowionej emocjami twarzy, pomiędzy licznymi zmarszczkami torują sobie drogę łzy. Jedna po drugiej, jedna po drugiej… . Łzy bardziej szczere niż złoto koron Matki Bożej Ostrobramskiej i srebro półksiężyca wieńczącego Jej wizerunek. To łzy równie bezcenne, jak ponad 8 tysięcy srebrnych i złotych darów wotywnych, pokrywających ściany kaplicy. Nie znam treści modlitw, które szepczą usta tej starej kobiety. Nie znam modlitw tych wszystkich, dla których ten wizerunek jest symbolem chrześcijaństwa w Polsce i na Litwie, a także tych, którzy trafiają tu przypadkowo a potem powracają jak do ukochanego ponad wszystko domu Matki. Mogę się ich tylko domyślać. Ale znam swoje. To słowa, których już nie zdążył powiedzieć Maryi w jej ostrobramskim wizerunku mój Tata: Matko Miłosierdzia, pod Twoją obronę uciekamy się.

Dajmund Danuta, Nasi Orędownicy, Autorzy tekstów, Teksty polecane

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 11.11.2024