Ja i moje SM – październik 2012 r.

Praca zawodowa była czymś niewiadomym. Teoretycznie byłem do niej świetnie przygotowany, a idee przyświecające leśnictwu bardzo mi się podobały. Pracę rozpoczynałem razem z kolegą, z którym chodziłem do jednej klasy technikum, a potem studiowałem. We dwóch zawsze było raźniej. Nie przyjaźniliśmy się nigdy wcześniej, ale ta sytuacja musiała tworzyć nową więź, co sprawiało, że pracowało nam się sympatyczniej.

zdjęcie: Andreas Krappweis

2013-06-06

Nowe wyzwania

Pracownicy firmy, w której się pojawiliśmy, obserwowali nas z zainteresowaniem, oceniając, co inżynierowie potrafią i jak odnajdą się w nowych realiach. Staraliśmy się wypaść jak najlepiej i uczyć się wszystkiego z dużym zaangażowaniem. Zbyt wielką opieką nikt nas nie otaczał i praktycznie wszystkiego musieliśmy nauczyć się sami. Przez pierwszy miesiąc dojeżdżałem autobusem do oddalonego o 25 kilometrów leśnictwa. Nadzorowałem tam prace praktykantów zatrudnionych przy pielęgnowaniu lasu. Podobało mi się to, choć musiałem wstawać o 5.00, a z pracy wracałem o 17.00–18.00. Jadłem coś, myłem się i szedłem spać. Dobrze, że rodzice, u których mieszkałem, niczego więcej ode mnie nie wymagali. Samodzielny start w dorosłe życie wcale nie był taki prosty. Po szpitalu nie byłem w najlepszej formie. Po całym dniu na nogach miałem jeszcze 2 kilometry do autobusu i nikt mnie do niego nie odwoził.

Po miesiącu praktykanci szczęśliwie odjechali, a ja odetchnąłem z ulgą i zacząłem pracować w biurze. Szybko uczyłem się prowadzenia dokumentacji zaistniałych zdarzeń, a gdy nadleśniczy uznawał, że trzeba uczyć mnie pracy w lesie, jeździłem z nim w teren.

Zasięg terytorialny nadleśnictwa wynosił 100 tysięcy ha, jego powierzchnia około 24 tysiące ha, a położenie na Pojezierzu Mazurskim, wśród jezior, uatrakcyjniało pracę. Nadleśniczy widząc, że szybko zaczynam swobodnie poruszać się po zagadnieniach dotyczących zagospodarowania lasu, dał mi niemalże pełną swobodę w prowadzeniu produkcji szkółkarskiej. Powierzył prowadzenie spraw związanych z zagospodarowaniem i inne prace, które spełniały mnie zawodowo. Mogłem bawić się pracując, a ponadto prowadzić różne ciekawe eksperymenty. Praca zapowiadała się wspaniale, nieco gorzej wyglądała kwestia finansowa – moje zarobki były małointeresujące. To jednak jakoś się ułożyło, gdy zakończyłem remont mieszkania. Miałem je otrzymać z chwilą zatrudnienia, zgodnie z umową o pracę. Do Giżycka przyjechała wówczas moja żona z dzieckiem i zaczęliśmy pracować oboje. Te kilka miesięcy zwłoki nie liczyło się.

W pracy na razie choroba nie uwidaczniała się, ale całe moje nastawienie do wszystkiego przesycone było tymczasowością. Nastrój chwili i braku perspektyw towarzyszył mi około roku. Po którejś kolejnej rozmowie z żoną doszedłem do wniosku, że życie wcale się nie skończyło, a początek i koniec istnienia mają wszystkie obserwowane zdarzenia. Dzięki temu udało mi się spojrzeć na świat bez przygnębienia tym, co może być jutro, a bardziej z radością z tego, co jest dziś. Wszystko, co robiłem, starałem się robić tak, aby nie trzeba było poprawiać. Starałem się niczego nie odkładać na kiedyś – to kiedyś było zbyt niewiadome, tylko dziś było realne. O chorobie trochę zapomniałem, żyłem, jak gdyby nigdy nic.

Razem z kolegą dodatkowo zorganizowaliśmy sobie robotę przy zakładaniu zieleni. Musieliśmy trochę popracować fizycznie. Patrząc jak pracuję, wyrażał on swoje zdumienie moimi możliwościami, pomimo choroby. Z tego typu zdrowiem jest jednak tak, jak ze zbyt krótką kołderką – jak przykryje się nogi, marznie się w szyję, jak podciągnie się pod szyję – wystają nogi. Pracowało się całkiem dobrze – zarobiliśmy nawet trochę dodatkowych pieniędzy.

Cisza przed burzą

Niestety po miesiącu zachorowałem na zapalenie oskrzeli. Temperatura 38°C z kreskami spowodowała częściowy paraliż. Bezwład, który mnie ogarniał, uniemożliwiał chodzenie. Dominującym uczuciem w tamtym momencie było zdziwienie – to już, tak szybko? Lekarz z pogotowia ratunkowego zalecił leki i powiedział, że paraliż minie, gdy spadnie temperatura i poprawi się ogólny stan zdrowia. Przeczekałem – minęło i znów był piękny dzień. Mogłem zaobserwować na sobie samym konsekwencje istniejących zależności pomiędzy różnymi układami tkankowymi. Ponadto fakt przemijającego nasilania się i ustępowania objawów chorobowych spowodowanych podwyższoną temperaturą pozwalał przypuszczać, że objawy kliniczne mogą zależeć od innych czynników niż demielinizacja. Być może ona sama jest już zjawiskiem wtórnym.

Coraz częściej jeździłem do lasu z nadleśniczym i zastępcą nadleśniczego. Z czasem przejąłem pełną kontrolę nad szkółkami i jeździłem sam, tzn. samochodem służbowym z kierowcą. Praca, las i wszystko, co się z tym wiązało, coraz bardziej mnie wciągało. Miałem coraz więcej pomysłów do realizacji. Już jesienią w 1986 roku, zamierzałem wprowadzić nowe rozwiązania organizacyjno-technologiczne w produkcji szkółkarskiej, które powinny, prócz prac szkółkarskich, poprawić jakość prac zalesieniowych.

W styczniu dostałem mieszkanie w nowo wybudowanym bloku – 73 m2. Mówi się, że stresem jest otrzymanie mieszkania (gdy się podaje informacje o przyczynach rzutów SM). Fakt ten sam w sobie nie zrobił na mnie szczególnego wrażenia, gorzej było z samą przeprowadzką. Razem ze znajomym zniosłem z drugiego piętra i po przewiezieniu samochodem, wniosłem na trzecie piętro trzy regały (z nich najcięższe były szafy), kanapę, 2 fotele, 2 wersalki, tapczanopółkę, meble kuchenne i jeszcze dużo innych drobiazgów. Po drugim dniu noszenia czułem, jak znów od wewnątrz następują we mnie kolejne awarie. Meble nosiłem jednak pomimo wszystko i na pozór przeprowadzka przebiegła pomyślnie. 19 lutego zmarła moja mama, a 9 marca babcia. Organizacją pogrzebów zajmowałem się sam. Po tych wszystkich wydarzeniach musiałem zmniejszyć tempo i pracować spokojniej.

W czerwcu zauważyłem gwałtowne pogorszenie się stanu zdrowia – wiedziałem, że jeszcze trochę i nie będę w stanie odpowiadać na grzecznościowe pytanie – „jak się czujesz?” – „dziękuję, świetnie”.

Miesięcznik, Numer archiwalny, 2012-nr-10, Z cyklu:, Trochę kultury

nd pn wt śr cz pt sb

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

Dzisiaj: 07.12.2024