Błogosławieni Zelia i Ludwik Martin

2013-06-06

[od redakcji]
30 grudnia obchodziliśmy Święto Świętej Rodziny z Nazaretu, Jezusa, Maryi i Józefa. Święto to prowadzi nas do głębszej refleksji nad rodziną i nad rolą małżonków. W związku z tym proponujemy w ramach naszych comiesięcznych rozważaniach nad świętymi opis życia dwóch niedawno beatyfikowanych małżonków, rodziców św. Teresy od Dzieciątka Jezus.

 

ks. Bronisław Czaplicki

 

Był czas, kiedy w praktyce Kościoła małżeństwo i rodzina nie były należycie docenione, jako miejsce i droga uświęcenia. Podkreślano na przykład zasługi świętych kobiet, które cierpliwe znosiły wyrzeczenia, związane z życiem małżeńskim. Cenieni byli też małżonkowie, którzy żyli w dziewiczym małżeństwie. Wśród świętych kanonizowanych i beatyfikowanych jest wiele osób, które żyły w małżeństwie, ale mało jest par małżeńskich. Papież Jan Paweł II zapragnął dać jako przykład dla wiernych takich małżonków, którzy oboje dążyli do świętości drogą poświęcenia, wyrzeczenia, cierpienia, ale przede wszystkim miłości małżeńskiej i rodzicielskiej a w rodzeniu i wychowaniu dzieci widzieli największe szczęście.

Jedną z takich par małżeńskich byli Zelia i Ludwik Martin, których Kościół wyniósł na ołtarze 19 października 2008 r., podkreślając ich zwyczajną i pełną prostoty drogę do świętości. Są to rodzice św. Teresy od Dzieciątka Jezus, lecz nie dlatego zostali beatyfikowani, że mieli świętą córkę. To raczej św. Teresa bardzo szybko mogła osiągnąć chwałę ołtarzy, ponieważ została wychowana w świętej rodzinie przez świętych rodziców. Ich droga do świętości była jedyna i niepowtarzalna, a owocem ich wznoszenia się ku Bogu była właśnie świętość Teresy i powołanie jej sióstr.

Rodzice św. Teresy w młodości marzyli raczej o powołaniu zakonnym. Dość szybko zrozumieli jednak, że drogą ich świętości jest zrodzenie i wychowanie dzieci. Ludwik Martin urodził się w Bordeaux w 1823 r. Od początku swojego życia prowadził pogłębione życie religijne. Oprócz zwykłych obowiązków należących do każdego katolika, takich jak: codzienna modlitwa, coniedzielna Eucharystia, szukał pogłębienia swojej wiary i miłości przez służbę w Konferencjach Św. Wincentego à Paolo organizowanych przez Fryderyka Ozanama (późniejszego błogosławionego).

Zelia Maria Guérin była młodsza od Ludwika o osiem lat. Podobnie jak jej przyszły mąż prowadziła pogłębione życie religijne. Zelia prowadziła sklep z koronkami, Ludwik zaś odpowiedzialny był za sklep z biżuterią. Pewnego razu, gdy Zelia mijała nieznanego sobie Ludwika, usłyszała wewnętrzny głos: „To ten, którego przygotowałem dla ciebie”. Pan Bóg sprawił, że poznali się bliżej, a 13 lipca 1858 r. trzydziestopięcioletni Ludwik Martin został mężem Zelii Guerin. Z tego związku przyszło na świat dziewięcioro dzieci. Czworo z nich zmarło we wczesnym dzieciństwie. Mimo wszystko małżonkowie starali się w spokoju oddać wszystko w ręce Boga, całkowicie zawierzając się Jego woli.

Swoje troski i problemy nieśli wspólnie i z ufnością powierzali je Bogu. Każdy dzień rozpoczynali od Mszy Świętej, o godzinie 5.30. Rzeczą świętą były dla nich: niedzielny odpoczynek, modlitwa rodzinna, uroczystości liturgiczne kształtujące rytm całego roku. Surowo przestrzegali postów, troszczyli się o biednych, odwiedzali chorych i umierających. Żyli bardzo zgodnie; kochali się i wzajemnie wspierali. Zelia potrafiła okazać mężowi swoje uczucia i troskę, a Ludwik z całym oddaniem troszczył się nie tylko o córki, ale i o teścia. Chociaż decydującą rolę nieraz odgrywała żona, to wszelkie sprawy załatwiał mąż. Zelia przesyłała mu wtedy informacje o sprawach rodziny.

Zelia i Ludwik dość długo dojrzewali do macierzyństwa i ojcostwa, lecz spełnienie tego powołania stało się dla nich źródłem radości, cierpienia i uświęcenia. Potrafili przyjąć każde dziecko, jako dar powierzony ich opiece przez Boga. Jako wolę Bożą przyjmowali też śmierć swoich dzieci. Rozumieli, że dzieci nie są po to, by zaspokoić potrzeby emocjonalne rodziców, lecz mają własne powołanie, do którego rodzice powinni je przygotować.

Państwo Martin byli dumni ze swoich dzieci, ale też poświęcali się im całkowicie, nie szczędząc czasu. Nie rozpieszczali swoich córek. Zelia nie reagowała na chimery dzieci. Nie wszystkie marzenia panien Martin zostały zrealizowane, chociaż rodzice mogli je spełnić. Natomiast wspólne niedzielne przechadzki były stałym elementem niedzielnego wypoczynku. Z czasem córki stały się powiernicami rodziców.

Zelia i Ludwik zabierali dziewczynki na uroczystości religijne, zachęcali je do częstej modlitwy oraz żywo interesowali się ich życiem duchowym, gdy przebywały na pensji w Mans. Mama pisała do córek: „Myślę, że przystąpicie dzisiaj, w dzień Wszystkich Świętych, do Komunii świętej, jak również jutro, w Dzień Zaduszny”. Rodzice działali w stowarzyszeniach katolickich, pomagali biednym i uczyli tego swoje dzieci. Nie zmuszali ich jednak do niemożliwych wyrzeczeń. Matka mówiła: „Potrzeba całego życia, by dojść do doskonałości”. Pan Bóg sprawił, że wszystkie ich córki zostały zakonnicami, cztery wstąpiły do Karmelu, jedna – do Wizytek. W kilka lat po urodzeniu ostatniej córki – Teresy, Zelia została powołana do nieba. Ludwik zaś zmarł w 1894 r.

Kościół beatyfikując Państwa Martin podkreślił, że małżeństwo jest normalną drogą do nieba, a błogosławieni Zelia i Ludwik są przykładem dla chrześcijańskich małżonków i rodziców. W homilii podczas Mszy Świętej beatyfikacyjnej w Lisieux kardynał Jose Saraiva Martins podkreślił, iż Ludwik i Zelia są wielkim darem Boga dla współczesnego człowieka. Zauważył, iż przede wszystkim są wielkim darem dla samych małżonków. Wspomniał słowa, które Zelia kiedyś napisała do Ludwika: „Nie mogę żyć bez ciebie”. Ludwik miał jej na to odpowiedzieć: „Jestem twoim mężem i przyjacielem, kocham ciebie nad życie”. Są też darem dla dzisiejszych zatroskanych rodziców. Mimo chorób, wypełnili oni otrzymane od Boga powołanie do macierzyństwa i ojcostwa. Nie bez przyczyny św. Teresa od Dzieciątka Jezus kiedyś powiedziała: „Dobry Bóg dał mi ojca i matkę bardziej godnych Nieba, niż ziemi”.

Małżonkowie i rodzice pierwszy etap swojego życia przechodzą oddzielną drogą w swoich rodzinach. W nich „ładują swoje akumulatory” wartościami nadprzyrodzonymi i ludzkimi. Podobnie też koniec życia ziemskiego jest dla małżonków rozstaniem. Ktoś z małżonków traci drugiego, aby z wiarą, nadzieją i miłością oczekiwać na spotkanie w domu Ojca niebieskiego. Ludwik i Zelia uczą pogodnego, chociaż trudnego rozstawania się. Ludwik zaakceptował swoje wdowieństwo z głęboką wiarą oraz odwagą.

Miesięcznik, Numer archiwalny, 2012-nr-01

nd pn wt śr cz pt sb

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

14

15

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

Dzisiaj: 23.04.2024