Do końca nas umiłował

2013-06-06

Anna Komorek

 

Bóg, który w Jezusie Chrystusie stał się prawdziwym człowiekiem, aby nas zbawić i uwolnić z niewoli grzechu i śmierci, przyjął na siebie niewyobrażalne cierpienia. Za cierpienie i śmierć Zbawiciela odpowiedzialni są wszyscy ludzie. Przez swoje grzechy wszyscy bowiem mamy udział w ranach zadanych Jezusowi i w Jego śmierci na krzyżu.

Pan Jezus zostawił nam wstrząsający obraz cierpienia w wizerunku swojego ciała, utrwalonym na płótnie Całunu, w który po zdjęciu z krzyża został owinięty i złożony w grobie. Całun ten, do dziś przechowywany w Turynie, jest wymownym świadkiem niewyobrażalnych cierpień, których doświadczył Jezus podczas swojej męki i śmierci na krzyżu. Obraz umęczonego Jezusa na Całunie uświadamia nam, do jakiego stopnia Bóg kocha każdego człowieka. On rzeczywiście do końca nas umiłował (por. J 13,1).

Wizerunek Jezusa na Całunie wskazuje na stężenie pośmiertne Jego ciała. Broda oparta jest o piersi i dlatego nie widać szyi. Widoczne są ślady straszliwych tortur biczowania, ukoronowania cierniem i ukrzyżowania. Na całym ciele naliczono blisko 600 ran i różnych obrażeń. Między włosami widać skrzepy krwi spowodowane kłutymi ranami skóry. „Żołnierze uplótłszy koronę z cierni włożyli Mu ją na głowę” (J 19,2). Ten rodzaj tortury wymyślono tylko dla Jezusa. Na Całunie widać liczne wypływy krwi na głowie. Krew ta spływała po twarzy i oczach. W Ewangeliach czytamy: „Przy tym bili Go trzciną po głowie, pluli na Niego (…)” (Mk 15,19) „(…) i policzkowali Go” (J 19,3). Oblicze Ukrzyżowanego utrwalone na Całunie, pomimo widocznych licznych ran, obrzęków, opuchlizny na prawym policzku, złamanej przegrody nosowej, fascynuje swoim pięknem i promieniuje pokojem, świadcząc o tym, że Jezus znosił cierpienia ze świadomością ostatecznego zwycięstwa, pokonania bezsensu cierpienia i śmierci.

Jezus został poddany okrutnemu biczowaniu. Ta straszna kara niejednokrotnie powodowała śmierć skazańca. Na całym ciele naliczono 120 ran spowodowanych uderzeniami bicza. Wiemy, że początkowo Piłat chciał tylko ubiczować Jezusa: „(…) Każę więc Go wychłostać i uwolnię” (Łk 23,16). Tym właśnie można wytłumaczyć wielką liczbę uderzeń i niezwykłe okrucieństwo, z jakim żołnierze biczowali Jezusa Ukrzyżowanie było najokrutniejszym rodzajem tortur, jakie stosowano w czasach Jezusa. Na Całunie widać ranę po przebiciu gwoździami obu nadgarstków, podczas gdy stopy zostały przybite do krzyża jednym gwoździem. Przyczyną śmierci Jezusa było skrajne wyczerpanie oraz pęknięcie mięśnia sercowego na skutek zawału. Z serca przebitego włócznią żołnierza wypłynęła krew i woda.

Przebite serce Zbawiciela jest znakiem, do jakiego stopnia Bóg nas umiłował. Stając się prawdziwym człowiekiem, dobrowolnie ogołocił samego siebie i przyjął prawdziwą, ludzką śmierć. On - całkowicie niewinny, Bóg-Człowiek, który nie znał grzechu - doświadczył w czasie męki i śmierci krzyżowej, jak straszliwym cierpieniem jest grzech: „On się obarczył naszym cierpieniem. On dźwigał nasze boleści, a myśmy Go za skazańca uznali, chłostanego przez Boga i zdeptanego (…)” (Iz 53,4-5). Cierpienie Jezusa osiągnęło swoje apogeum w momencie agonii na krzyżu, kiedy wołał: „Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił?” (Mt 27,46).

Z darem Swojego odkupieńczego cierpienia Jezus dociera wszędzie tam, gdzie działa niszcząca siła grzechu i przezwycięża ją mocą nieskończonej synowskiej miłości i posłuszeństwa okazanego Bogu Ojcu, a poprzez swoją śmierć i zmartwychwstanie ostatecznie zwycięża śmierć i wszelki grzech.

Chrystus każdemu z nas ofiarowuje udział w tym zwycięstwie. Aby doświadczyć cudu odpuszczenia grzechów, trzeba tylko wyrazić zgodę, trzeba otworzyć swoje serce na nieskończone Miłosierdzie Boga.

Cierpienia Syna Bożego, stając się źródłem naszego zbawienia, sprawiło, że dla człowieka, który ofiarowuje swoje cierpienie Jezusowi, staje się ono drogą zbawienia, źródłem łaski; nie niszczy, lecz uświęca i przyczynia się do zbawienia innych.
Dzięki Chrystusowi nie ma w życiu człowieka sytuacji beznadziejnych. Jeżeli upadamy w grzechu, Jezus jest z nami, by nas podnosić i wyzwalać. Trzeba Mu tylko z całkowitą ufnością zawierzyć.

Siostra Faustyna pisze: „O Jezu mój, jak łatwo można się uświęcić, potrzeba tylko odrobinę dobrej woli. Jeżeli Jezus spostrzeże w duszy tę odrobinę dobrej woli, to spieszy się ze swoim oddaniem duszy i nic Go powstrzymać nie może, ani błędy, ani upadki – nic zgoła. Jezusowi jest pilno tej duszy dopomóc, a jeżeli dusza jest wierna tej łasce Bożej, to w bardzo krótkim czasie dusza może dojść do najwyższej świętości, do jakiej stworzenie tu na ziemi dojść może. Bóg jest bardzo hojny i nikomu łaski swojej nie odmawia – więcej daje, aniżeli Go o to prosimy” (Dzienniczek św. Siostry Faustyny, nr 291).

Pan Jezus pragnie, abyśmy głębiej poznali Jego miłość przez rozważanie Jego męki: „Rozważaj często cierpienia moje, które dla ciebie poniosłem. Najwięcej mi się podobasz, kiedy rozważasz moją bolesną mękę” (Dzienniczek św. Siostry Faustyny, nr 1512).

Miesięcznik, Numer archiwalny, 2012-nr-03

nd pn wt śr cz pt sb

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

14

15

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

Dzisiaj: 26.04.2024