Gdzie nie ma miłości, jest pustka

Zdjęcie, na którym papież Franciszek całuje mężczyznę ze zdeformowaną przez chorobę twarzą, obiegło światowe media. Zachwytu nie kryją komentatorzy i internauci. Ja jednak pytam: dlaczego zachwyt budzi coś, co powinno być normą?

2013-11-07

Podczas ostatniej środowej audiencji, papież Franciszek jak co tydzień błogosławił wiernych zgromadzonych na Placu św. Piotra. Tym razem przykuł jednak uwagę nie tylko zebranych w Watykanie wiernych, ale i światowych mediów. Papież podszedł bowiem do stojącego w tłumie mężczyzny cierpiącego na nerwiakowłókniakowatość. To choroba genetyczna, którą cechuje występowanie na ciele licznych – choć niezłośliwych – nowotworów. Schorzenie to powoduje wielki ból i może prowadzić do upośledzenia wzroku i wielu innych groźnych powikłań. Choroba ta nie jest zaraźliwa, prowadzi jednak do znacznego zniekształcenia twarzy. Dlatego ludzie chorzy na nerwiakowłókniakowatość często są dyskryminowani. Tym większy podziw wzbudził gest papieża, który najpierw chorego mężczyznę pobłogosławił i przytulił, a następnie pocałował w pełną guzów głowę.

Zdarzenie uchwycili fotoreporterzy, a opisała większość światowych mediów. Komentatorzy zwracają uwagę na serdeczność, jaka cechuje papieża Franciszka. Środowe błogosławieństwo chorego człowieka to kolejny już tego typu gest w jego wykonaniu. Zamieszczając zdjęcie ze środowego błogosławieństwa na jednym z portali społecznościowych, amerykański tygodnik Time nazwał je „piękną chwilą”.

Gest papieża Franciszka był oczywiście czymś pięknym. Był okazaniem miłości, czułości i troski. Nie przestaję dziękować Bogu za takiego Ojca Świętego. Przewrotnie pytam jednak, dlaczego cały świat zachwyca się czymś, co powinno być chlebem powszednim każdego człowieka, a już na pewno chrześcijanina? Czy papież naprawdę zrobił coś aż tak nadzwyczajnego, że interesuje się tym cały świat? Papież Franciszek zachował się w taki sposób, w jaki wielu chrześcijan nie ma odwagi się zachować. A praktykowanie miłości jest przecież jedynie wypełnianiem nauki Jezusa. Dlaczego zatem cały świat staje oniemiały wobec prostego gestu braterskiej miłości? Dlaczego wszystkie światowe media rozpisują się o środowej audiencji i prześcigają się w komentarzach?

Martwię się o przyszłość świata, w którym sensacje wywołuje zwykłe dobro. Martwię się o przyszłość ludzi, którzy w zwyczajnych gestach miłości widzą coś nadzwyczajnego. Martwię się, bo reakcja świata na gest papieża dowodzi, że praktykowanie miłości wciąż pozostaje czymś egzotycznym i sensacyjnym. Wciąż mnóstwo jest zdziwienia i niedowierzania, kiedy ktoś dla kogoś okaże się bratem, a nie konkurentem.

Oczywiście trzeba mówić o dobru i promować je. Jednak najlepszą promocją dobra i miłości jest ich praktykowanie. Nie powinno nikogo dziwić, że chrześcijanin zachowuje się w ten sposób. Powinien raczej dziwić i bulwersować fakt, że wielu chrześcijan nie stać już na codzienne gesty miłości i dobroci.

Najlepszym komentarzem do całej sytuacji są słowa samego papieża Franciszka ze środowej audiencji. Ojciec Święty powiedział, że Kościół nie rośnie, gdy zamiast miłości są w nim niezadowolenie, chłód i egoizm. Na koniec spotkania dodał: „Tam, gdzie nie ma miłości, jest pustka”.

Cogiel Renata Katarzyna, Autorzy tekstów, Teksty polecane

nd pn wt śr cz pt sb

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

14

15

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

Dzisiaj: 26.04.2024