Modlitwa w tajemnicy Świętych obcowania

Szkoła modlitwy. W modlitewnym zasłuchaniu się w Słowo i zapatrzeniu w obraz z Apokalipsy każdy z nas odnajduje także, dobrze słuchając i patrząc sercem, swoich „własnych” oficjalnie niekanonizowanych świętych.

zdjęcie: canstockphoto.pl

2015-10-30

Ze względu na charakter zwłaszcza dwóch pierwszych dni listopada modlitwa wspólnotowa i osobista katolików jest w tym szczególnym miesiącu – u końca kolejnego roku liturgicznego – nasycona treściami eschatologicznymi. Jest świadectwem naszej wiary w Świętych obcowanie, opiera się na ufnym przekonaniu, że „Bóg nie jest Bogiem umarłych, ale żywych” (Łk 20, 38), wyraża miłość jednoczącą nas z siostrami i braćmi, którzy nas poprzedzili w pielgrzymce wiary – świętymi w Niebie i zmarłymi oczekującymi w czyśćcu pełni odkupienia oraz ostatecznego spełnienia nadziei i tęsknoty.

Zastępy Świętych

„Ujrzałem wielki tłum, którego nikt nie mógł policzyć, z każdego narodu i wszystkich pokoleń, ludów i języków, stojący przed tronem i Barankiem” (Ap7, 9). Temu wielkiemu tłumowi oddajemy na modlitwie cześć. Wpatrzeni w niego z podziwem i radością, uwielbiamy Boga, który jedynie jest święty i który zechciał podzielić się z ludźmi swoją świętością. Liturgiczna aklamacja, którą powtarzamy za Biblią – „Święty, Święty, Święty Pan Bóg Zastępów” (Iz 6, 3) – może być w tym czasie modlitewnym refrenem, podstawowym motywem i zasadniczą treścią wołania wznoszącego się z ludzkich serc do Boga. W ten sposób modlitwa staje się – zresztą zawsze tak jest! – wysławianiem Świętego i dziękczynieniem za świętość, którą Pan, jedynie święty, dzieli się ze swoim ludem – świętym Kościołem i swoimi dziećmi, do których mówi tak po prostu: „Świętymi bądźcie! (...)” (Kpł 11, 44).

Wśród wesela w Niebie

Listopadowa modlitwa – przestrzeń szczególnej medytacji – może stać się także rozpoznawaniem w tym nieprzeliczonym tłumie znajomych twarzy i postaci tych, o których czytaliśmy, o których wielokrotnie słyszeliśmy w kościele, ale i tych, których osobiście znaliśmy…

Z tych twarzy i charakterystycznych sylwetek odczytujemy ich biografie (może warto do nich wracać w listopadowym czasie modlitwy): proroków i apostołów, męczenników, którzy krew przelali, miłujących Pana nieskalanych dziewic, doktorów Kościoła i posługujących najuboższym, wielu różnorodnych Świętych. Z tego tłumu wydobywamy ze wzruszeniem ulubionych, „naszych” świętych, którzy zachwycili nas swoim życiem, osobowością, dziełem, jakimś faktem, czynem, utworem...

Przy którym z imion uderzy mocniej twoje serce? Oto Mała Tereska, która cieszyła się, gdy mogła zasnąć przed Najświętszym Sakramentem. Tu Franciszek z Asyżu, który głosił kazanie do ptaków i nawrócił wilka. Tam Paweł – szalony i przed nawróceniem, i po nawróceniu. Jadwiga – królowa. Aniela Salawa – służąca.

W modlitewnym zasłuchaniu się w Słowo i zapatrzeniu w obraz z Apokalipsy każdy z nas odnajduje także, dobrze słuchając i patrząc sercem, swoich „własnych” oficjalnie niekanonizowanych świętych. Jakbym widział niektóre znajome sylwetki w tym wielkim tłumie zbawionych i szczęśliwych. Chcę przywołać przed Bogiem ich imiona, powierzyć się ich wstawiennictwu, nawiązać do ich przykładu, przede wszystkim podziękować Panu za zaszczyt pielgrzymowania przez życie u boku tych, których On zaszczycił już teraz swoim Niebem. Są przed Panem ponieważ w Nim pokładali nadzieję. Radują się zwycięstwem ponieważ przyszli z wielkiego ucisku i stoczyli niełatwy bój, uśmiercając przy pomocy Ducha popędy ciała. Śpiewają chwałę Barankowi, z którego Serca czerpali łaskę, by wznosić się ponad własne słabości i krok po kroku upodabniać się do Tego, którego krzyża uchwycili się z nadzieją, że można iść drogą Ewangelii, kształtować życie według nauki ośmiu błogosławieństw.

Oto treść modlitwy, gdy nie jest ona tylko wypowiadaniem słów i recytowaniem fraz, ale rozmyślaniem, do którego natchnieniem jest zawsze czas przeżywany w Kościele, okres liturgiczny i prawdy wiary, aktualnie docierające do nas jakby na nowo, oczyszczone z nalotu przyzwyczajenia i rutyny.

Niezwykły dialog

A ponieważ modlitwa jest dialogiem (oczywiście: przede wszystkim z Bogiem) i wydarzeniem podkreślającym jedność i wspólnotę, więc może i tak się zdarzyć, że usłyszymy w sercu ich głos – Świętych stojących przed Bogiem: „Pójdźcie do domu Ojca. Wsłuchajcie się w słowo Jezusa, któremu my zawierzyliśmy pośród tej samej zawieruchy, która was teraz niepokoi. Spożytkujcie, bracia i siostry na ziemi, to wszystko, co z miłości Boga jest wam dostępne dla duchowego rozwoju ku świętości. Módlcie się i adorujcie Pana, aby doświadczyć widzenia Jego chwały, już teraz, częściowo, potem, wraz z nami – w zachwycającej pełni. Czytajcie Pismo Święte, aby spoglądać na wszystko po Bożemu i iść właściwą drogą pośród wielu dróg, które i nas niekiedy zwodziły, gdy odchodziliśmy od Słowa Pana. Nie zaniedbujcie rachunku sumienia i regularnej spowiedzi, bo nieczystość i niesprawiedliwość grzechu, to główne przeszkody do świętości. Szukajcie łaski uświęcenia w Najświętszej Eucharystii, w świętych sakramentach. Wejdźcie we wspólnotę z Duchem Świętym, bo to On nas przemienił i przyprowadził do Królestwa Ojca”.

My zaś odpowiadamy: „Umiłowani święci w Niebie! Spójrzcie na nas, którzy już jesteśmy dziećmi Bożymi, ale jeszcze się nie ujawniło, kim będziemy. Patrzymy na was z nadzieją. Dodajcie nam odwagi. Módlcie się za nami”.

Czyściec – przedsionek Nieba

„I otrze z ich oczu wszelką łzę, a śmierci już odtąd nie będzie. Ani żałoby, ni krzyku, ni trudu już odtąd nie będzie” (Ap21, 4). W naszych kościołach jest wiele modlitwy za tych, którzy odeszli. Są stale obecni w intencjach mszalnych, odmawiamy za nich Różaniec i Koronkę do Miłosierdzia Bożego. Pamiętamy o naszych drogich zmarłych; w Uroczystość Wszystkich Świętych i w Dzień Zaduszny, a także w kolejne listopadowe dni zyskujemy dla nich odpusty, czerpiąc z hojnego skarbca łaski Bożej pozostawionej Kościołowi.

To kolejny wymiar modlitwy w czasie, który właśnie przeżywamy. Jest on ściśle złączony – w tajemnicy Świętych obcowania – z tym, co dotychczas napisałem. Przecież znaczna część powyższej refleksji odnosi się także do tych, którzy żyją jeszcze tęsknotą i, będąc na drodze oczyszczenia, są już pewni zbawienia i tak blisko Pełni. Nie mając wiedzy o obecnym stanie naszych przodków i współpielgrzymów, przywołujemy ich na modlitwie, „rozszerzamy” niejako obraz z Księgi Apokalipsy i rozpoznajemy ich jako uczestników tego wielkiego tłumu odkupionych. W modlitewnej medytacji powracamy do ich życia jak do otwartej księgi mądrości i oni także – siostry i bracia z przedsionka Nieba – mówią do nas o drodze do Ojca, doświadczając jej ostatniego etapu, dodają sił, są żywym świadectwem zwycięstwa nadziei.

Podziękować modlitwą

My zaś czynimy z modlitwy wstawienniczej najpiękniejszy wyraz miłości. „Ukochać kogoś, to powiedzieć mu: nie umrzesz” – napisał Gabriel Marcel. Wiemy, że nie umarli, chociaż nazywamy ich zmarłymi i nawiedzamy ich groby. Z miłością, która nie akceptuje śmierci, modlimy się dla nich o pełnię życia. Nie szukamy umarłych wśród żyjących. Dopełniamy dzieła miłości, które ma sens jedynie w odniesieniu do żywych: dziękujemy, przepraszamy, przebaczamy, tęsknimy. I wołamy do Pana przyszłego wieku: „Obdarz ich pokojem i wieczną radością”.


Zobacz całą zawartość numeru ►

Z cyklu:, Numer archiwalny, Miesięcznik, Ks. Smolec Jan, 2015-nr-11, Modlitwy czas, Autorzy tekstów

nd pn wt śr cz pt sb

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

14

15

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

Dzisiaj: 19.04.2024