Kodeń w duchu dziękczynienia i prośby
2 lipca w kodeńskim sanktuarium odbyła się Diecezjalna Pielgrzymka Chorych. Spotkanie, w którym wzięło udział kilka tysięcy pątników, minęło pod hasłem „Nadzieja zawieść nie może”.

zdjęcie: Agnieszka Wawryniuk, "Echo Katolickie"
2025-07-08
Chrześcijańska nadzieja nigdy nie umiera
2 lipca w kodeńskim sanktuarium odbyła się Diecezjalna Pielgrzymka Chorych. Spotkanie, w którym wzięło udział kilka tysięcy pątników, minęło pod hasłem „Nadzieja zawieść nie może”.
Zgromadzonych powitali – w imieniu ojców oblatów – rzecznik sanktuarium o. Mariusz Bosek oraz ks. Paweł Siedlanowski, diecezjalny duszpasterz chorych i prezes Hospicjum Domowego dla Dzieci w Siedlcach. Kolejnym punktem pielgrzymki była modlitwa różańcowa. Po jej zakończeniu pielgrzymi wysłuchali konferencji wygłoszonej przez ks. Pawła Siedlanowskiego. Dotyczyła ona chrześcijańskiej nadziei w doświadczeniu samotności, niepełnosprawności i choroby. Kapłan wskazywał, że chrześcijańska nadzieja nie umiera nigdy, gdyż jej fundamentem jest zmartwychwstały, żyjący Chrystus.
- Czy da się żyć bez nadziei? – pytał ks. Paweł. – Tak, człowiek będzie żył, jadł, pił, spotykał się z ludźmi a nawet uśmiechał, jednak bez nadziei i bez Boga, żadna z tych czynności nie będzie miała sensu. Na pewno wielu z was nosi w sobie doświadczenie przyjęcia diagnozy, która wywróciła do góry nogami wasze życie. Traci się wtedy nadzieję, ale ten stan trwa do momentu, kiedy odnajdziemy Tego, który ową nadzieję na nowo może w nas rozświetlić. Kiedy tracimy nadzieję, coś w nas umiera, ale przywrócona nadzieja zawsze ożywia i podnosi – podkreślał duszpasterz chorych.
Najtrudniejsze słowa
Ksiądz Paweł Siedlanowski mówił o definicji nadziei. Zaznaczał, że na pewno nie jest ona wyparciem.
- Nadzieja bazuje na akceptacji stanu faktycznego. Trzeba umieć przyznać: tak, jestem stary, mam w sobie chorobę, chodzę wolniej, korzystam z kuli, co jakiś czas trafiam do szpitala, przemijam i moje ciało ulega zniszczeniu. Taka jest prawda i nic jej nie zmieni. Nadzieja jest oparta na prawdzie – podkreślał kapłan.
Dopowiadał, że chrześcijańska nadzieja nie może być także przedmiotem handlu czy magicznego podejścia. – Nie możemy mówić: jeśli odmówię ileś koronek, czy odbędę ileś pielgrzymek, to Bóg mnie uzdrowi. Nie mówmy: „Panie Boże, daję Ci komplet moich praktyk religijnych a Ty mnie uzdrów”. Takie handlowanie nie działa. W pracy hospicyjnej spotkałem wielu, którzy obrazili się na Boga, za to, że Ten nie uratował im dziecka, czy babci. W konsekwencji przestali się modlić i chodzić do kościoła. Zapominamy o tym, co mówimy w modlitwie „Ojcze nasz”. „Bądź wola Twoja” to najtrudniejsze słowa, jakie przychodzi nam wypowiadać. Łatwo mówić „Amen”, gdy jesteśmy młodzi, gdy nic nie boli i wszystko się układa, trudniej, gdy coś się kończy, gdy coś tracimy. Owszem, powinniśmy się modlić i błagać, ale niech w naszych głowach zawsze będzie wyznanie: „Jezu, ja Cię proszę, ale Ty wiesz, co jest dla mnie lepsze” – tłumaczył ks. Paweł Siedlanowski.
Inny cud
Ksiądz Paweł podkreślał, że czasem nasza nadzieja wypełnia się inaczej niż my tego chcemy.
- Kiedy Bóg zamyka drzwi, to otwiera okno. Kiedy stawia na krawędzi przepaści, podpowiada: skacz – albo złapię cię na dole, albo nauczę latać. Bywa, że prosimy o cud uzdrowienia, ale on nie przychodzi. Doświadczamy jednak innego cudu – zrozumienia sensu swego cierpienia i choroby. Bóg ze wszystkiego potrafi wyprowadzić dobro, dać siłę i światło, by inaczej popatrzeć na swoje życie – wyjaśniał duszpasterz chorych.
Cytując abp. Adriana Galbasa przypominał: „Abym mógł w Nim [Chrystusie] pokładać nadzieję, a nawet więcej, abym mógł uznać Chrystusa za moją nadzieję, muszę mieć osobiste doświadczenie bycia przez Niego uratowanym albo mieć wewnętrzne przekonanie płynące ze świadectwa innych, że Chrystus jest w stanie to zrobić”.
Centralnym punktem pielgrzymki była Msza św. sprawowana pod przewodnictwem metropolity częstochowskiego abp. Wacława Depo. W celebrację tej Eucharystii włączyli się także biskup siedlecki Kazimierzy Gurda oraz wielu kapłanów diecezjalnych.
Homilię wygłosił abp Wacław Depo. W pierwszej części nawiązywał do podobieństwa losów wizerunku kodeńskiego i jasnogórskiego. Oba były aresztowane i wykradane. Kopię obrazu Matki Kodeńskiej do dziś można spotkać w jasnogórskim Wieczerniku.
We współpracy z Chrystusem
Później hierarcha odniósł się do odczytanego w czasie liturgii Słowa Bożego. Nawiązując do ewangelii o cudzie w Kanie Galilejskiej mówił: „Maryja staje miedzy Synem a ludźmi; staje w sytuacji naszych braków, niedostatków i cierpień – nie jako obca, lecz ze stanowiska Matki. Jest świadoma, a może nawet więcej, ma prawo powiedzieć Synowi o potrzebach ludzi.
(…) Wychowanie w duchowości maryjnej nie kończy się na zapatrzeniu w Maryję, ale zobowiązuje do życia zgodnego z Ewangelia Jej Syna. Nasz kult Matki Jezusa nie jest wcale najłatwiejszą droga życia i drogą do Królestwa Niebieskiego, zwłaszcza wtedy, gdy stajemy w tajemnicy własnych cierpień, jako ludzie chorzy i samotni wraz z nią pod krzyżem Chrystusa, ale też z własnym krzyżem, bo w Ewangelii nie można przebierać, czyniąc z niej wybiórcze chrześcijaństwo. Nie można przyjąć jednej prawy, a drugą odrzucić, bo jest niewspółczesna i nie pasuje do lansowanego kompromisu. Uczyńcie wszystko, co powie Jezus – to słowa testamentu Maryi – głosił metropolita.
Na końcu wspominał o tym, że w ciągu minuty na całym świecie 300 kapłanów sprawuje mszę świętą – Chrystus w nich umiera i przynosi sens temu światu, ale potrzebuje do tego naszej współpracy. Jan Paweł II mówiło chorym: „Wy jesteście mocą w mojej słabości”. Dźwigając własny krzyż i niosąc go z Chrystusem mamy nasz udział w tajemnicy zbawienia i ocalenia świata – podsumowywał abp Wacław Depo.
Masza święta zakończyła się jak zawsze błogosławieństwem lourdzkim.