Chrystus – Lekarz ciał i dusz

Szkoła modlitwy. W Liście św. Jakuba czytamy: „Choruje ktoś wśród was? Niech sprowadzi kapłanów Kościoła, by się modlili nad nim i namaścili go olejem w imię Pana. A modlitwa pełna wiary będzie dla chorego ratunkiem i Pan go podźwignie, a jeśliby popełnił grzechy, będą mu odpuszczone” (Jk 5, 14-15).

Bartolome Esteban Murillo, „Uzdrowienie paralityka przy sadzawce Betesda”

zdjęcie: FREECHRISTIMAGES.ORG

2018-09-07

Rzeczą zupełnie naturalną jest, że w sytuacji choroby zwracamy nasz wzrok ku Jezusowi i modlimy się o zdrowie – nasze czy też bliskich nam osób. Praktyka ta znajduje swoje uza­sadnienie w Piśmie świętym.

Lekarz ludzkich dolegliwości

Ewangeliści podają nam wiele przy­kładów uzdrowień, dokonanych przez Jezusa. Są to przede wszystkim uzdro­wienia konkretnych osób, które proszą Jezusa o przywrócenie im pełni zdrowia. Święty Mateusz tak opisuje w swojej Ewangelii jedno z takich zdarzeń: „Gdy zszedł z góry, postępowały za Nim wiel­kie tłumy. A oto zbliżył się trędowaty, upadł przed Nim i prosił Go: «Panie, jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić». Je­zus wyciągnął rękę, dotknął go i rzekł: «Chcę, bądź oczyszczony!». I natych­miast został oczyszczony z trądu” (Mt 8, 1-3). Podobnie o uzdrowienie prosił niewidomy Bartymeusz, który „słysząc, że to jest Jezus z Nazaretu, zaczął wołać: «Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!» Wielu nastawało na niego, żeby umilkł. Lecz on jeszcze głośniej wołał: «Synu Dawida, ulituj się nade mną!» (…) A Jezus przemówił do niego: «Co chcesz, abym ci uczynił?» Powiedział Mu niewidomy: «Rabbuni, żebym przej­rzał». Jezus mu rzekł: «Idź, twoja wiara cię uzdrowiła». Natychmiast przejrzał i szedł za Nim drogą” (Mk 10, 47-48. 51-52).

Jezus uzdrawia także tych chorych, którzy nie proszą o to osobiście, lecz za pośrednictwem innych osób. W ten sposób przywrócił zdrowie choćby teściowej Szymona Piotra: „Po opusz­czeniu synagogi przyszedł do domu Szymona. A wysoka gorączka trawiła teściową Szymona. I prosili Go za nią. On stanąwszy nad nią rozkazał go­rączce, i opuściła ją. Zaraz też wstała i usługiwała im” (Łk 4, 38-39). Podobnie na prośbę innych został uzdrowiony głuchoniemy (zob. Mk 7, 31-37), sługa setnika z Kafarnaum (zob. Mt 8, 5-13), niewidomy w Betsaidzie (zob. Mk 8, 22-26), syn dworzanina (zob. J 4, 46-54), córeczka Jaira (zob. Mt 9, 18-26). Nic więc dziwnego, że tam, gdzie pojawiał się Jezus, przychodziły „wielkie tłumy, mając z sobą chromych, ułomnych, niewidomych, niemych i wielu innych, których kładziono u Jego nóg, a On ich uzdrawiał” (Mt 15, 29-30).

Lekarz dusz

Chociaż uzdrowienia dokonywane przez Jezusa były widoczne, czasem bar­dzo spektakularne, to jednak nie przywrócenie fizycznego zdrowia było w nich najważ­niejsze. Jezus nie zatrzymuje się na tym, co zewnętrzne, cie­lesne, lecz widzi choroby, które niszczą ludzkie serca. Najważ­niejszą z nich jest pozostawanie w grzechu czy wręcz zniewo­lenie przez szatana. Dlatego powrót do pełni zdrowia często miał miejsce po wyrzuceniu złego ducha, jak w przypadku bohatera jednej z Mate­uszowych opowieści: „Oto przynieśli Mu paralityka, leżącego na łożu. Jezus, widząc ich wiarę, rzekł do paralityka: «Ufaj, synu! Odpuszczają ci się twoje grzechy». Na to pomyśleli sobie nie­którzy z uczonych w Piśmie: On bluźni. A Jezus, znając ich myśli, rzekł: «Dlacze­go złe myśli nurtują w waszych sercach? Cóż bowiem jest łatwiej powiedzieć: «Odpuszczają ci się twoje grzechy», czy też powiedzieć: «Wstań i chodź!». Otóż żebyście wiedzieli, iż Syn Człowie­czy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów – rzekł do paralityka: «Wstań, weź swoje łoże i idź do domu!». On wstał i poszedł do domu” (Mt 9, 2-8). Innym razem „przyprowadzono Mu niemowę opętanego. Po wyrzuceniu złego ducha niemy odzyskał mowę, a tłumy pełne podziwu wołały: «Jeszcze się nigdy nic podobnego nie pojawiło w Izraelu!»” (Mt 9, 32-33). Nie dziwi więc, że „przynosili do Niego wszystkich chorych i opętanych; i całe miasto było zebrane u drzwi”. A On uzdrowił wielu dotkniętych rozmaitymi chorobami i wiele złych duchów wy­rzucił” (Mk 1, 32b-34a).

W Ewangelii nie brakuje także opisów takich sytuacji, w których właściwie nie ma po­trzeby uzdrowienia ciała, a zo­staje uzdrowiona dusza. Do­świadcza tego Zacheusz, który bardzo chce zobaczyć Jezusa: „Pobiegł więc naprzód i wspiął się na sykomorę, aby móc Go ujrzeć, tamtędy bowiem miał przechodzić. Gdy Jezus przyszedł na to miejsce, spojrzał w górę i rzekł do niego: «Zacheuszu, zejdź prędko, albo­wiem dziś muszę się zatrzymać w two­im domu». Zeszedł więc z pośpiechem i przyjął Go rozradowany. A wszyscy, widząc to, szemrali: «Do grzesznika poszedł w gościnę». Lecz Zacheusz stanął i rzekł do Pana: «Panie, oto po­łowę mego majątku daję ubogim, a jeśli kogo w czym skrzywdziłem, zwracam poczwórnie». Na to Jezus rzekł do niego: «Dziś zbawienie stało się udziałem tego domu, gdyż i on jest synem Abrahama. Albowiem Syn Człowieczy przyszedł szukać i zbawić to, co zginęło»” (Łk 19, 4-10). Zacheusz, który spotyka Jezusa i gości Go w swoim domu, nie tylko zmienia swoje postępowanie, ale po­stanawia też wynagrodzić wszystkie dotychczasowe krzywdy. Spotkanie z Jezusem uzdrawia jego serce i rady­kalnie przemienia jego życie.

W podobnym kontekście zresztą padają znamienne słowa Jezusa: „Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają” (Mt 9, 12). Mistrz z Nazaretu nie wypowiada ich, uzdra­wiając chorego, lecz podczas posiłku z celnikami i grzesznikami (por. Mt 9, 9-13). To grzech jest poważną chorobą, która wymaga uzdrowienia, nawet jeśli w żaden sposób nie przekłada się na dolegliwości fizyczne. Ta prawda uobec­nia się również w życiu Samarytanki, którą Jezus spotyka przy studni (por. J 4, 1-30. 39-42). Nic nie wskazuje na to, by wymagała uzdrowienia fizycznego. A jednak chwila rozmowy z Jezusem ma uzdrawiający wpływ na jej duszę, co skutkuje także przemianą myślenia i przekonaniem, że Jezus jest oczeki­wanym Mesjaszem.

Z tych opisów możemy wyciągnąć dwa ważne dla nas wnioski. Po pierw­sze, kiedy modlimy się, prosząc Jezusa o uzdrowienie ciała, o uwolnienie z na­szych dolegliwości, nie możemy zapo­minać także o zatroskaniu o zdrowie duszy. Po drugie, Jezus chce przede wszystkim uzdrawiać nasze serca, bo wtedy jesteśmy bardziej otwarci na dzia­łanie Jego łaski i przyjęcie Jego woli, która nie zawsze jest po naszej myśli. W naszym otoczeniu nie brakuje pięk­nych przykładów prawdziwości tych słów: ludzi, którzy z cierpliwością czy wręcz heroizmem znoszą swoje cierpie­nia, choroby, trudy podeszłego wieku – bo żyją w bliskości Jezusa, zasłuchani w Jego słowo, umocnieni sakramenta­mi. Nie mają wpływu na stan zdrowia swojego ciała, ale skutecznie troszczą się o zdrowie duszy.

Modlitwa z wiarą

Cierpiącemu człowiekowi, który pragnie uzdrowienia, Jezus nie stawia żadnych nadzwyczajnych warunków, nie mówi: uzdrowię cię, jeśli… Oczeku­je tylko jednego – wiary, zaufania. Jak w przypadku wspomnianego wcześniej Bartymeusza czy też kobiety cierpiącej na krwotok, której Jezus powiedział: „Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju i bądź uzdrowiona ze swej dolegliwo­ści” (Mk 5, 34).

Wiara i zaufanie Bogu sprawiają, że człowiek w swojej modlitwie pozostaje otwarty na to, czego pragnie dla niego Bóg. Dlatego prosząc o zdrowie, doda­je za Jezusem: „Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie!” (Łk 22, 42b). To Bóg wie, co w tym momencie bę­dzie dla mnie najlepsze czy najbardziej konieczne. Choroba kogoś z rodziny często jednoczy wszystkich jej człon­ków, rodzi w nich wzajemną troskę, pobudza do bezinteresownej miłości, uczy solidarności. Dlatego czasem może okazać się prawdziwym błogosławień­stwem i przynieść obfite owoce nie tylko w życiu samych chorych, ale także osób im najbliższych.


Zobacz całą zawartość numeru ►

Autorzy tekstów, S. Aleksandra, Miesięcznik, Numer archiwalny, 2018nr04, Z cyklu:, Modlitwy czas, Teksty polecane

nd pn wt śr cz pt sb

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

14

15

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

Dzisiaj: 16.04.2024