Z ciemności do światła

Chociaż do końca trapiły ją poważne schorzenia, potrafiła skoncentrować się na swoim duchu, którego prowadziła świadomie do jedności z Bogiem.

Proces beatyfikacyjny Sługi Bożej Rosselli Petrellese rozpoczął się 6 lutego 2008 roku. Na jego postulatora powołano o. Massimiliano

zdjęcie: www.reliquias.arcangel.gabriel.info

Kwiat wystawiony na pastwę kataklizmów – tak Rossellę określił jej pierwszy biograf, Eugenio Fornasali. Wyrażenie to oddaje jej delikatność oraz tragizm duchowych prób, jakim ta młoda włoska dziewczyna została poddana. Inny biograf, Massimiliano Noviello, nazwał ją kroplą czystej miłości, gdyż przypominała krystaliczną, przezroczystą kropelkę wody, która błyszczy w świetle słońca niczym cudowny klejnot. Zanim jednak dotarła do tego światła – światła Bożej Miłości – musiała przejść przez ciemność licznych przeciwności i cierpień: choroby od dnia narodzin, braku normalności aż po całkowitą ciemność w „tunelu desperacji”, czyli depresję najcięższego typu, która niosła w sobie wiele dodatkowych trudności.

 Nieuleczalna choroba
 
Rossella przyszła na świat 1 kwietnia 1972 roku w Neapolu. Tuż po urodzeniu lekarze nie wyczuwali bicia jej serca. Tylko cudem przeżyła pierwsze dni, ale od samego początku, z powodu licznych schorzeń, towarzyszyło jej wielkie cierpienie. Przez całe lata lekarze nie potrafili postawić właściwej diagnozy. Dopiero w 1977 roku, gdy dziewczynka miała już 5 lat, w szpitalu dziecięcym w Szwajcarii stwierdzono, że głównym jej schorzeniem jest wrodzone, trwałe niedomknięcie zastawki tętniczej. Wadę tę początkowo chciano usunąć chirurgiczne, ale w przypadku Rosselli okazało się to niemożliwe. Lekarze oznajmili rodzicom, że ich córeczka nigdy nie wyzdrowieje, nigdy nie będzie mogła normalnie funkcjonować, bawić się z rówieśnikami ani biegać na świeżym powietrzu.

Rossella Petrellese od najmłodszych lat wyróżniała się wielką inteligencją i bogactwem zainteresowań. Mimo że z powodu licznych schorzeń często opuszczała szkołę, otrzymywała najlepsze oceny. Posiadała żywą wyobraźnię i wyjątkową wrażliwość. Odznaczała się też ogromnym pragnieniem nawiązywania relacji z innymi ludźmi, jednak z powodu swej fizycznej ułomności, często spotykała się z odrzuceniem. Cierpiała, gdy ci, których pragnęła obdarzyć serdecznością i przyjaźnią, nie podzielali jej pragnień.

Dziewiętnastoletnia Rossella, jak każda dziewczyna w jej wieku, pragnęła realizować swoje marzenia. Jej marzeniem było po prostu normalne życie, które dla niej miało jednak pozostać tylko niespełnioną nadzieją i złudzeniem.

Rossella nie poznała Boga zbyt dobrze, gdyż jej rodzina na co dzień nie praktykowała wiary. Wierzyła wprawdzie w Jego istnienie, ale nie w to, że On może jej pomóc. Nie odkryła jeszcze Jego Miłości. Prawda o tym, że Bóg jest jej Najlepszym Ojcem miała do niej dotrzeć znacznie później, po najtrudniejszym okresie życia, kiedy straciła wiarę w jego sens. Tymczasem, wiedząc, że nie może żyć jak inni, postrzegała siebie jako szkielet przypominający usychający pień drzewa, któremu obcina się chore gałęzie.
 

Desperacka ciemność
 
To wszystko doprowadziło ją do „tunelu desperacji” – czyli depresji najcięższego typu.

Od września 1991 do września 1992 roku kondycja psychiczna Rosselli była tragiczna. Świadczą o tym jej zapiski. Pisała: „Nie dam rady dłużej, nie mam żadnego wyjścia, absolutnie żadnego, muszę tylko umrzeć. Nie mogę tak dłużej! Jedyną moją przyszłością, w najlepszym wypadku, będzie zamknięcie na stałe w zakładzie psychiatrycznym, ale niestety przy całkowitej samoświadomości bezsensowności mojego stanu. Straszne, to i przerażające! Im bardziej szukam jakiegokolwiek wyjścia, tym więcej odnajduję komplikacji. Im bardziej coś próbuję ulepszyć, tym bardziej wszystko się pogarsza. Im więcej próbuję czynić dobra, tym więcej czynię zła. To jest labirynt, którego ściany i podłoga ponabijane są igłami. To jest nieskończony labirynt, bez żadnego końca. Nie można się ruszyć, przy każdym poruszeniu igły wbijają się w ciało, powodując potoki krwi; a nawet jeśli się stoi nieruchomo, igły i tak już są wbite w ciało i nic ani nikt nie może ich wyjąć, nie można zrobić absolutnie nic. Muszą być wbite, a do tego ta przerażająca świadomość, że z dnia na dzień będzie ich i tak coraz więcej, będą się głębiej wbijać w ciało i nie ma możliwości temu zapobiec”. W końcu stwierdziła z rozpaczą: „Mam straszne przeczucie, że nie jestem bytem ludzkim, ale niczym innym, jak tylko uosobieniem demona”. W tym czasie miotała się pomiędzy ucieczką od Boga za wszelką cenę, a jakąś rozpaczliwą próbą przywoływania Go z głębi otchłani, w jakiej się znajdowała.
 
Boże światło
 
Ponieważ matka nie zgodziła się na hospitalizację córki na oddziale psychiatrycznym, Rossella mogła zostać w domu rodzinnym, co ostatecznie okazało się najlepszym wyjściem. Pomimo tragicznej kondycji córki, wiedziała, że jej uleczenie mogło się dokonać wyłącznie mocą Boga, przez działanie Jego łaski. Z desperackiej ciemności, w jaką Rossella wpadła, w końcu udało się jej wyjść. Tak, jak całkowity był jej kryzys, tak całkowite stało się jej uzdrowienie duchowe. Chociaż do końca trapiły ją poważne schorzenia, teraz potrafiła skoncentrować się na swoim duchu, którego prowadziła świadomie do jedności z Bogiem. Ten nowy etap życia, pełen światła i miłości, rozpoczął się we wrześniu 1992 roku na Kongresie Diecezjalnym w Acerra, kiedy głęboko poruszyło ją usłyszane zdanie: „Jezus Ukrzyżowany z miłości do ludzi, osiągnął skrajne opuszczenie na krzyżu”. Te słowa rozpaliły światło w ciemności. W nich Rossella rozpoznała historię swojego życia. Dopiero wtedy pojęła, że Panu Bogu na niej zależy, a jej życie ma ogromną wartość. Kilka miesięcy później, napisała: „Po 20 długich latach bólu i cierpienia zrozumiałam w pełni, że każdy z nas może być pogodny i szczęśliwy tylko wtedy, gdy stara się być w porządku najpierw z samym sobą pod każdym wzglądem i gdy w sobie szuka obecności Bożej, w każdej sekundzie dnia akceptując z największą pogodą ducha wszystko, co nas spotyka, bez różnicy; pięknego czy strasznego. Gdy stara się czynić wszystko, czego uczy Jezus, poddając się Jemu zawsze we wszystkim”.
 
Narodziny dla Nieba
 
Dolegliwości i cierpienia fizyczne nigdy nie opuściły Rosselli. Po swoim duchowym uzdrowieniu potrafiła jednak ofiarować je Bogu, od Niego czerpiąc radość ducha. W roku 1994, w Stanach Zjednoczonych, poddała się bardzo niebezpiecznej i skomplikowanej operacji. Kiedy wraz z rodzicami wyraziła na nią zgodę, powiedziała: „Wszystko, co się wydarzy, będzie zgodne z wolą Bożą. Ofiaruję wszystkie moje cierpienia, zwłaszcza te ponad moje siły, jakie mnie czekają za wszystkich bardziej cierpiących, bardziej opuszczonych, samotnych, smutnych”.

Rossella zmarła 18 września 1994 roku na skutek licznych powikłań i komplikacji zdrowotnych. Wiosną 2010 roku, w związku z daleko już posuniętym procesem beatyfikacyjnym Rosselli Petrellese, odbyło się przeniesienie trumny z jej doczesnymi szczątkami z cmentarza do sarkofagu w kościele katedralnym w Acerra koło Neapolu.

Miesięcznik, Numer archiwalny, Nasi Orędownicy, 2012-nr-08

nd pn wt śr cz pt sb

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

14

15

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

Dzisiaj: 25.04.2024