Proszę Cię, Boże, abym za wczasu zmalała, zmiękła i stała się uległa obumieraniu. Skoro tak pouczasz swoich uczniów to wiem, że niczego nie stracę.
Rodzi się pytanie, czy dopiero pandemia koronawirusa spowodowała, że zaczęliśmy odczuwać samotność, czy może już wcześniej żyliśmy razem, a jednak osobno? Odpowiedzi każdy musi poszukać we własnym sercu. Bo tak, właśnie ono – serce – jest kluczem do całego czasu pandemii.
Chcąc dowiedzieć się o mądrości i drodze do Boga, szukamy skomplikowanych środków i sposobów. Ta droga jednak biegnie bliżej niż nam się wydaje.
Od wielu miesięcy świat walczy z pandemią koronawirusa. Choć już trochę zdążyliśmy się przyzwyczaić do jego obecności, on wciąż jest groźny i budzi lęk. Coraz częściej zadajemy sobie pytania o przyszłość i o to, czy kiedyś wrócimy do normalności.
Nawet jeśli towarzyszy się osobie w śpiączce, bez kontaktu, to warto przy niej być i mówić jej: „cieszę się, że jesteś”. Najważniejsza jest przecież więź i miłość, która nas łączy.
Szkoła modlitwy. Cała chrześcijańska teologia uczy, że celem, na który powinno orientować się nasze życie duchowe i cała doczesność jest Niebo. Tymczasem, paradoksalnie, jako uczniowie Chrystusa właśnie o tym celu bardzo często zapominamy. Zaabsorbowani sprawami naszej codzienności żyjemy tak, jakby wygoda i zdrowie były sensem naszego istnienia. Uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny ma nam pomóc właściwie poukładać nasze priorytety.
Pandemia przyniosła zmiany
Przez wieki ludzie musieli niejednokrotnie mierzyć się z epidemiami. Jest kilku szczególnych świętych, do których możemy się zwrócić w tych trudnych czasach.
Z Księgi Psalmów. Zła mowa nie przynosi dobra. Proszę o otwarcie Pisma świętego na Psalmie 55.
Trochę już przyzwyczailiśmy się do tego, że koronawirus towarzyszy nam w codzienności. Wydaje się, że wiele osób zaczęło również nieco lekceważyć powagę sytuacji epidemicznej, nie stosując się przynajmniej do podstawowych zaleceń sanitarnych. Tymczasem nadal odnotowuje się liczne zachorowania na COVID-19.