Chrześcijanie kontra świat
Jezus przyszedł na świat, by każdemu dać możliwość zbawienia, za wszystkich umarł na krzyżu, a więc nie możemy prosić Boga o karę dla tych, którzy są przeciwko Niemu, ale o Jego miłosierdzie wobec wszystkich.
2024-10-01
Komentarz do fragmentu Ewangelii Łk 9, 51-56
XXVI tydzień zwykły
Ta Ewangelia jest wskazówką dla nas, chrześcijan, jak odnosić się do tych, którzy Boga nie znają czy nie chcą znać.
Apostołowie mieli przygotować Jezusowi, z którym zdążali do Jerozolimy, odpoczynek. W pierwszej miejscowości, do której wstąpili, nie zostali przyjęci, co ich bardzo zezłościło. Pytali Jezusa czy mogą zniszczyć tę miejscowość. Jezus kategorycznie sprzeciwił się takiemu zachowaniu i spokojnie poszli dalej.
Kim są w dzisiejszych czasach ci, których Ewangelista nazywa posłańcami, gońcami? Osobami tymi są kapłani, osoby konsekrowane i my wszyscy chrześcijanie, wierzący w Boga. Jak mamy odnosić się do osób innych wyznań, niewierzących, czy przeciwników Kościoła? Przede wszystkim ze spokojem i z miłością. Działanie siłowe odnosi przeciwny skutek do zamierzonego. Wzbudza sprzeciw u osób, do których odnosimy się ze złością, z nienawiścią, z podkreślaniem tego, że jesteśmy lepsi. Przyjęcie chrztu świętego świadczy o przynależności do Jezusa, ale my swoim życiem, modlitwą musimy ciągle potwierdzać tę przynależność.
Jezus przyszedł na świat, by każdemu dać możliwość zbawienia, za wszystkich umarł na krzyżu, a więc nie możemy prosić Boga o karę dla tych, którzy są przeciwko Niemu, ale o Jego miłosierdzie wobec wszystkich.
Coraz częściej, w naszych rodzinach spotykamy się z młodymi ludźmi, czy to z dziećmi, z wnukami lub innymi krewnymi, którzy przestają praktykować czy wyraźnie mówią o utracie wiary. Naszym zadaniem nie powinno być emocjonalne, gniewne namawianie na zmianę ich nastawienia do Boga czy religii, ale cierpliwe modlitwy o łaskę nawrócenia. Przykładem może być święta Monika, która wiele lat modliła się o nawrócenie swego syna Augustyna, a modlitwa której została wysłuchana.
Gniew, smutek, rozpacz to uczucia, które rodzą się w nas spontanicznie, a naszym zadaniem jest panowanie nad nimi i zastępowanie ich nadzieją i radością. A źródłem niech będzie Jezus, któremu uczymy się zawierzać nasze sytuacje.