W szkole siostry Bernadety

Krótka historia przemiany zakonnego serca, czyli o przejściu od „ona ma nie po kolei w głowie” do „kocham cię”.

zdjęcie: www.pixabay.com

2019-09-03

Pierwsze wrażenie

Wchodzę do pokoju, który zajmują dwie siostry. Jedną z nich, tę młodszą, znam dobrze, byłam z nią już kiedyś na jednej placówce. Tę drugą, po 80-tce, znam mniej. Ot, wiem, że ma na imię Bernadeta i była kiedyś katechetką. Dlatego z ciekawością się jej przyglądam. Jest maleńka, siwiuteńka i bardzo pogodna. Mam wrażenie, że w jej błękitnych oczach odbija się całe Niebo z chórami anielskimi. Na mój serdeczny uśmiech, siostra reaguje radosnym stwierdzeniem: znam cię, przecież byłyśmy razem w nowicjacie! Robię wielkie oczy i zaczynam jej tłumaczyć: co też siostra mówi, jestem prawie 50 lat młodsza od siostry…

Niestety, spotkanie kończy się przykrym spięciem: siostra nie umie zrozumieć, że nie jestem jej koleżanką z nowicjatu, a ja – jestem bardzo zdenerwowana, że moje racjonalne argumenty jej nie przekonują. Z myślą: ona chyba ma nie po kolei w głowie – wychodzę z pokoju.

Dodam, że przez kilka następnych miesięcy omijam siostrę Bernadetę szerokim łukiem. Nie chcę się denerwować. A właściwie boję się: o czym mam z nią rozmawiać?

Prośba

Któregoś dnia podchodzi do mnie opiekunka siostry Bernadety z serdeczną prośbą: musi wyjść do lekarza i trzeba by dopilnować, żeby siostra poszła na wspólne modlitwy i potem na kolację. Zgadzam się, choć nie bez wahania: a jak znowu się pokłócimy o jakąś oczywistą dla mnie rzecz? Ale nie umiem odmówić pomocy. Tym sposobem na kilka godzin staję się opiekunką siostry Bernadety.

Pierwszy zgrzyt ma miejsce w kaplicy. Chociaż zaznaczyłam w brewiarzu teksty, z których mamy się modlić, siostra nie wiadomo kiedy wszystko poprzestawiała. Kolejne pół godziny to walka o to, żeby znowu nie otwarła brewiarza w innym miejscu i pokazywanie palcem, którą linijkę psalmu odmawiamy…

Drugi zgrzyt – podczas kolacji. Nie wiedzieć czemu, siostra się uparła, że sąsiadka zabrała jej kubek i zaczęła domagać się jego zwrotu. Nie pomaga tłumaczenie, że ma swój kubeczek. Potem trzeba pilnować, żeby niczego nie włożyła do kieszeni. A i tak w pokoju się okazuje, że znalazł się tam pomidor i dwie łyżeczki. Kiedy je włożyła? Nie mam pojęcia…

Kiedy wraca właściwa opiekunka siostry Bernadety, mam ochotę rzucić się jej z radości na szyję. A z drugiej strony, doceniam jej anielską cierpliwość. Ja bym chyba zastrzeliła niebieskooką staruszkę po tygodniu opieki, a siostra mieszka z nią już parę lat…

Niestety, opiekunka siostry Bernadety jest bardzo zadowolona z mojej pomocy. Dlatego za jakiś czas ponawia prośbę o zaopiekowanie się siostrą. I tak jest coraz częściej.

Odkrycie

Każde zastępstwo przy siostrze Bernadecie to dla mnie trudna lekcja cierpliwości. Jak jej wytłumaczyć, do czego służy łyżeczka? Jak ją przekonać, że jedzenia nie wkłada się między ubrania? Jak cierpliwie po raz setny odpowiadać na to samo pytanie?

Któregoś razu siostra zaczyna znowu wspominać czasy naszego „wspólnego” nowicjatu. Zmęczona i zniechęcona słowną walką, „odpuszczam” – podejmuję wątek i snuję moje wspomnienia, tak jakbyśmy rzeczywiście były rówieśniczkami. Okazuje się, że to prawdziwy „strzał w dziesiątkę”: siostra tym razem nie ma powodu, by się ze mną pokłócić. Ze zdumieniem odkrywam, że zamiast forsować swoje przekonania, wystarczy pójść za jej tokiem myślenia. Od tego dnia staję się częstym gościem siostry Bernadety, a nawet podejmuję się dłuższych, tygodniowych zastępstw. Już mi nie przeszkadza jej postępująca demencja, nawet wtedy, gdy w środku nocy przypomina się jej bycie katechetką i zaczyna opowiadać o Panu Jezusie.

W szkole siostry Bernadety

Z czasem coraz lepiej poznaję siostrę Bernadetę. Zastanawia mnie jej dziecięca intuicja, która pozwala rozróżnić ludzi życzliwych od niesympatycznych. Zauważam, że jak do pokoju ktoś wchodzi, kogo nie lubi, to udaje, że śpi. Wiem, że kiedy jest zdenerwowana, to nie dlatego, że ją czymś uraziłam, tylko po prostu coś ją boli, a ona nie potrafi tego powiedzieć. Odkrywam, że uwielbia śpiewać i chociaż nie potrafi nauczyć się mojego imienia, to pamięta wiele tekstów, więc razem śpiewamy pieśni, litanie czy godzinki.

Nie jest łatwo. Zwłaszcza pod koniec życia siostry Bernadety, gdy jest już bardzo niesamodzielna. Trzeba mieć dużo cierpliwości, miłości i szacunku. Trzeba bardzo zapominać o sobie, o swoich potrzebach. Ale serdeczny uśmiech i proste „kocham cię” wynagradza każdy trud.

Ja też cię kocham, siostro Bernadeto. I liczę, ze spotkamy się w niebie.

Autorzy tekstów, S. Aleksandra, Polecane

nd pn wt śr cz pt sb

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

14

15

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

Dzisiaj: 19.04.2024