Wizerunek, który pomaga w modlitwie

Wpatrywanie się w Oblicze Chrystusa jest rodzajem terapii ikonograficznej, która przemienia i uzdrawia nasze serce. Przede wszystkim czujemy się bezpiecznie przy tym wizerunku. Kiedy zaś popełnimy jakieś grzechy, dopuścimy się zła, wówczas – oprócz konieczności oczyszczenia się w sakramencie pojednania – warto poddać się uzdrawiającej terapii wpatrywania się w Pana Jezusa.

zdjęcie: www.freechristimages.org

2021-10-07

Ściany kościołów i naszych mieszkań zdobią różne obrazy przedstawiające postacie Chrystusa, Matki Najświętszej, aniołów i świętych. Pomagają nam one w modlitwie. Podobnie jak słowo Boże, które poznajemy dzięki Biblii, czy różaniec święty, którego paciorki odmierzają odmawianie modlitwy, tak wspomniane obrazy pomagają nam skupić myśli na Bogu. Obrazy te nie zastępują Boga, ale pobudzają naszą duchową wyobraźnię.

Pierwszymi wizerunkami przedstawiającymi Chrystusa były ikony. Pierwszą zaś ikoną był tzw. mandylion – wizerunek Oblicza Chrystusa. O nim chciałabym napisać, gdyż stał się dla mnie osobiście bardzo ważny. Pomaga mi w mojej drodze do Boga. Jest także wielką inspiracją do pracy nad ikonami.

Czym jest mandylion?

Według apokryfów, mandylion powstał za życia Chrystusa na ziemi. Cztery pozabiblijne źródła mówią o nim w pewnej legendzie. Każda legenda ma w sobie cząstkę prawdy. Zapewne i w tej legendzie znajduje się taka cząstka.

Daleko od Ziemi Świętej – według ówczesnych miar odległości – żył Abgar. Był on królem Edessy leżącej na terenach obecnej Turcji. Abgar był człowiekiem dobrym, szanującym swoich poddanych. Król ten jednak zachorował na trąd. Pragnął wyzdrowieć, dlatego ogłaszał różne konkursy dla osób, które mogłyby go uleczyć. Deklarował nawet, że przekaże połowę królestwa temu, kto by mu pomógł. Na dworze królewskim przebywał pewien ceniony archiwista o imieniu Ananiasz. Znał się na księgach i mądrości starożytnej, wiedział więc, że w ziemi Izraela żyje pewien Cudotwórca, Prorok Yehoshua – Jezus. Abgar polecił mu udać się do Niego i sprowadzić Go na dwór. A że wspomniany archiwista posiadał talent malarski, Abgar nakazał mu, by w razie odmowy przez Chrystusa przybycia na jego dwór – namalował Jego portret.

Wysłannik króla Edessy po długiej wędrówce odnalazł Chrystusa w Palestynie, gdy nauczał tłumy. Wszedł na wysoki kamień, by Go lepiej zobaczyć i malować Jego portret. Niestety sztuka namalowania Cudotwórcy z Nazaretu nie udawała się. Majestat Oblicza Chrystusa zmieniającego się pod wpływem łaski był nie do oddania za pomocą pędzla i farb. Jezus spostrzegł go, podszedł do niego, przejrzał cel jego przybycia i powiedział mu, że nie może udać się z nim do Edessy, ale po swoim zmartwychwstaniu wyśle tam apostoła. Następnie obmył swoją twarz wodą i otarł ją chustą, na której odbiło się Jego Oblicze (w języku greckim mandylion oznacza ręcznik i chustę). W taki właśnie cudowny sposób powstał – według przywoływanej legendy – pierwszy wizerunek Oblicza Chrystusa (po grecku acheiropoietos, czyli „nie ręką ludzką uczyniony obraz”).

Cuda w drodze

Apokryficzna legenda podaje dalej, że dworzanin, wziąwszy odbity na chuście wizerunek Pana Jezusa, udał się w drogę powrotną. W czasie podróży miały miejsce kolejne cudowne zdarzenia. Wracając do Edessy, zatrzymał się u garncarza w pobliżu Hierapolis. W trosce o cenny skarb ukrył go między płytami z cegły. I zasnął. O północy pojawił się słup z ognia i stanął nad miejscem, gdzie znajdował się ukryty cudowny wizerunek. Strażnik miejski widząc słup ognia, zaalarmował mieszkańców. Ci zaś zobaczywszy cudowny wizerunek z mandylionu odbity na jednej z ceglanych płyt, zabrali ją, a Ananiaszowi pozwolili udać się w dalszą drogę.

Kiedy Ananiasz zbliżał się do Edessy, spotkał chorego człowieka. Gdy ten dotknął świętej chusty, natychmiast wyzdrowiał. Przyglądający się temu zdarzeniu, dziwili się i pytali: „Czy nie jest to syn wdowy, który z trudem się poruszał?”. Natychmiast doniesiono o tym cudzie Abgarowi. Król sądząc, że to sam Chrystus zbliża się do miasta, wysłał swoje sługi do Ananiasza niosącego obraz Chrystusa. Przyjął dworzanina z wielką radością, powstał ze swojego łoża i wziął z wiarą chustę w swoje ręce. Natychmiast został uleczony. Choroba króla zatrzymała się, cofnęły się jednak tylko jej najgłębsze oznaki. Dlaczego nie wyzdrowiał całkowicie? To ważny moment w tej legendzie. Abgar wyznał wiarę w Jezusa jako Syna Bożego. Polecił zdjąć figurkę bożka pogańskiego znajdującą się na jednej z bram miasta. W jej miejsce powiesił święty obraz. Nakazał także zapalić przed wizerunkiem lampkę oraz postawił straż. Legenda mówi, że mieszkańcy Edessy przyjęli chrześcijaństwo, a miasto stało się wkrótce ważnym ośrodkiem chrześcijańskim w świecie.

Moc ikony

Po zmartwychwstaniu Chrystusa – jak to zapowiedział Zbawiciel – do Edessy dotarł jeden z Jego uczniów, prawdopodobnie Juda Tadeusz. We wschodniej ikonografii apostoł ten przedstawiany jest z rekwizytem – z mandylionem. Juda Tadeusz przybył do miasta, by dopełnić dzieła uzdrowienia. W ten sposób wyraża się prawda, że moc uzdrowienia Chrystusa jest kontynuowana przez apostołów i jest obecna w Kościele. Ikona stanowi ważne ogniwo tej apostolskiej misji, która powstaje we wspólnocie Kościoła i jest przeznaczona dla wierzących. Modlący i wpatrujący się w ikonę mogą dzięki łasce Bożej doświadczyć kolejnego cudu – przemiany swoich serc i umysłów. Jest to dopełnienie cudu uzdrowienia króla Abgara, które dokonuje się w Kościele i przez Kościół. Łaska Boża prowadzi do przemiany całego życia człowieka w Chrystusa, nie tylko jakiejś jego części. Człowiek w swoim życiu popełnia wiele grzechów, które powodują, że staje się niepodobny do Chrystusa. Kiedy modli się i kontempluje ikonę, następuje proces odnowy – upodobnienia do Chrystusa. Ta piękna prawda teologiczna obecna jest szczególnie w Kościele Wschodnim.

Całun Turyński i inne starożytne wizerunki Chrystusa

Dzieje mandylionu nie kończą się na cudownym uzdrowieniu króla Edessy i przyjęciu chrześcijaństwa przez niego oraz mieszkańców miasta. Po śmierci Abgara władzę w Edessie przejął syn króla, a później wnuk, który wrócił do pogańskich zwyczajów. Rozpoczęły się prześladowania chrześcijan. Biskup Edessy będąc w trudnej sytuacji, podjął decyzję zamurowania miejsca, gdzie znajdował się mandylion. Legenda mówi, że ci, którzy próbowali ukryć mandylion przed prześladowcami, zapomnieli zgasić płonący przy nim kaganek. Po wielu latach, gdy powrócono do wiary chrześcijańskiej, mieszkańcy Edessy przypomnieli sobie o mandylionie i odkuli zamurowane miejsce przechowywania płótna. Legenda przekazuje, że kaganek w cudowny sposób nie zgasł i dalej płonął, a Święte Oblicze odbiło się na kolejnej płycie znajdującej się w zagłębieniu. Historia ta próbuje wytłumaczyć początki dwóch ikonograficznych przedstawień tego samego Świętego Oblicza Chrystusa: jedno – na płótnie, drugie – na kamieniu (tzw. keramion), bez płótna pod spodem.

Niektórzy historycy wiążą dalszą historię mandylionu z Całunem Turyńskim, z chustą św. Weroniki, czy z chustą z Manoppello. Nie jest moim celem ukazywanie tych związków ani udowadnianie, co z legendy o królu Abgarze i mandylionie jest prawdą, a co wymysłem. Faktem jest to, że relikwie związane z acheiropitami, jak mandylion, vera eikon, Całun Turyński czy chusta z Manoppello posiadają podobne cechy, od setek lat powtarzane w bizantyjskich ikonach, freskach i mozaikach. Prawdą jest również i to, że dzięki modlitwie i kontemplacji tych ikon dokonuje się w sercach wielu ludzi, także współczesnych, coś niezwykłego. Sama jestem tego przykładem.

W dobie trwającej epidemicznej izolacji i stałego atakowania naszej wyobraźni obrazami ze środków masowego przekazu, może warto sięgnąć po modlitwę Jezusową (przywoływaną w artykule Aleksandra Bańki) oraz kontemplować Święte Oblicze Jezusa.

Modlitwa ikoną

Jak więc modlić się ikoną? Wizerunek Chrystusa warto umieścić na poziomie swojej twarzy i jak w lustrze przeglądać się w tym Obliczu, zadając sobie pytanie czy i w jakim stopniu jestem do Niego podobny? Nie chodzi o podobieństwo zewnętrzne, ale o podobieństwo serca. Czy moje zewnętrzne czyny świadczą o tym, że jestem prawdziwie uczniem Chrystusa?

Wpatrywanie się w Oblicze Chrystusa jest rodzajem terapii ikonograficznej, która przemienia i uzdrawia nasze serce. Przede wszystkim czujemy się bezpiecznie przy tym wizerunku. Kiedy zaś popełnimy jakieś grzechy, dopuścimy się zła, wówczas – oprócz konieczności oczyszczenia się w sakramencie pojednania – warto poddać się uzdrawiającej terapii wpatrywania się w Pana Jezusa. Kontemplacja Oblicza Jezusa jest przedłużeniem sakramentu pokuty, który równocześnie jest sakramentem pojednania, czyli znakiem jedności z Bogiem. Chrystus przywraca nam pierwotną godność dziecka Bożego, do której nas stale powołuje. Nawet jeśli tego procesu wewnętrznej przemiany nie przeżywamy emocjonalnie, to – na poziomie łaski Bożej – faktycznie on się dokonuje.

Być może wielu z nas z racji trwających obostrzeń nie może udać się do kościoła i nie ma możliwości adorowania Najświętszego Sakramentu. Dlatego modlitwa w domu przed wizerunkiem Chrystusa może stać się drogą do budowania jedności duchowej ze Zbawicielem. To także dobry moment powierzania Mu swoich trosk i kłopotów. Wierzę, że gdy będziemy wpatrywać się w Święte Oblicze Chrystusa – zwłaszcza w trudnym czasie epidemii – doświadczymy Jego bliskości.


Zobacz całą zawartość numeru ►

Autorzy tekstów, pozostali Autorzy, Miesięcznik, Numer archiwalny, 2021nr03, Z cyklu:, Modlitwy czas

nd pn wt śr cz pt sb

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

14

15

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

Dzisiaj: 29.04.2024