Płakał, gdy nie mógł przyjąć Komunii świętej – historia niezwykłego 18-latka

Jego życie było naznaczone cierpieniem – opuszczony przez najbliższych i chory na dystrofię mięśniową, ale zakochany w Eucharystii. Trzy tygodnie temu zmarł Rohan Kemu, 18-latek z Indii.

zdjęcie: Aleteia.pl

2020-06-25

Jego życie było naznaczone cierpieniem – opuszczony przez najbliższych i chory na dystrofię mięśniową, ale zakochany w Eucharystii. Kilkanaście dni temu zmarł Rohan Kemu, niezwykły 18-latek.

Matka i ojciec
Rohan cierpiał na poważną dystrofię mięśniową. Stracił swoją mamę, mając zaledwie 3 lata. Został z ojcem, nałogowym alkoholikiem, który nieustannie nadużywał wobec niego przemocy. W końcu sąsiedzi poprosili siostry z domu opieki, by się nim zajęły.
Jak wspomina Nirmala Carvalho „chłopiec początkowo, z powodu traumatycznych doświadczeń, jakie przeszedł, był zamknięty na wszelką formę kontaktu z drugim człowiekiem. Paniką reagował na męskie głosy, jakie do niego dochodziły, a które przypominały mu brutalnego ojca”.
Z czasem – jak wspomina ojciec Godfrey Malu z parafii Matki Bożej Morza w Uttan w Indiach – gdy dorastał w domu z innymi podopiecznymi, również niepełnosprawnymi, nauczył się cieszyć życiem, być szczęśliwym i zawsze uśmiechniętym.

Kochał Eucharystię
Kiedy rozpoczął lekcje katechezy, poznał Pana Jezusa, a moment przyjęcia Pierwszej Komunii był dla niego ogromną radością. Jego miłość do Eucharystii była tak wielka, że kiedy nikt do niego nie przychodził z Komunią świętą, był bardzo niespokojny i płakał. Bardzo lubił oglądać Mszę świętą w telewizji po łacinie. Ale przede wszystkim lubił uczestniczyć w niej na żywo.

Czciciel św. Ojca Pio i św. Jana Pawła II
Pod poduszką przechowywał wizerunki ojca Pio i Jana Pawła II. Byli to jego ulubieni święci, do których modlił się w chwilach swojego największego cierpienia. Miał bardzo zaraźliwy uśmiech. Do tego stopnia, że lekarze mimo kiepskich rokowań podjęli się ryzykownej operacji i leczenia chłopca.
Siostra Julie Pereira, przełożona domu, w którym przebywał, tak go wspomina: „Przez te 15 lat, które u nas spędził, był dla nas wszystkich niezwykłym prezentem. Opiekując się nim, czuliśmy, jakbyśmy dotykali ciała samego Chrystusa. To była wielka radość i łaska”.

Cały swój ból ofiarował Chrystusowi
Przez ostatnie 20 dni swego życia młody Rohan miał nieustanną gorączkę. Siostra Pereira trzymała go przez cały ten czas w swoich ramionach, nie wypuszczając go nawet na chwilę. „Siedziałam z nim w ramionach i odmawiałam Koronkę do Bożego miłosierdzia. Czułam wtedy obecność Jezusa, który mówił do mnie: To Ja jestem. To, co trzymasz w ramionach, to Moje ciało. Czyń to na Moją pamiątkę. Wszystko, co zrobiłaś dla niego, zrobiłaś dla Mnie”.

„Rohan nauczył nas żyć, mimo ogromnego cierpienia, z jakim się mierzył. Cały swój ból ofiarował Chrystusowi. Nauczył nas kontemplacji Boga i modlitwy. Im bardziej cierpiał, tym bardziej szczera była jego modlitwa. Nawet w czasie swojej agonii uczył nas, czym jest modlitwa”.

 Zapach świętości
Rohan zmarł 4 czerwca w Uttan (Indie). Do końca towarzyszyły mu siostry zakonne z domu, w którym przebywał. Jak wspominały, po jego śmierci czuły w powietrzu zapach świętości. Ojciec Godfrey, który towarzyszył mu przez ostatnich 8 lat życia, tak go wspomina: „Rohan jeszcze przed swoimi narodzinami był wybrany przez Boga, by być przykładem cierpliwości i miłości Bożej. Kiedy na niego patrzyłeś, Twoje serce wypełniało współczucie, ale kiedy widziało się jego entuzjazm, mimo wszystkich jego ograniczeń, człowiek czuł się zawstydzony”.

Autorzy tekstów, Najnowsze

nd pn wt śr cz pt sb

25

26

27

28

29

1

2

3

4

5

6

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

Dzisiaj: 19.03.2024