Przewodnik Symeon

Panie Jezu, dziękuję Ci za Symeona. Właśnie w momencie największego kuszenia, w chwili choroby, w niesamodzielności lub starości, Symeon jest mi najbardziej bliski.

2023-02-02

Komentarz do fragmentu Ewangelii Łk 2, 22-40
IV tydzień zwykły, święto Ofiarowania Pańskiego

Dziś, w święto Ofiarowania Pańskiego, szczególnie myślę o mojej starości. Czy jej dożyję? W jakiej będę kondycji? Codziennie spotykam ludzi starszych, nie tylko na oddziale geriatrii, ale chirurgii, ortopedii, rehabilitacji, kardiologii… Tak często słyszę z ich ust: „Proszę księdza, wszystko się Panu Bogu udało, ale jedna rzecz nie. Starość…”. A przecież dzisiejszy bohater drugoplanowy – bo pierwszoplanowym jest Jezus, przyniesiony do świątyni przez Maryję i Józefa – mógłby dostać Oskara za odegranie swojej roli. Czekał na tą chwilę spotkania całe życie.

Ewangelia nie wspomina o tym, w jakiej kondycji fizycznej był Symeon. Prawdopodobnie był w podeszłym wieku, skoro po spotkaniu z Dzieciątkiem Jezus wypowiedział słowa: „Teraz, o Władco, pozwól odejść słudze Twemu w pokoju”. To znaczy – spodziewał się śmierci, odejścia do wieczności. Był człowiekiem sprawiedliwym i pobożnym, kierował się głęboką wiarą. Nie przegapił czasu łaski, wykorzystał go i dostąpił spotkania z Jezusem. A potem błogosławił Boga i powiedział: teraz mogę odejść. „Bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie…”. Przecież dopełnieniem życia ziemskiego jest zdobycie zbawienia.

Dziś Symeon może być wzorem przeżywania schyłku życia w zgodzie z samym sobą i z Bogiem. Zgadzał się, by jego życie było kształtowane i kierowane przez samego Boga i wiodło drogami Jego Opatrzności. Symeon nie walczył z Nim i nie stawiał na swoim. Jakby rozumiał, że Bóg wie, co jest dla niego najlepsze. Mogłoby się wydawać, że najlepszy czas w życiu tego staruszka przeminął. Że już nic twórczego nie osiągnie. A jednak właśnie wtedy, na sam koniec, spotkało go wydarzenie, na które całe życie czekał. Dlatego jest on dzisiaj odpowiedzią na wołanie ludzi cierpiących, pragnących eutanazji lub też odwrotnie – przedłużania życia uporczywą terapią. Dziś Symeon jest dla mnie nauczycielem akceptacji swojego życia i jego dobiegającego końca w tym ziemskim wymiarze.

Kluczowy jest fakt, że Symeon miał głęboką więź z Osobą Ducha Świętego. Umiał dostrzegać Jego natchnienia i był otwarty na Jego działanie. Czytamy w Ewangelii: „Duch Święty spoczywał na nim”. To dzięki wsłuchiwaniu się w Jego głos, pojawił się w świątyni dokładnie w takim, a nie innym czasie i spotkał Świętą Rodzinę. Także wypowiedziane wobec Maryi prorocze słowa: „Twoją duszę miecz przeniknie”, były z natchnienia. To dowody obecności Ducha Świętego w jego życiu.

Jest coś jeszcze, co mnie szczególnie pociąga u Symeona – jego tęsknota, z jaką oczekiwał narodzin Chrystusa. Mam przed oczyma wielu takich Symeonów w szpitalnej rzeczywistości. Na przykład pewną kobietę, która zawsze w chwili otwierania tabernakulum śpiewała półgłosem „Niechaj będzie pochwalony Przenajświętszy Sakrament”. Innym razem: „Chwała i dziękczynienie bądź w każdym momencie…”. Mam nawet w pamięci melodię, z jaką je wykonywała. Wprawiało mnie to nieraz w osłupienie i zakłopotanie. Czasami nawet trochę irytowało. A jednak uświadomiłem sobie jej ogromną tęsknotę za Bogiem w maleńkiej Hostii. Czyniła podobnie w sali szpitalnej, nie wstydząc się innych chorych.

Liturgia pierwszego czytania przypomina: „Oto ja wyślę Anioła mego, aby przygotował drogę przede Mną”. Czasem przecieram oczy ze zdumienia, że ci, którzy latami żyli bez sakramentów, w grzechu, dostępują „dziwnym trafem” łaski pojednania. Nieraz całe życie szukali Jezusa. Ale należy mieć świadomość, że w trosce o zbawienie osób starszych i chorych uczestniczy nie tylko rodzina, kapelan, lecz cały Kościół. Dzisiejsze święto jest także Dniem Życia Konsekrowanego. Nie zapominajmy o osobach konsekrowanych. Są niekiedy niewidoczne, na przykład w zakonach kontemplacyjnych. Jednak tam, za kratami klauzury, w ciszy kaplic, bije serce Kościoła i nieustannie wznosi się modlitwa. Oni są narzędziem Boga. Być może właśnie to ich modlitwa zaprowadziła niejednego kapelana do zapomnianej sali szpitalnej. Postawiła w takim, a nie innym miejscu. Sam jestem tego żywym dowodem, a historia opisana poniżej, to jedna z bardzo wielu.

W pewne poniedziałkowe południe zadzwonił mój kapelański telefon, rodzina prosiła o sakrament namaszczenia. Chora, mimo ciężkiego stanu, rozumiała i logicznie odpowiadała na moje słowa modlitwy, zdania skierowane do niej. Zawsze mam w ampułce w tabernakulum zakonsekrowane wino, ponieważ na codziennym obchodzie noszę Krew Pańską w torebce kapelańskiej zawieszonej na szyi. Postanowiłem więc udzielić tej chorej pełnego obrzędu Wiatyku. (Wiatyk to pokarm na drogę przejścia z tego świata do wieczności, ostatnia Komunia Święta, pod obiema postaciami). To było prawdziwe przygotowanie na spotkanie z Jezusem. Namaszczenie poprzedzone sakramentalną spowiedzią, odnowieniem obrzędów chrzcielnych, specjalna litania z udzieleniem odpustu zupełnego, a potem najważniejszy moment: udzielenie ostatniej Komunii pod dwiema postaciami, z dodaniem słów: „Niech Chrystus cię strzeże, i zaprowadzi do życia wiecznego”. Zapamiętałem tamto wydarzenie, ponieważ za godzinę pacjentka zmarła. A ja byłem przekonany, że wtedy otrzymała to, o co powinniśmy zawalczyć dla ludzi chorych – łaskę zbawienia. Od wieków przecież wierzymy, że przyjęcie Wiatyku jest gwarancją zbawienia.

Czy w twojej rodzinie jest ktoś, kto już sam nie potrafi wezwać kapłana? Czy oprócz ważnych terapii medycznych, najnowszych badań, najdroższych leków, z taką samą troską dbasz o jego zbawienie? Czy w twoim domu znajduje się poświęcona gromnica, która rozświetlona blaskiem płomienia, nie tylko chroni od nieszczęść, ale w najczarniejszych momentach choroby i cierpienia przypomina o świetle, którym jest Chrystus? Nie zapominajmy, że w godzinie naszej próby, tego Jezusa przynosi nam Maryja, Patronka Dobrej Śmierci.

Panie Jezu, dziękuję Ci za Symeona. Właśnie w momencie największego kuszenia, w chwili choroby, w niesamodzielności lub starości, Symeon jest mi najbardziej bliski. Uczy pokory, mądrego przeżywania swojego czasu, cierpliwego uczenia się jak obumierać, wyzbycia się siebie, szukania sensu w prostych, prozaicznych chwilach życia. To on jest dla mnie wzorem prawdziwej radości (tej w głębi serca) i wielkich pragnień związanych z poszukiwaniem Twojej obecności.

Autorzy tekstów, ks. Marcin Niesporek, Rozważanie, Komentarz do ewangelii

nd pn wt śr cz pt sb

25

26

27

28

29

1

2

3

4

5

6

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

Dzisiaj: 29.03.2024