Nowenna pompejańska, nawrócony spirytysta i święty doktor

Dzisiaj, 19 października, podczas uroczystej mszy świętej kanonizacyjnej papież Leon XIV ogłosi świętymi siedmiu błogosławionych Kościoła, w tym Bartola Longo, twórcę nowenny pompejańskiej.

zdjęcie: www.karmel.pl

2025-10-19

Czy jest ktoś, kto jeszcze nie słyszał o tym nabożeństwie? Od ponad 20 lat rozpowszechnia się ono w Polsce i można rzec, że stało się jednym z popularniejszych. Nowenna pompejańska ma długą tradycję, sięgającą 1879 roku. Ma też swojego autora, a jest nim bł. Bartolo Longo. Cieszy się aprobatą kościelną z tamtego czasu, a także błogosławieństwem Leona XIII, papieża różańca.

Historia nowenny pompejańskiej

Bartolo Longo napisał to nabożeństwo pod nazwą „Nowenna do Matki Bożej Pompejańskiej o zesłanie łask w przypadkach beznadziejnych”. Nowenna – jak sama nazwa wskazuje (z łac. novem – dziewięć) trwa dziewięć dni. Autor cierpiał na postępującą chorobę – dur brzuszny tak mu się dawał we znaki, że wyglądało, jakby nie było już dla niego ratunku. Sam pisał, że „nie było nawet promyka nadziei”. Wtedy właśnie poprosił, aby przynieść do jego pokoju obraz Matki Bożej Pompejańskiej. Z wielkim wysiłkiem przez kolejne dni układał słowa modlitwy.

W chorobie Bartolo modlił się słowami: „Jak [inni] uwierzą w cuda Maryi Różańcowej z Pompejów, jeśli Ona pozwoli umrzeć temu, kto zainicjował budowę Jej świątyni i rozpowiada o Jej czynach?”. I uzdrowienie przyszło dziewiątego dnia – tuż po zakończeniu nowenny. Krótko potem spisane przez siebie nabożeństwo, opatrzone aprobatą kościelną, Bartolo zaczął drukować i rozsyłać po Włoszech, a później po całym świecie. Za życia Bartola, czyli do 1926 roku, ukazało się aż 648 wydań! Z jego słów dowiadujemy się też, że powstała również polska wersja nabożeństwa.

Skąd zatem wersja 54-dniowa nowenny? Skąd piętnaście tajemnic w nowennie pompejańskiej? Łatwo to wytłumaczyć, historia nowenny ma bowiem zaskakujący punkt zwrotny, bardzo dokładnie opisany przez bł. Bartola Longo. Otóż pięć lat po napisaniu nowenny pompejańskiej (czyli w 1884 roku) doszło do cudu uzdrowienia młodej kobiety, wywodzącej się z arystokracji neapolitańskiej. Cierpiała ona na wielogodzinne padaczki, które nie ustępowały po kuracjach aplikowanych przez najlepszych lekarzy. Jeden z przyjaciół rodziny zaproponował jej modlitwę nowenną pompejańską – dokładnie tą, jaką poznaliśmy w powyższym opisie (9-dniową z pięcioma tajemnicami różańca). Kiedy Fortunatina Agrelli modliła się tym nabożeństwem, doznała widzenia Maryi, a ta poleciła jej, aby odmówiła trzy razy nowennę błagalną, a następnie trzy razy nowennę dziękczynną. Trzy nowenny dziewięciodniowe błagalne i trzy dziękczynne dają w sumie 54 dni modlitw. Maryja poleciła też Fortunatinie, aby odmawiać 15 tajemnic różańca.

Nowenna pompejańska dzisiaj

Obecnie nowenna ta, odmawiana przez tysiące ludzi w Polsce i na świecie, przynosi bardzo obfite owoce łask, na co mamy już bardzo liczne świadectwa. Matka Boża upodobała sobie ten właśnie środek, by udzielać nam, Jej dzieciom, pomocy i ratunku w sytuacjach najbardziej po ludzku beznadziejnych. Liczne osoby i ośrodki zajmują się rozpowszechnianiem tej formy modlitwy, zazwyczaj najpierw samemu doświadczywszy jej mocy. I Ty możesz znaleźć się wśród nich! Nie potrzeba wiele; wystarczy komuś o niej powiedzieć, wytłumaczyć, jak się odmawia, dać obrazek z nowenną… Pamiętaj – jak obiecała sama Matka Boża, i jak gorąco wierzył Bartolo Longo: „Kto szerzy różaniec, będzie zbawiony!”.

Bartolo Longo

Życie autora nowenny pompejańskiej to gotowy scenariusz na film. W jego biografii znajdziemy kilka istotnych etapów, w tym dwa najważniejsze. Pierwszy to: nawrócenie ze spirytyzmu – w młodości parał się bowiem okultyzmem i aktywnie walczył z Kościołem. Drugim jest natomiast Boża misja, jaką przyszło mu realizować w Pompejach.

Kiedy przyjechał do Doliny Pompejańskiej po raz pierwszy, nie było tam wytyczonych granic administracyjnych – obszar podlegał pod różne wsie czy miasteczka. Po okolicy grasowali rozbójnicy. Ledwie tysiąc mieszkańców żyło w rozrzuconych tu i ówdzie ubogich chatkach, nie znając alfabetu ani podstaw wiary. W ich głowach pozostały jedynie jakieś relikty chrześcijaństwa, lecz w sercach tliła się wiara w istnienie życia wiecznego. Niektórzy uczestniczyli w rzadkich nabożeństwach, odprawianych w ciasnym, rozpadającym się kościółku.

Historyk napisałby zapewne, że Bartolo jako prawnik pojechał do Pompejów w 1872 roku w sprawie dzierżaw ziemi przez Mariannę de Fusco od lokalnych rolników. My, wierzący, widzimy w tym palec Boży. Sam Longo po latach napisał, że był „prowadzony przez Bożą opatrzność tak, jak się prowadzi niewidomych i dzieci”. Rzeczywiście – był w wierze jak dziecko, bo ledwie kilka lat po nawróceniu; był niewidomy, bo jakże mógłby przewidzieć Boży plan dla tego zapomnianego miejsca? Status społeczny mieszkańców był opłakany. Bartolo wspominał po latach starca, który aby się ogrzać, kładł się na świeżym, a więc ciepłym oborniku; dzieci pozostawione same sobie; brak legalizacji małżeństw, ponieważ nikt nie wiedział, gdzie udać się w sprawach urzędowych; brak szkoły, utwardzonej drogi, urzędu pocztowego, służb mundurowych. Wszechobecna nędza materialna, duchowa i moralna postawiła Bartola wobec zasadniczego problemu: jak można oczekiwać czegokolwiek od tych biednych ludzi? Czyż miał stać się tylko egzekutorem należności, których nie sposób ściągnąć?

Longo uczy mieszkańców Pompejów modlitwy

„Brat Różaniec” (tak nazywano Bartola) kierował się w swoim życiu sercem, nigdy wyrachowaniem. Intuicyjnie podążając za głosem Bożej Opatrzności, stawał się jej narzędziem i przyczynił się do tego, że Pompeje stały się oazą miłosierdzia i pokoju. Pół wieku później w miejscu zapomnianej niegdyś wioseczki funkcjonowało nowe miasto  posiadające szkoły, szpitale, zakłady pracy, dworzec kolejowy, utwardzone drogi, elektryczność, urzędy, domy dla sierot i dzieci więźniów oraz – w końcu – przepiękny kościół, wokół którego wszystko to wyrosło.

Okazałe sanktuarium stało się sercem nowych Pompejów. Kościół nazywa Ducha Świętego Ożywicielem – działającym przed wiekami i ponad czasem. I tak jest w istocie, bo to On tchnął w przysypaną popiołami wulkanu ziemię nowe życie. To On glebę niegdyś liźniętą jęzorami wezuwiańskiego ognia dotknął płomieniem ożywczej łaski, który – niczym języki ognia zstępujące na Apostołów w Dniu Pięćdziesiątnicy – spoczął na głowie Bartola Longo, naznaczając go do nowej misji. Ziemia pogańska, kojarzona też z przepychem i nieczystością, miała odtąd stać się oazą chrześcijaństwa – znakiem ewangelicznych prawd i praktyczną realizacją Bożego Miłosierdzia przez dzieła chrześcijańskie. Ten, który „czyni wszystko nowe” (Ap 21, 5), przemienił skałę grzechu w glebę zbawienia.

Szczególnie symboliczny wymiar ma działalność Bartola Longo wśród dzieci więźniów. Opracowana przez niego metoda wychowawcza była solą w oku pedagogów pozytywistycznych, którzy – zachłyśnięci teorią frenologii – wyznawali przekonanie co do dziedziczności przestępczych genów. Prowadziło to do sytuacji, w której dziećmi więźniów gardzono lub bano się ich, traktując je jak potencjalnych przestępców. Bartolo takim dzieciom pomagał, dając im wychowanie, szkołę, dach nad głową, zawód. Przez założony przez niego dom przewinęły się setki dzieci, a pierwszy chłopiec po latach został duchownym katolickim.

Duchowa wizja na Via Arpia

Kluczowy epizod w nawróceniu Bartola miał miejsce w Dolinie Pompejańskiej, krótko po jego przybyciu tam w 1872 roku. Otóż trapiła go wówczas przerażająca myśl, że skoro kapłaństwo w służbie Bogu jest niezbywalne i wieczne, to takież może być również jego dawne „kapłaństwo” w służbie szatana, któremu oddał się w młodości jako przywódca spirytystycznej sekty. Mimo lat, które upłynęły od czasu nawrócenia, dręczyło go przekonanie, że owe „święcenia” oznaczają jego wieczne potępienie. Zły duch sączył swój jad w serce Bartola tak, że był on bliski samobójstwa.

W krytycznej chwili, błąkając się po Dolinie Pompejańskiej, w okolicy zwanej siedliskiem harpii – mitologicznych upiorów – został natchniony myślą daną mu z nieba. Upadł na kolana i wyciągnąwszy ręce ku górze, obiecał, że skoro zbawiony może być każdy, kto rozpowszechnia różaniec, to on nie opuści Doliny Pompejańskiej, dopóki nie zaszczepi w niej tego nabożeństwa do Maryi. Ta obietnica, której źródła odnajdujemy w piętnastu obietnicach Alana de la Roche, stała się jego duchową dewizą. Na Via Arpia w Pompejach, w miejscu, gdzie złożył duchową deklarację, stoi do dziś pomnik z wypisanymi słowami jego obietnicy.

W Dolinie Pompejańskiej zaczęła się jego publiczna działalność. To tutaj biskup diecezji Nola zobowiązał go do zbudowania kościoła, co było nadzwyczajnym wyrazem zaufania wobec osoby świeckiej. W piętnaście lat dokonał dzieła planowanego na dwa pokolenia. Nie udałoby się tego zrealizować, gdyby nie Boży plan miłosierdzia.

Dzieła społeczne i charytatywne, w tym szczególna troska o sieroty i dzieci więźniów, szły w parze z duchowym zaangażowaniem na skalę światową. Po latach, bez cienia przesady, możemy nazwać nowe Pompeje duchową stolicą różańca świętego, a samego Bartola jednym z największych reformatorów tego nabożeństwa.

Giuseppe Moscati

Święty Giuseppe Moscati, lekarz z Neapolu, łączył wiedzę medyczną z głębokim życiem duchowym, troszcząc się o ciało i duszę pacjentów. Już jako dziecko był związany z sanktuarium w Pompejach – swoją Pierwszą Komunię przyjął z rąk kapłana blisko zaprzyjaźnionego z bł. Bartolem Longiem, którego później poznał i uznał za duchowego ojca po śmierci własnego. Łączyły ich te same wartości: oddanie Matce Bożej Pompejańskiej oraz służba ubogim i chorym.

Po ukończeniu studiów medycznych Moscati został lekarzem Bartola, dbając także o sieroty i chorych z jego otoczenia. Wspierał dzieła apostolskie, organizując zbiórki i modląc się o opiekę Matki Bożej nad swoją posługą. Zawsze zachęcał pacjentów: „Ufajcie Bogu i Najświętszej Dziewicy Maryi”. W działalności pomagała mu siostra, hrabina Nina Moscati, która wykorzystywała swoje wpływy, aby zdobywać fundusze i troszczyć się o sieroty, będąc łącznikiem między bratem a Bartolem.

Święci przyjaciele

Ich korespondencja ukazuje wzajemny szacunek, troskę i zaufanie. Bartolo podziwiał „dobrą duszę” doktora i wierzył w jego szczególną bliskość z Bogiem, a Giuseppe widział w Bartolu wzór pobożności. Moscati towarzyszył mu do końca życia, wspierając modlitwą i radami lekarskimi.

Podczas jednego spotkania w Pompejach żartobliwie przepowiedzieli sobie przyszłą kanonizację. Proroctwo to spełniło się – Moscati został wyniesiony na ołtarze pierwszy, w 1987 r. przez Jana Pawła II. Zapisał się w pamięci jako lekarz, który uzdrawiał nie tylko ciało, ale i duszę, łącząc profesjonalizm z apostolską gorliwością. Kanonizacja Bartola Longo została natomiast wyznaczona na 19 października 2025 roku. Giuseppe Moscati jest dziś jednym z najważniejszych świętych Neapolu; jego kult pozostaje tam wciąż żywy, a wszyscy, którzy o nim słyszeli, darzą go wielkim szacunkiem za jego oddanie chorym i cierpiącym, w których potrafił zawsze dostrzec oblicze cierpiącego Chrystusa. Kościół uznał trzy cudowne uzdrowienia dokonane za jego wstawiennictwem, co oznacza, że święty lekarz nie przestaje po dziś dzień spieszyć z pomocą chorym, którzy proszą go o to w żarliwej modlitwie.

Autorzy tekstów, pozostali Autorzy, Najnowsze, bieżące