Czuwajmy nad sobą
Twierdziła, że jedyną przeszkodą na jej drodze do Boga jesteśmy… my. Uważała, że nie spotkała dotąd ani jednej wierzącej osoby, która dla Boga byłaby w stanie czegokolwiek się wyrzec. Obiecała powiedzieć nam, kiedy to się zmieni. Nie powiedziała…
2013-11-11
I Rok czytań
Łk 17,1-6
Jedna, niezbyt długa Ewangelia i aż trzy ważne tematy: zgorszenie, przebaczenie i wiara. Tylko pozornie dotyczą różnych spraw. W istocie ich związek jest ściślejszy niż może się wydawać.
Nie mogę zapomnieć pewnego spotkanie sprzed ponad 30 lat. Pamiętam je tak dobrze pewnie dlatego, że wówczas po raz pierwszy (i jak dotąd ostatni) spotkałam najprawdziwszą ateistkę. Przynajmniej tak o sobie twierdziła, co nie dziwiło zważywszy na fakt, że jej rodzice także byli osobami niewierzącymi i konsekwentnie nigdy jej nie ochrzcili ani nie posłali na katechezę. Co ciekawe – ta ateistka, bardzo pragnęła wierzyć. To była świetna dziewczyna. Uczynna, koleżeńska i uczciwa w każdym calu. Uczciwa aż do bólu także w opiniach na nasz temat. Twierdziła na przykład, że jedyną przeszkodą na jej drodze do Boga jesteśmy… my. Uważała, że nie spotkała dotąd ani jednej wierzącej osoby, która dla Boga byłaby w stanie czegokolwiek się wyrzec. Obiecała powiedzieć nam, kiedy to się zmieni. Nie powiedziała…
Jezus przewidział takie sytuacje. Dobrze znał swoich uczniów; ich słabości i ograniczenia. Musiał wiedzieć, że i oni dla niejednego człowieka „z zewnątrz” mogą stać się przyczyną zgorszenia, tym większego, im większym zaufaniem ich obdarzą, im większym autorytetem będą się cieszyli. Wiedział, że takich sytuacji nie da się uniknąć, lecz mimo to wypowiada te groźnie brzmiące słowa: „Niemożliwe jest, żeby nie przyszły zgorszenia, jednak biada temu, za którego sprawą przychodzą”.
Jezusowa prośba „czuwajcie nad sobą”, którą wypowiada zaledwie chwilę później, to także prośba do nas – chrześcijan XXI wieku. Prośba o to, byśmy tak żyli, aby nikt przez nas nie stawał się gorszy, a nasze uczynki nie zniechęciły szukających Jezusa. „Czuwajcie nad sobą” to także zachęta do współodpowiedzialności. Jezus chce, abyśmy potrafili się wzajemnie upominać. Nie po to, aby kogoś upokorzyć, lecz po to, by razem zmierzać do świętości. Może nam w tym pomóc nasze własne sumienie i umiejętność odczuwania skruchy, ale także przebaczenie. Uczmy się zatem żyć w gotowości do przebaczania – nie raz, nie dwa lub trzy razy, lecz zawsze. Także po tym ktoś może kiedyś rozpoznać we mnie lub w Tobie wyznawcę Chrystusa. I może dzięki temu powróci do Niego, nawiąże z Nim żywą, osobistą relację lub po prostu odnajdzie wiarę – na początek niechby nawet tak maleńką jak ziarnko gorczycy.