O kryzysie

Z Księgi Psalmów. Kryzys może być nowym początkiem. Proszę o otwarcie Pisma Świętego na Psalmie 44.

zdjęcie: CANSTOCKPHOTO.PL

2016-03-03

W Psalmie tym spotykamy się z lamentacją, którą do Boga mógł zanosić cały naród lub w jego imieniu jeden człowiek (król, dowódca wojska, przewodniczący modlitwie kapłan). Pieśń rozpoczyna uwielbienie Boga za dzieło, jakim było zajęcie przez Izraelitów ziemi Kanaan (w. 2-4) oraz wyznanie (wezwanie do) ufności (w. 5-9). Dopiero po tych wersach następuje pełna bólu lamentacja (w. 10-17), po której rodzi się refleksja, podejmująca pytanie o przyczynę tego stanu (w. 18-23). Psalm kończy wymowna modlitwa o ocalenie (w. 24-27).

Psalm musiał powstać w czasach społeczno-militarnych zmagań narodu wybranego. Na przestrzeni VIII – II wieku przed Chrystusem historia tego narodu zna kilka takich okresów, dlatego też nie możemy dokładnie sprecyzować, do których z tych wydarzeń nawiązuje utwór. To, co psalmista wspomniał w wersach 2-4, w jego odczuciu wydarzyło się już w czasach starodawnych, a dostęp do nich otrzymał dzięki opowieściom kolejnych pokoleń swoich przodków. W centrum tych pieczołowicie przechowywanych (najpierw w pamięci, a później na piśmie) i jednocześnie przekazywanych następnym pokoleniom wiadomości jest dzieło zajęcia Ziemi Obiecanej, która geograficznie i politycznie stanowiła życiowe siedlisko innych narodów. Zdobycie tych ziem, choć dokonywało się stopniowo, było dziełem Boga, a nie kulturowo i militarnie słabszych Izraelitów (w. 3-4), o czym szerzej czytamy w Księdze Jozuego.

Przewodniczący modlitwie w kolejnych słowach Psalmu (w. 5-9) wyraża osobiste i równocześnie całego narodu (Jakuba = Izraela) przywiązanie do Boga, który jest jego królem. Pod Jego panowaniem znów mogą zwyciężyć nieprzyjaciół. Tylko On – a nie własne możliwości – może zapewnić ponowną chwałę i potęgę narodu (w. 7-8). Orant jest tego całkowicie świadomy, dlatego kończy tę część Psalmu uwielbieniem Boga i zapewnieniem o stałej wierności Jemu (w. 9).

Po wyznaniu wiary i zaufania, psalmista pyta Boga, dlaczego obecnie nie postępuje On tak łaskawie ze swoim narodem, jak czynił to wobec ich przodków? Językiem obrazu, wylicza to wszystko, co teraz go boli. Zaczyna od duchowej samotności. Odczuwa, jakby Bóg porzucił swój naród (w. 10). Konsekwencją tego są ciągłe niepowodzenia i drwiny. Bez Bożej pomocy są niczym. Orant jakby wypomniał Bogu, że to porzucenie (wręcz sprzedanie) umiłowanego narodu nie przyniosło Mu żadnych korzyści (w. 13), a dla nich samych spowodowało życie pośród drwin otaczających ich pogan (w. 14-15). Ich codzienność jest tkana z różnych form cierpienia (w. 16-17).

Psalmista nie potrafi pogodzić się z tym stanem. W jego przekonaniu naród niczym nie zasłużył na taki los (w. 18-23). Trwał bowiem wiernie w przymierzu z Bogiem, nie zapominając o swoim Stwórcy (w. 18). Nie odstąpił od Niego nawet wtedy, kiedy doznawał klęski w krainie, gdzie grasują szakale (w. 19-20). Autor natchniony nie rozwinął tego wojennego wątku, nie odczuwał takiej potrzeby, bił się bowiem z innymi myślami – dlaczego tak się stało, skoro w żaden sposób nie porzucili oni swego Boga (w. 21). Wszedł na grunt tajemnicy, w której żadne pytanie nie znajduje wiarygodnej odpowiedzi (w. 22). Pozostają jednak tragiczne skutki Bożej decyzji, w których przyszło jemu i jego współrodakom żyć (w. 23).

Skoro nie kara za grzechy, to co jest tego przyczyną? – jakby pytał psalmista. W końcu woła do Boga językiem ludów wschodu, aby się przebudził (w. 24). Nie wierzy, że przyczyną obecnego stanu jest brak miłości Boga do narodu wybranego. Jego Pan musiał zwyczajnie zasnąć i to spowodowało obecną sytuację. Chce Go wybudzić, stawia Mu pytanie o sprawiedliwość i żywotność Jego pamięci: my nie zapomnieliśmy o Tobie (w. 21), więc dlaczego Ty zapominasz o nas? (w. 25).

Po tych słowach psalmiście pozostaje jedynie opisanie swojego bólu i utrapienia; wyznanie, że jest całkowicie bezradny i leży powalony w prochu ziemi (w. 26), ale pozostała mu nadzieja, wypływająca z modlitwy i Bożego miłosierdzia (w. 27).

Kryzys może być skutkiem lekceważenia Boga oraz trwania w grzechu ciężkim. Jednakże nie zawsze musi być związany z pogardą Boga lub z ludzką grzesznością. Psalmista nawiązuje do tego drugiego aspektu kryzysu. Wie, że zarówno on, jak i jego naród jest wierny Bogu, a jednak cierpi, odczuwa odrzucenie przez Boga, nie potrafi znaleźć żadnej racjonalnej odpowiedzi na zaistniałą sytuację.

Podobnego stanu może doświadczać również współczesny człowiek. Przeżywanie kryzysu w jakiejś mierze kształtuje ludzkie życie. W różnej częstotliwości i natężeniu powracają one jak pory roku. W kryzysie – jak w zimie – wszystko czeka na wiosnę, ale w życiu człowieka nie jest możliwe ciągłe doświadczanie świeżości wiosny, ciepła lata, owoców jesieni. Zima kryzysu też jest potrzebna dla ludzkiego rozwoju.

Sam kryzys, gdy nie wynika z lekceważenia Boga i z własnej grzeszności, jest doświadczeniem neutralnym. Ocenie podlegają dopiero podejmowane decyzje. Kryzys może być punktem zwrotnym w życiu człowieka; może też stanowić przestrzeń do głębszego spotkania z Bogiem. Zauważmy, że w przeżywanym kryzysie psalmista nie odszedł od Boga, nie obraził się na Niego, ale pozostał Jemu wierny (w. 9. 18-19). To wołanie do Boga „ocknij się, przebudź się” (Ps 44, 24) jest wyrazem kryzysowych zmagań, ale i nadziei, gdyż Bóg nie jest „wiecznym śpiochem”.


Zobacz całą zawartość numeru ►

Ks. Wilk Janusz, Z cyklu:, Numer archiwalny, 2016-nr-02, Miesięcznik, Autorzy tekstów, Biblijne co nieco

nd pn wt śr cz pt sb

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

14

15

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

Dzisiaj: 19.04.2024