Maryja Mistrzynią zawierzenia
Nie wszystko jeszcze pojmowała… Musiała zaufać. Werset mówiący, że „Maryja chowała wszystkie te słowa i zastanawiała się nad nimi w swoim sercu” doskonale opisuje tę drogę Świętej Bożej Rodzicielki – drogę zawierzenia Bogu.
2015-01-01
I Rok czytań
Łk 2,16-21
Pasterze pospiesznie udali się do Betlejem i znaleźli Maryję, Józefa i Niemowlę, leżące w żłobie. Gdy Je ujrzeli, opowiedzieli o tym, co im zostało objawione o tym Dziecięciu.
A wszyscy, którzy to słyszeli, dziwili się temu, co im pasterze opowiadali.
Lecz Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu.
A pasterze wrócili, wielbiąc i wysławiając Boga za wszystko, co słyszeli i widzieli, jak im to było powiedziane.
Gdy nadszedł dzień ósmy i należało obrzezać Dziecię, nadano Mu imię Jezus, którym Je nazwał anioł, zanim się poczęło w łonie Matki.
Scena opisana w dzisiejszej Ewangelii jest mi – szczególnie jako matce – bardzo bliska. Bliska jest zapewne także wielu innym ludziom, w pobliżu których kiedykolwiek przychodził na świat nowy człowiek. To niemal standard: Kobieta rodzi dziecko. To wspaniałe, ze dziś często jest przy niej mąż – ojciec dziecka: wspomaga ją, towarzyszy jej, wspiera – po prostu jest obok. Wkrótce zjawiają się inni bliscy nowonarodzonego człowieka: dziadkowie, rodzeństwo. Kiedy wreszcie młodzi rodzice ze swoim skarbem wracają do domu, zaczyna przybywać cały korowód bliższych i dalszych krewnych oraz przyjaciół rodziny. Wszyscy oni pragną przywitać długo oczekiwane dzieciątko, pogratulować świeżo upieczonym rodzicom, obdarować ich i dzielić z nimi ich radość. A wszystko po to, by w jakiś sposób stać się świadkami tego niesamowitego cudu jakim są narodziny. Te sceny zawsze przypominały mi pasterzy, którzy na wieść oznajmioną im przez Anioła, że oto w mich mieście narodził się Zbawiciel, Mesjasz, Pan – porzucili swoje zajęcia i pospieszyli, by jak najprędzej przywitać Dziecię i Jego Opiekunów – by się im pokłonić, złożyć swoje dary, by zobaczyć Go na własne oczy, a potem świadczyć o Nowonarodzonym.
Ewangelista pisze: „Pasterze pospiesznie udali się do Betlejem i znaleźli Maryję, Józefa i Niemowlę, leżące w żłobie. Gdy Je ujrzeli, opowiedzieli o tym, co im zostało objawione o tym Dziecięciu.
A wszyscy, którzy to słyszeli, dziwili się temu, co im pasterze opowiadali”.
Wizyta tych obcych ludzi z pewnością musiała zaskoczyć, a może nawet trochę przestraszyć Maryję i Józefa. Pewnie nie spodziewali się, że Bóg także innym ludziom objawi fakt narodzenia Mesjasza. Sami zresztą nie wszystko jeszcze pojmowali. Teraz mieli okazję jeszcze raz usłyszeć wprost, Kim jest Jezus – dziecko poczęte przez Ducha Świętego, to, które takie maleńkie, słabe i bezbronne, wyglądające jak tysiące innych ludzkich dzieci, właśnie tulą w swoich ramionach.
To prawda, że Maryja nie wszystko jeszcze pojmowała, że wiele spraw związanych z Synem było jeszcze dla Niej zagadką. Jak każda matka zapewne pragnęła dla swego dziecka wszystkiego, co najlepsze, ale też jak każda matka – nie mogła do końca ani zaplanować, ani przewidzieć Jego przyszłości. Musiała zaufać. Werset mówiący, że „Maryja chowała wszystkie te słowa i zastanawiała się nad nimi w swoim sercu” doskonale opisuje tę drogę Maryi – drogę zawierzenia Bogu.
Dlatego dziś, w dniu poświęconym Świętej Bożej Rodzicielce – oddajmy cześć nie tylko Bożemu Synowi zrodzonemu z Maryi Dziewicy, ale także Jego Matce – Tej, która jest Mistrzynią zawierzenia i naszą najlepszą Nauczycielką wiary.