Encyklika „Lumen fidei”, czyli zasada trzech „P”

Dwie godziny i czterdzieści siedem minut. Tyle dokładnie czasu zajęło mi czytanie encykliki „Lumen fidei”.

zdjęcie: Gabriella Fabbri

2013-07-16

Między czytaniem a przeczytaniem istnieje jednak zasadnicza różnica. Czytać – to poznawać treść, przeczytać – to ową treść zgłębić. Muszę zatem przyznać, że owo zgłębienie treści encykliki papieża Franciszka nie poszło już tak gładko. Zajęło mi to mniej więcej tydzień – o wiele dłużej niż samo czytanie. Co do wprowadzania poznanych i zgłębionych treści w życie, to już zupełnie oddzielna historia. Trudno powiedzieć jak długo potrwa ten etap. Jak znam życie i samą siebie – pewnie do śmierci.

P jak poznać

Encyklika „Lumen fidei” zdaje się być dopełnieniem wielkiego tryptyku. Najpierw pojawia się encyklika Benedykta XVI „Deus caritas est” („Bóg jest miłością”, rok 2005). Piękna i jednocześnie bardzo konkretna, refleksyjna i praktyczna. Prawdziwy papieski majstersztyk. Potem przychodzi kolej na „Spe salvi” („Nadzieją zbawieni”, rok 2007). Ten dokument – choć bardzo klarowny i jednoznaczny – doczekał się fali krytyki i długiej listy zarzutów pod swoim adresem. I wreszcie pojawia się przygotowana w dużej mierze przez Benedykta XVI i uzupełniona przez Franciszka encyklika o wierze „Lumen fidei” („Światło wiary”, rok 2013). Jej treść jest niczym wędrówka przez historię zbawienia zaś przywołane postaci Abrahama i Maryi – Ojca i Matki naszej wiary – są jak klamra dziejów, która łączy Stare i Nowe Przymierze.

P jak pogłębić

Kilka myśli w „Lumen fidei” zwraca moją szczególną uwagę. Po pierwsze – Autor podkreśla i z mocą przypomina, że akt wiary człowieka jest czymś wtórnym w stosunku do inicjatywy, którą wobec niego podejmuje Bóg. Rodzi się ona w spotkaniu z Osobą Stwórcy i jest jedynie – albo raczej aż – odpowiedzią na Jego miłość. Ta miłość oraz troska Boga są zawsze pierwsze i uprzedzają ludzkie wysiłki. Po drugie – papież Franciszek mówi o słuchaniu. Aby wiara mogła dojrzewać, potrzeba postawy zasłuchania w Boży głos. W głos, który wciąż na nowo stwarza, pokrzepia i prowadzi. Wiara jest zatem – oprócz odpowiedzi na miłość Boga – również odpowiedzią na Jego głos, który wzywa człowieka po imieniu. Po trzecie – Autor bardzo osobiście zwraca się do osób cierpiących i słabych, próbując spojrzeć oczami wiary na ich trudne doświadczenia. Ujmuje mnie fakt, że nie robi tego z pozycji kogoś, kto wszystko najlepiej wie, ale raczej kogoś, kto staje ramię w ramię z rzeszą ubogich i wyjaśnia, że tylko Bóg zna odpowiedzi na wszystkie pytania i że znana Mu jest historia każdego ludzkiego cierpienia.

P jak praktykować

Tyle, jeśli chodzi o teorię. Gdy treść się już poznało i pogłębiło, przychodzi kolej na to, by jej doświadczyć i ją praktykować. To etap najważniejszy i zarazem najtrudniejszy. W encyklice „Lumen fidei” nie znajdziemy jakiegoś cudownego antidotum na wszystkie bolączki świata czy gotowej recepty na spektakularny sukces w wierze. Znajdziemy natomiast pewną wskazówkę, która jak błysk może rozjaśnić drogę człowieka do Boga. Papież przypomina, że Bóg jest Bogiem obecności! I właśnie ta obecność jest Jego odpowiedzią na każdy ludzki ból, każdą ludzką krzywdę. Obecność trwała i niezmienna. Swego rodzaju zabezpieczeniem i gwarancją stałości wiary człowieka jest jego trwanie w tej niezwykłej Obecności. Krótko mówiąc – człowiek, aby nie utracić z oczu Celu, do którego zmierza, jest zaproszony do przyjęcia zawsze obecnego Boga i przylgnięcia do Tego, który powiedział o Sobie: „Jestem, który jestem” (Wj 3,14).

Po lekturze encykliki jeszcze usilniej niż dotąd, zaczynam prosić o wiarę. Wiarę, która będzie prosta i głęboka zarazem. O wiarę, która będzie już tylko ufnym trwaniem w Obecności.

Teksty polecane

nd pn wt śr cz pt sb

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

14

15

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

Dzisiaj: 24.04.2024