Starzeć się z godnością

Starość może być bardzo piękna, pod warunkiem, że będzie „przeglądać się” w młodości. Podobnie młodość jest piękna i sensowna, jeśli może „przeglądać się” w starości.

zdjęcie: canstockphoto.pl

2013-06-06

Początek roku skłania do refleksji nad tym, co już za nami, nad czasem, który przeszedł do historii pojedynczego człowieka i całych społeczeństw.

 
Szczególny rok

Rok, który właśnie dobiegł końca, decyzją Parlamentu Europejskiego i Rady Europy podjętą 14 września 2011 roku, obchodziliśmy jako Europejski Rok Aktywności Osób Starszych i Solidarności Międzypokoleniowej. Poprzez tę inicjatywę próbowano zwrócić uwagę na wkład, jaki do społeczeństwa wnoszą osoby w podeszłym wieku. Chciano także skłonić instytucje i organizacje do podejmowania działań sprzyjających aktywności osób starszych, ochronie ich zdrowia fizycznego i psychicznego, zaś w sytuacjach, kiedy to niezbędne, otoczenia ich opieką z poszanowaniem osobowej godności. Największy nacisk położono na zwalczanie negatywnych stereotypów związanych z podeszłym wiekiem i zmianę wizerunku starszego człowieka jako osoby biernej i zależnej od innych ludzi. Na starość najlepiej patrzeć pozytywnie. To prawda. Nie zmienia to jednak faktu, że dostrzegając możliwości ludzi starszych, nie wolno pomijać trudów ich życia. Bo choć starość często określa się „złotą jesienią życia” i słusznie porównuje do pory zbierania owoców, to równie często czyni ona człowieka bezbronnym i kruchym.
 
Tyle bogactwa!

„W takich szczególnych sytuacjach cierpienia i uzależnienia od innych ludzie starsi potrzebują nie tylko tego, aby leczyć ich za pomocą środków udostępnionych przez naukę i technikę, ale także by opiekować się nimi umiejętnie i z miłością, tak aby nie czuli się bezużytecznym ciężarem albo — co gorsza — nie zaczęli pragnąć i domagać się śmierci” – pisał Jan Paweł II w liście do uczestników Zgromadzenia poświęconego problemowi starzenia się, zwołanemu przez ONZ w 2002 roku. Aby i dziś nie zapominać o ograniczeniach, jakie niesie z sobą podeszły wiek, ważne wydaje się odbudowanie i wzmocnienie nadwątlonej solidarności między pokoleniem osób starszych a pokoleniami ich dzieci i wnuków, odbudowanie rodzinnych więzi i wzajemnego szacunku. Żaden człowiek nie żyje w próżni. Realizujemy siebie i swoje powołanie w określonych relacjach z innymi. Możemy dzięki nim ubogacić samych siebie, ale także obdarowywać sobą innych ludzi. „Jesteście dla społeczeństwa bogactwem, także kiedy przeżywacie cierpienia i choroby. Chcę powiedzieć z głębokim przekonaniem: pięknie jest być starszym! W każdym wieku trzeba umieć odkryć obecność i błogosławieństwo Pana i skarby, jakie on zawiera. Nigdy nie wolno dać się uwięzić przez smutek!” Te słowa papieża Benedykta XVI obiegły świat 13 listopada ubiegłego roku, kiedy z racji kończącego się Europejskiego Roku Aktywności Osób Starszych i Solidarności Międzypokoleniowej odwiedził rzymski Dom Seniora „Viva gli Anziani”. Natchnęły one otuchą miliony ludzi, którzy z racji podeszłego wieku, czasami choroby czy niepełnosprawności, ale także kultury promującej młodość i zdrowie, czują się odtrącani lub marginalizowani.
 
Strażnicy pamięci

A przecież osoby starsze mają tak wiele do zaoferowania! „Konieczne jest, abyśmy znów spojrzeli na życie jako na całość, z właściwej perspektywy. Także starość ma swoją rolę do odegrania w tym procesie stopniowego dojrzewania człowieka zmierzającego ku wieczności – nauczał wcześniej Jan Paweł II . – Z tego dojrzewania czerpie oczywiste korzyści również środowisko społeczne, do którego należy człowiek sędziwy. Ludzie starzy pomagają nam mądrzej patrzeć na ziemskie wydarzenia, ponieważ dzięki życiowym doświadczeniom zyskali wiedzę i dojrzałość. Są strażnikami pamięci zbiorowej, a więc mają szczególny tytuł, aby być wyrazicielami wspólnych ideałów i wartości, które są podstawą i regułą życia społecznego” – mówił Jan Paweł II w październiku 1999 roku. Na ile jednak skłonni jesteśmy korzystać z doświadczeń starszego pokolenia? Aż nazbyt często wydaje się nam, że „pozjadaliśmy wszystkie rozumy”. No bo przecież skończyliśmy kilka fakultetów, jesteśmy młodsi, sprawniejsi fizycznie, przebojowi, zwiedziliśmy pół świata a w dodatku potrafimy obsługiwać komputerową myszkę i kilka innych gadżetów XXI wieku…
 
Młodość i starość – siostry dwie

Refleksję nad czasem starości podjęli uczestnicy konferencji naukowej, w której miałam zaszczyt uczestniczyć jesienią ubiegłego roku. Zorganizowano ją na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, a jej tematyka skupiała się wokół nieco prowokacyjnego pytania „Starość nie radość?”. Wśród znakomitych prelegentów znalazł się Pan profesor dr hab. Krzysztof Wielecki z Uniwersytetu Warszawskiego z wykładem na temat: „Komunikacja międzypokoleniowa w cyklu życia”. Pan Profesor – polemizując z popularną tezą, że „lepiej być młodym, zdrowym i bogatym, niż starym, chorym i biednym” zauważył, że dziś nie tylko wypada być młodym, ale trzeba też być szczęśliwym. Tyle, że szczęście utożsamiane jest z przyjemnością. A przecież doświadczenie uczy, że do wszystkiego, co ma jakąkolwiek wartość prowadzi droga przez cierpienie. Zatem kult młodości jest zupełnie oderwany od życia. Wynika z przeobrażeń w świecie wartości oraz z faktu, że ludzkie życie przestało być zakorzenione w tym co nadprzyrodzone. Dlatego tak trudno dostrzec zalety starości. Trudno też o dialog międzypokoleniowy, bo młodość ma zupełnie inny punkt widzenia niż starość. Młodzi z powodu braku przeszłości patrzą w przyszłość. A przecież gdyby jedni i drudzy spróbowali zwrócić się ku sobie, odkryliby, że starość może być bardzo piękna, pod warunkiem, że będzie „przeglądać się” w młodości. Podobnie jak młodość – jest piękna i sensowna, jeśli może „przeglądać się” w starości. „Potrzebujemy siebie wzajemnie” – dowodził Profesor Wielecki, a na poparcie swej tezy przywołał pewną anegdotę z czasów studenckich: „Gdy studiowałem na Uniwersytecie Jagiellońskim, znaliśmy pewnego romanistę, który miał wtedy ponad 80 lat. Latem, gdy jeździł po Krakowie swoim starym samochodem z odkrytym dachem, jego szal powiewał na wietrze. Był bardzo młodzieńczy i żywotny! Uwielbialiśmy zapraszać go do kawiarni. Sadzaliśmy go w głowie stołu, a on sypał anegdotami jak z rękawa. Nasze koleżanki w ogóle nie chciały na nas patrzeć, ponieważ my nie mieliśmy żadnej osobowości; byliśmy szarzy, nie mieliśmy nic do powiedzenia. Za to patrzyły na tego osiemdziesięcioletniego starca. Ale wybaczaliśmy im to – bo my też go kochaliśmy. Ten człowiek nauczył nas, że starość może być piękna. Zobaczyliśmy, że jest taka odmiana starości, która jest potrzebna młodym, do której młodzi ludzie lgną. Trzeba nie tylko umieć się zestarzeć, trzeba umieć «być w swoim wieku»”.
 
Wzajemna wymiana darów

Na koniec bardziej osobiste wspomnienie. Kiedy po ciężkiej chorobie umierała moja babcia, byłam małą dziewczynką. Ale zapamiętam jej pogodną, choć zmizerowaną twarz i… różaniec przesuwany w wychudzonych palcach. Nie było mnie przy jej śmierci, ale była moja mama, ciocia, wujek no i dziadek. Myślę sobie dziś: taka wzajemna wymiana darów. Bo starość i jej konsekwencje to wyzwanie moralne nie tylko dla osób w podeszłym wieku, ale i dla ich otoczenia, zwłaszcza rodziny. Wystarczy tylko zadbać o odpowiedni porządek miłości. Nie można pomóc całemu światu, trudno kochać wszystkich ludzi. Czasem wystarczy zaakceptować obecność babci i dziadka, dostrzec zalety starszych rodziców, pokonać wzajemne uprzedzenia oddalające nas od starszych sąsiadów – a mur dzielący pokolenia po prostu runie.

Miesięcznik, Numer archiwalny, Z cyklu:, Z bliska, 2013-nr-01

nd pn wt śr cz pt sb

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

14

15

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

Dzisiaj: 20.04.2024