Wlewać nadzieję

Diecezjalny Duszpasterz Służby Zdrowia i Apostolstwa Chorych w diecezji zielonogórsko-gorzowskiej, a także kapelan szpitala w Nowej Soli, ks. Tomasz Duszczak, opowiada o swojej posłudze wśród chorych oraz wśród pracowników medycznych.

zdjęcie: canstockphoto.pl

2022-06-02

 

Magdalena Markowicz: – Jak wygląda posługa Księdza jako Duszpasterza Służby Zdrowia i Apostolstwa Chorych, szczególnie w wymiarze diecezjalnym?
ks. Tomasz Duszczak: – Żeby ta posługa w ogóle była możliwa, niezbędny jest codzienny kontakt z chorymi. To jest fundament. Wszelkie inspiracje, zarówno w pracy z pracownikami ochrony zdrowia, jak i z chorymi, czerpię do wymiaru diecezjalnego z mojej posługi w szpitalu w Nowej Soli. Według mnie bardzo trudno pełnić funkcję duszpasterza diecezjalnego, jeśli się nie jest kapelanem w placówce medycznej.
W duszpasterstwie diecezjalnym istotne są nieustanna formacja oraz otwartość na zmiany. Obecny charakter naszej pracy diecezjalnej jest kontynuacją wskazań biskupa Stefana Regmunta, który był przewodniczącym Zespołu KEP ds. Duszpasterstwa Służby Zdrowia. Biskup kładł bardzo duży nacisk na formację. Często organizował spotkania z kapelanami, tzw. sesje, podczas których były omawiane tematy związane z działalnością diecezjalnego duszpasterstwa chorych. Dzisiaj staram się kontynuować to dzieło oraz podejmować nowe inicjatywy. Przed pandemią diecezjalne duszpasterstwo chorych zorganizowało sesję szkoleniowo-formacyjną dla kapelanów szpitali, hospicjów i domów opieki, prowadzoną przez specjalistów z dziedzin humanizacji medycyny, duchowości czy psychologii. W tym spotkaniu uczestniczyło ponad 50 kapelanów, nie tylko z diecezji zielonogórsko-gorzowskiej, a wśród honorowych gości byli księża biskupi, krajowy duszpasterz służby zdrowia i dyrektor lubuskiego oddziału NFZ w Zielonej Górze. Dzień formacyjny wspominam jako ważne i dobre doświadczenie, które przyniosło wiele nowych treści i zapału, aby służyć wśród chorych.

– Jak wygląda sama organizacja pracy kapelanów szpitalnych w diecezji zielonogórsko-gorzowskiej?
– Nasza diecezja jest podzielona na 6 rejonów służby zdrowia. W każdym z nich jest powołany przez biskupa kapelan rejonowy, którego zadaniem jest współpraca z duszpasterzem diecezjalnym, a także koordynacja pracy na swoim obszarze. Na każdy rejon składa się kilka szpitali. Taki podział ma na celu dotarcie w jak największym stopniu do wszystkich placówek medycznych.
Ważną inicjatywą było powołanie przez biskupa diecezjalnego, Tadeusza Lityńskiego, Diecezjalnej Rady ds. Duszpasterstwa Chorych i Służby Zdrowia w lutym 2020 r. Opatrznościowo miało to miejsce przed pandemią. „Opatrznościowo” dlatego, że do rady należą przedstawiciele z każdej placówki medycznej naszej diecezji, w większości są to dyrektorzy. Codzienny kontakt ułatwił nam koordynację pracy kapelanów, a posługa w czasie pandemii była realizowana w najlepszy możliwy sposób. W Diecezjalnej Radzie ds. Duszpasterstwa Chorych i Służby Zdrowia są ponadto osoby, które odpowiadają za ochronę zdrowia w województwie lubuskim. Bardzo mi zależało na budowaniu dobrych relacji z podmiotami odpowiedzialnymi za ochronę zdrowia. Nawiązaliśmy współpracę z Lubuskim Narodowym Funduszem Zdrowia, Wydziałem Zdrowia Urzędu Wojewódzkiego, Departamentem Zdrowia Urzędu Marszałkowskiego, a także z Okręgowymi Izbami Lekarskimi i Pielęgniarskimi oraz z Izbą Aptekarską i Lubuskim PFRON-em. Zbudowane relacje instytucjonalne ułatwiają szerzenie idei humanizacji medycyny i propagowanie opieki duchowej, co – wierzę – przyczynia się do poprawy jakości opieki holistycznej wobec osoby chorej.
Spotkań diecezjalnego duszpasterza służby zdrowia z osobami świeckimi odpowiadającymi za ochronę zdrowia jest naprawdę dużo. Dzięki temu możemy współpracować, co przekłada się na różne, organizowane wspólnie inicjatywy, jak chociażby Światowy Dzień Chorego, Dzień Służby Zdrowia z przyznaniem statuetki Lubuski Samarytanin, pielgrzymki osób chorych do sanktuarium w Rokitnie, pielgrzymki z medykami m.in. do Ziemi Świętej. Niezwykle zależy mi na tym, aby obok dobrych relacji z kapelanami dbać o relacje z osobami odpowiedzialnymi za ochronę zdrowia w województwie lubuskim.

– Czyli przede wszystkim formacja, koordynacja pracy i budowanie relacji.
– Tak, uważam, że to są filary w naszym duszpasterstwie. Budowanie relacji przekłada się na konkretną pracę kapelanów w szpitalach. W naszej diecezji podczas epidemii uniknęliśmy wielu problemów, z którymi często borykali się kapelani w innych częściach kraju. Zdarzało się przecież, że ich posługa została wstrzymana. Na szczęście u nas nie miało to miejsca. Wydział Zdrowia Urzędu Wojewódzkiego wysyłał przygotowane przez diecezjalne duszpasterstwo służby zdrowia rekomendacje dotyczące pracy kapelanów w czasie pandemii do poszczególnych dyrektorów placówek medycznych z adnotacją, że zostały one zaaprobowane przez sanepid. Ponadto zapytaliśmy każdego kapelana, czy w obecnej sytuacji, nie ma przeciwwskazań zdrowotnych lub innych do kontynuacji pracy w danej placówce medycznej.

– W diecezji zielonogórsko-gorzowskiej biskup Tadeusz Lityński przyznaje co roku nagrodę Lubuski Samarytanin. Co to za wyróżnienie i dla kogo jest przeznaczone?
– Lubuski Samarytanin to nagroda biskupa diecezjalnego dla osób, placówek medycznych i stowarzyszeń ze środowiska medycznego, które wyróżniają się w codziennej posłudze wobec chorych. Jesteśmy po trzech edycjach przyznawania tego wyróżnienia. Zostało ono bardzo dobrze przyjęte w gronie medyków. Do kapituły powołano w większości osoby świeckie, pracowników ochrony zdrowia, którzy mają dobre rozeznanie na przestrzeni lat, kogo należałoby zauważyć i komu podziękować.
Pomysł zrodził się cztery lata temu. Chcieliśmy obok dnia chorego pokazać tych, którzy chorym służą i wyrazić im wdzięczność. Biskup zaaprobował regulamin nagrody, powołał kapitułę, która spotyka się dwukrotnie w ciągu roku i przedstawia sylwetki kandydatów do wyróżnienia. Nagrodę przyznajemy w trzech kategoriach: placówki i instytucje ochrony zdrowia, pracownicy służby zdrowia oraz wolontariusze. Prace kapituły przebiegają merytorycznie, celem zaś jest ukazanie wzorców w ochronie zdrowia. Wyniki głosowania są przedstawiane biskupowi, który ostatecznie zatwierdza laureatów. Wręczenie nagród odbywa się podczas uroczystej gali, corocznie w innym mieście. Chcemy być w różnych częściach diecezji – tam, gdzie znajdują się placówki medyczne. Do współorganizacji zaś zapraszamy dane miasto, powiat oraz szpital.
Podczas gali prezentujemy sylwetki laureatów, pragnąc pokazać, że są wśród nas wspaniałe postacie o ogromnych sercach, których działanie jest podobne do postawy miłosiernego samarytanina. Wielu laureatów naszej nagrody mówi, że dodaje im ona skrzydeł i motywuje do dalszej posługi wśród chorych.

– W jakim miesiącu przyznawane są nagrody?
– Pierwsza gala odbyła się w lutym 2019 r., w sobotę poprzedzającą Światowy Dzień Chorego. Ze względu na pandemię, która później wybuchła, przesunęliśmy to wydarzenie na 18 października, czyli święto św. Łukasza, patrona służby zdrowia.

– Jak bardzo, z perspektywy Księdza, chorym potrzebna jest posługa kapelana?
– Pracując w szpitalu widzę, że potrzeba posługi kapelana jest ważna, stanowiąc część holistycznej opieki. Chorzy pragną przede wszystkim zwykłej, ludzkiej obecności, wyrażonej w słuchaniu i nieocenianiu. Moja praca stale mnie uczy, że postawa człowieczeństwa prowadzi do przestrzeni sakramentalnej. Od fundamentalnej, podstawowej rozmowy, pochylenia się nad troskami i zmartwieniami, zmierzamy do umocnienia wewnętrznego. Trudno jest dostrzec czego potrzeba konkretnemu człowiekowi, bez wysłuchania go. Musimy starać się poznać pacjenta, żeby w sposób kompetentny towarzyszyć mu i pomagać.
Pacjenci mają różne potrzeby. Niektórzy nie potrzebują kapelana albo tak im się wydaje, i nieraz reagują na jego obecność nawet agresywnie. Niechęć chorych nie powinna kapelanów zwalniać z próby kontaktu. Często niechęć i agresja są wołaniem o pomoc. Takie postawy są dla mnie wyzwaniem. Kiedy po trudnych początkach chory przekonuje się do mojej obecności, to często dzieją się rzeczy wielkie. Od początkowej niechęci nieraz przechodzimy do relacji, a następnie do przyjęcia sakramentów.
Kapelan musi przede wszystkim słuchać. Ja nigdy nie radzę z własnego doświadczenia, czy w sposób teoretyczny, jak powinni się zachowywać pacjenci. Wiele lat spotkań z chorymi pozwala mi jednak dzielić się ich doświadczeniem. Często przy łóżku pacjenta przywołuję świadectwa osób, które doświadczyły podobnych problemów i rozterek. Pokazuję jak inni przeżywali to, co ich spotkało. Taki sposób podejścia spotyka się zwykle z pozytywnym odbiorem.
Widać także, jak pacjenci zabiegają o życie duchowe poprzez obecność w kaplicy. Nawet w czasie pandemii, kiedy był zakaz przemieszczania się pomiędzy oddziałami, wielu pacjentów prosiło o możliwość przebywania w kaplicy. To pokazuje, jak bardzo potrzeba umocnienia duchowego, żeby przejść przez swoje doświadczenie krzyża.

– Czy pracownicy służby zdrowia dostrzegają te potrzeby?
– Oczywiście, że tak. Uwidacznia się to zarówno podczas tzw. obchodu po oddziałach, jaki i kontaktów telefonicznych z prośbą o przyjazd na wezwanie czy prośbach o rozmowę lub spowiedź. Kaplica szpitalna jest kaplicą także dla pracowników, którzy szukają tam umocnienia duchowego w swojej pracy.
Przy wejściu do tej przestrzeni ustawiliśmy ambonę ze Słowem Bożym – czytaniami na każdy dzień. Widzę, że był to strzał w dziesiątkę. Lekcjonarz jest stale czytany, pracownicy szpitala szukają takich momentów wytchnienia, zatrzymania się, aby przeczytać Słowo Boże i wrócić do swoich obowiązków.
Ja osobiście jak najczęściej staram się odwiedzać dyżurki pielęgniarskie i zamieniać z pracownikami chociażby kilka zdań. Uważam, że moje relacje z personelem są bardzo ważne. Staram się pamiętać o tym, aby składać życzenia z okazji różnych świąt, pamiętać o drobnych gestach, które budują właśnie relacje. Dzięki temu wiemy, że tworzymy jedną całość i wzajemnie się wspieramy. Szanujemy też swoją pracę. Gdy widzę, że ktoś z medyków dokonuje jakichś czynności przy chorym, to nie przeszkadzam, wracam później. I odwrotnie – kiedy ja rozmawiam z pacjentem, personel reaguje w sposób podobny.
Bardzo dbam także, aby wspierać moich kolegów i koleżanki w różnych wydarzeniach życiowych. Istotne jest, aby w przestrzeni szpitalnej tworzyć jedność i być ze sobą, także w tych trudnych momentach. To działa w obie strony. Gdy ja proszę personel szpitala o jakąś pomoc, zawsze ją otrzymuję.

– Co Księdzu osobiście daje posługa przy chorych w szpitalu?
– Na pewno uczę się ogromnej pokory. Mam takie doświadczenie, że stając przy chorych namacalnie dotykam cierpienia. Tu nie ma opowiadania o chorobie, ale jest rzeczywiste, namacalne doświadczenie. Uczę się wdzięczności za to, czym Pan Bóg mnie obdarza. Zawsze powtarzam, że jestem szczęśliwcem, że mogę pracować w szpitalu. Dzięki temu stale posługuję też sakramentami, co jest ogromną łaską i radością dla mnie.

– Jak wygląda praca kapelanów, którzy łączą posługę w szpitalu z jakimiś innymi obowiązkami w parafii? Jak sobie radzą?
– Jest to na pewno trudne zadanie, ze względu na charakter pracy kapelana, jego dyspozycyjności. Wszystko zależy też od liczby łóżek danego szpitala. Oczywiście łatwiej jest, gdy kapłan, który ma inne obowiązki, ma pod opieką niewielki szpital. Patrząc na naszych kapelanów w diecezji, są to osoby, które nie traktują tej posługi tylko jako pracy. Widzą to jako swoją misję. Rzecz jasna, łączenie wielu funkcji jest trudne i mocno obciążające. Jeśli chodzi konkretnie o naszą diecezję, to bardzo cieszę się z tego, że nasz biskup diecezjalny Tadeusz Lityński bardzo rozumie potrzeby osób chorych i środowiska medycznego. Dzięki temu w największych szpitalach czynimy wszystko, aby posługujący tam kapelani nie mieli innych, bardzo absorbujących funkcji.

– Czego chorzy potrzebują od kapelana?
– Wydaje mi się, że pacjenci potrzebują przede wszystkim obecności. Wiele razy słyszę od nich słowa wdzięczności za przyjście, za powiedzenie dobrego słowa. Chorzy są niezwykle wdzięczni, że oprócz opieki całego personelu medycznego, są także zaopiekowani duchowo. Pacjenci chcą się dzielić wieloma historiami ze swojego życia, tak po ludzku porozmawiać, na co medycy, z racji dużej liczby obowiązków, nie mają po prostu czasu. Posługa duchowa zawiera element słuchania, wzruszenia się, chęci niesienia pomocy. Do osób chorych możemy dotrzeć kiedy ich nie oceniamy, ale próbujemy po prostu towarzyszyć. W swojej posłudze staram się zawsze podejść indywidualnie do każdego pacjenta. Nie zadaję ogólnych pytań skierowanych do wszystkich leżących w sali, ale staram się stawać i spotkać z każdym pacjentem. To daje dobre owoce. Czasem wystarczy krótka rozmowa i proste pytanie: – Co się stało? Dlaczego pan/pani się tu znalazł/-a? Pacjenci chcą o tym mówić, bo to ich bezpośrednio dotyka. Takie podejście wymaga dużo zaangażowania, ale pozwala naprawdę dotrzeć do ludzi i z nimi być. Lepiej jest jednego dnia odwiedzić mniejszą liczbę chorych, ale prawdziwie spróbować z nimi porozmawiać i się spotkać, niż obejść cały szpital i nie stworzyć żadnej relacji.

– Posługa kapelana jest chyba nieprzewidywalna. Nigdy Ksiądz nie wie, jak chorzy zareagują.
– Zgadza się. Wchodząc do sali chorych, nigdy nie wiem, co mnie spotka, nigdy nie wiem, jak zareaguje na mnie pacjent. Szanuję jednak wszystkie zachowania. Ostatnio na przykład spotkałem chorego, który zupełnie nie chciał ze mną rozmawiać i nawet podać mi ręki. Powiedziałem mu, że to rozumiem, ale mimo wszystko jestem – gdyby czegoś potrzebował i zmienił zdanie, to może na mnie liczyć. Zawsze staram się, nawet niechętną osobę, zostawić z przekonaniem, że w razie jakiejkolwiek potrzeby będę starał się pomóc. Nigdy nie wiemy bowiem z czego wynika negatywna reakcja na kapłana. Natomiast na słowa: „jestem innego wyznania” odpowiadam, że jestem dla każdego chorego, bez względu na światopogląd.
Jeszcze raz powtórzę, że w postawie kapelana ważne jest, aby nie oceniać. To jest bardzo istotne. Gdy podchodzimy do pacjenta trzeba również pamiętać o tym, że to nie my wiemy najlepiej czego temu człowiekowi potrzeba. To on ma nam o tym powiedzieć. Nie możemy iść do niego z gotowym workiem rozwiązań. Kapelan musi być codziennie przygotowany na nowe sytuacje.
Ja stale uczę się, w tych trudnych sytuacjach, o których mówią mi pacjenci, po prostu milczeć, nie komentować, ale towarzyszyć. Niezwykle ważne jest wlewanie nadziei w serca chorych. Próbowanie dostrzegania choćby niewielkich symptomów poprawy stanu zdrowia. W momencie choroby, demon zawsze będzie nas jeszcze bardziej próbował ograbiać, będzie chciał nas deprawować, wlewać w nasze serca smutek i żal. Moim zadaniem jest pokazywanie zupełnie innej rzeczywistości. Choroba nie jest czymś, co staje się całym życiem, jest jedynie jakąś jego częścią. Trzeba próbować znaleźć sposób, aby w tym trudnym doświadczeniu się odnaleźć. Pracą kapelana jest poprowadzenie pacjenta do momentu, w którym zacznie inaczej myśleć – bardziej pozytywnie. Chodzi o to, żeby chory nie zatrzymał się na momencie tragedii choroby, ale żeby potrafił się z nim zmierzyć i uczynił krok do przodu, odnajdując nadzieję. Bo wszelkie siły rodzą się z ducha.

– Dziękuję za te ważne słowa.

Zobacz całą zawartość numeru 

Autorzy tekstów, Markowicz Magdalena, Miesięcznik, Numer archiwalny, 2022nr06, Z cyklu:, W cztery oczy

nd pn wt śr cz pt sb

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

14

15

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

Dzisiaj: 24.04.2024