Wywiad z ks. Wojciechem Bartoszkiem

Wywiad z ks. Wojciechem Bartoszkiem, krajowym duszpasterzem Apostolstwa Chorych przeprowadzony przez Jacka Glanca.

zdjęcie: Magdalena Markowicz

2013-07-11

Jacek Glanc: – Księże Wojciechu, można o Księdzu wyczytać: „Mocą dekretu ks. abp. Józefa Michalika został wybrany krajowym duszpasterzem Apostolstwa Chorych. Jest także kapelanem Ośrodka „Miłosierdzie Boże” dla Osób Niepełnosprawnych w Borowej Wsi-Mikołowie, a także kapelanem Polskiego Związku Osób Niewidomych (koło w Katowicach). Należy do Unii Kapłanów Chrystusa Sługi…” Bardzo proszę w kontekście tych danych przybliżyć adalbertusowym Czytelnikom swoje zainteresowanie (powołanie) tematem: ludzie chorzy, choroba, cierpienie, medycyna
Ks. Wojciech Bartoszek: – 8 lat temu Ksiądz Arcybiskup Damian Zimoń wysłał mnie na studia z teologii duchowości. Napisałem pracę z duchowości kapłańskiej. Motywem przewodnim opisywanej przeze mnie duchowości (sulpicjańskiej) było wezwanie skierowane do kapłanów, aby nie tylko sprawowali Najświętszą Ofiarę, ale aby sami stawali się „żywą ofiarą”, czyli składali w ofierze swoje życie Bogu. Pod koniec studiów pojechałem do Lourdes wraz z pielgrzymami z diecezji Rouen (zastępowałem wówczas proboszcza w jednej z normandzkich parafii: Gournay-en-Bray). Była to 115 diecezjalna pielgrzymka do Sanktuarium Matki Bożej w Lourdes. Pamiętam, iż przyjechaliśmy dwoma składami szybkiej kolei, TGV. W jednym z nich byli chorzy. Gdy dotarliśmy do Lourdes, modliłem się przed figurą Matki Bożej: „Maryjo jeśli chcesz, abym tutaj (we Francji) pracował, daj mi znać.” Po obronieniu doktoratu otrzymałem dekret krajowego duszpasterza Apostolstwa Chorych. Zrozumiałem, iż Matka Boża wysłuchała tej modlitwy w ten sposób, iż zapragnęła, abym pracował z tymi i dla tych, których szczególnie umiłowała w Lourdes.

Przywołując Apostolstwo Chorych myślę zawsze najpierw o duszpasterstwie i o duchowości chorych. Obecnie największy wysiłek wkładamy wraz ze współpracownikami w prowadzenie Sekretariatu Apostolstwa Chorych. Sekretariat ten mieści się w Katowicach przy ul. Warszawskiej 58. Wydając miesięcznik „Apostolstwo Chorych”, prowadząc stronę internetową (www.apchor.pl) oraz korespondując z czytelnikami, pragniemy dotrzeć do jak największego grona osób chorych i niepełnosprawnych (obecny nakład miesięcznika to ponad 37 tysięcy egzemplarzy). Oprócz tej głównej pracy, która rozwija się już od czasów powojennych w Katowicach, pragniemy mieć kontakt z chorymi „na zewnątrz”. Dlatego organizowane są rekolekcje dla chorych, comiesięczne spotkania w parafii Przemienienia Pańskiego w Katowicach. Już po raz 48., 6 lipca, we wspomnienie Matki Bożej Uzdrowienia Chorych zorganizowaliśmy Ogólnopolską Pielgrzymkę Chorych na Jasną Górę. W tym roku odbyły się także rekolekcje dla Służby Zdrowia w Łodzi, w Katowicach, dla wolontariuszy hospicjum w Kokoszycach. Udało się także podtrzymać więź z radiosłuchaczami poprzez audycje w Radio eM oraz prowadzenie Mszy radiowych z Bazyliki św. Krzyża w Warszawie. W dalszych planach Msza telewizyjna dla chorych w Łagiewnikach.

Oprócz tych działań „nadzwyczajnych” pragniemy mieć stały – można powiedzieć: „zwyczajny” – kontakt z chorymi. Stąd przez siedemnaście miesięcy – jak Pan na początku wspomniał – byłem kapelanem w Ośrodku dla Osób Niepełnosprawnych w Borowej Wsi, poznając bliżej życie tych osób. Zaś od trzech miesięcy mieszkam w parafii NSPJ w Katowicach-Murckach, gdzie mogę spotykać się z chorymi w Szpitalu Miejskim oraz w ich domach. Wielu z nich nie może przyjść na niedzielną Eucharystię, stąd odprawiam Mszę przy ich łóżku.

Obecnie odkrywam więc specyfikę powołania. Z jednej strony chodzi o bezpośrednie towarzyszenie chorym i niepełnosprawnym. Z drugiej – konieczne jest ogarnięcie redakcji i sekretariatu Apostolstwa Chorych. Oba wymiary są bardzo ważne. Jest to działanie mające jakby dwa skrzydła: charyzmatu i instytucji. Nawiązując do duchowości sulpicjańskiej – to jest forma mojego ofiarowania się Bogu i chorym.

– Pius XI zatwierdzając 12 sierpnia 1934 r. Apostolstwo Chorych nazwał je „Unio Pia” – czyli pobożnym stowarzyszeniem. Papież ten postawił Apostolstwo Chorych obok Akcji Katolickiej jako wzór postawy apostolskiej. Na czym polega to apostołowanie…
– To apostołowanie przez cierpienie, przez ofiarę cierpienia. Współcześnie rozwija się w wielu miejscach w Kościele dzieło Mszy świętych z modlitwą o uzdrowienie. Większość ludzi nie doświadcza jednak uzdrowienia fizycznego. Może rodzić się w sercu chorego pytanie: dlaczego nie zostałem uzdrowiony fizycznie? Zwyczajnym działaniem Boga wobec chorych jest zaproszenie skierowane do nich, aby przyjęli cierpienie i ofiarowali je wraz z Chrystusem za innych, za Kościół święty, za kapłanów, za misjonarzy. To powołanie jest bardzo trudne. Akceptacja trudnego stanu zdrowia, albo inaczej, odkrycie powołania, prowadzi do uzdrowienia serca człowieka, a dalej do rozszerzenia Królestwa Bożego. To powołanie wymaga pogłębienia w wierze oraz poczucia wspólnoty. Stąd Apostolstwo Chorych jest unią, czyli wspólnotą duchową chorych. Pragniemy także – na ile to jest możliwe – budować wspólnotę chorych w wymiarze czysto ludzkim. Dlatego zapraszamy chorych do korespondowania z nami.

– Najbardziej medialnym przejawem działania Apostolstwa jest miesięcznik: „Apostolstwo Chorych” – swoisty list do ludzi cierpiących. Proszę nakreślić charakter i przesłanie pisma…
– Staramy się, aby miesięcznik był listem do osób chorych i niepełnosprawnych. Przedostatnia strona miesięcznika jest zawsze taka sama. Ona nie zmieniła się właściwie od początku wydawania miesięcznika. Ukazuje duchowość Apostolstwa Chorych. Może przypomnę trzy warunki przynależności do wspólnoty: 1. Przyjąć cierpienie z poddaniem się woli Bożej, 2. Znosić je cierpliwie, po chrześcijańsku, w zjednoczeniu z Jezusem, który się za nas ofiarował na krzyżu, ofiaruje się w Eucharystii i wciąż żyje w Kościele, 3. Ofiarować swe cierpienia Bogu w intencji przybliżenia Królestwa Bożego, za zbawienie świata, za Kościół i Ojczyznę oraz w intencji Ojca Świętego. Pozostałe strony miesięcznika stanowią formę duszpasterstwa chorych, czyli towarzyszenia, budowania nadziei, wspierania duchowego. Każdy numer staramy się poświęcić jakiemuś tematowi przewodniemu. Na przykład w sierpniowym numerze dotykamy tematu choroby alkoholowej oraz drogi wyzwolenia z nałogu. Od lipcowego numeru 2012 r. udało nam się popracować nad grafiką miesięcznika. Dodaliśmy kilka stron. Powiększyliśmy nieco format. Całość tekstów usystematyzowaliśmy w kilkanaście działów. Zależy nam również na dobrej dystrybucji „Apostolstwa Chorych”.

– Czy podziela Ksiądz opinię, że doświadczenie choroby, zagrożenia życia, inwalidztwa zmienia optykę postrzegania świata i sensu życia; czy dochodzi do przewartościowania skali rzeczy „ważnych”…
– U niektórych osób tak. Bóg prowadzi mnie do takich osób, jak: Winicjusz z Giszowca, 101-letnia członkini Apostolstwa Chorych z Katowic Tysiąclecia, niepełnosprawny Sebastian z Borowej Wsi, + Grzegorz, którego poznałem w hospicjum w Chorzowie Batorym. To ludzie, którzy uczą (uczyli) mnie mądrości życiowej. Uczą co jest najważniejsze. Ja im daję to, czy raczej Tego, którego przez posługę kapłańską mogę przyprowadzić z Nieba. Oni odwzajemniają się miłością i ukazywaniem mi Chrystusa w inny sposób – w ich ofierze i znoszeniu cierpienia. Uczą mnie męstwa. Uczą życia. Uczą, co jest rzeczywiście najważniejsze… Ostatnio, niepełnosprawny Sebastian, który z racji trudno gojących się odleżyn od 14 miesięcy leży w łóżku, zapytał mnie: „to chyba nie jest egoistyczne pragnienie, że chcę być święty?…”

– Księże Wojciechu, nie rozumiem „tego świata” – z jednej strony prawdziwa batalia: promocja zdrowia, wczesna diagnostyka, badania przesiewowe, skrupulatne procedury do walki z rakiem i schorzeniami cywilizacyjnymi; a z drugiej strony: aborcja, in vitro, eutanazja, inżynieria genetyczna próbująca wkraczać w kompetencje Stwórcy…
– Odwołam się tutaj do historii życia innego niepełnosprawnego mężczyzny Nicka Vuijcica, Australijczyka, który urodził się bez rąk i bez nóg. Nick przeszedł bardzo długą duchową drogę, od stanów depresyjnych po akceptację życia. Obecnie jest świadkiem nadziei dla zrozpaczonych. Dokonało się to dzięki wierze w Jezusa i jego rodzicom. A przecież jego matka – w świetle prawa cywilnego, prawa „tego świata” – mogłaby go usunąć, gdyby będąc w ciąży dowiedziała się, iż jest niepełnosprawny… Z tymi problemami zderzyłem się zwłaszcza będąc kapelanem w ośrodku dla osób niepełnosprawnych. Podzielam Pana wątpliwości. Te wątpliwości powinniśmy chyba wykrzyczeć… Zastanawiam się także, co to jest za społeczeństwo, które pragnie zabijać takie osoby?

– Rok 2013 jest w Polsce Rokiem Osób Niepełnosprawnych. Co roku obchodzony jest też Dzień Chorego; nie brakuje ogólnopolskich akcji charytatywnych oraz okolicznościowych imprez dedykowanych ludziom chorym. Przecież to jednak nie wyczerpuje tematu – codzienna obecność chorego obok mnie, w rodzinie, w społeczeństwie…
– Światowy Dzień Chorego obchodzony każdego roku we wspomnienie Matki Bożej z Lourdes jest okazją, aby nagłośnić temat towarzyszenia osobom potrzebującym. Docieram do różnych osób chorych oraz do instytucji służących chorym. Z jednej strony trzeba mówić o wielkich problemach Służby Zdrowia w Polsce, z drugiej – można dostrzec ogrom pracy wielu osób służących osobom chorym. Niedawno dowiedziałem się, iż w Archidiecezji Częstochowskiej księża biskupi spotykają się z chorymi w każdym dekanacie we wrześniu i w październiku każdego roku. W naszej archidiecezji mocno rozwinięta jest sieć domów Caritas. Oczywiście działania instytucjonalne nie zastąpią tego co najważniejsze – stałego kontaktu z rodziną.

– A tak z ciekawości. Na Śląsku, a na pewno w Radzionkowie, pacjenci polecają się opiece MB Piekarskiej – Lekarce Chorych… A do kogo Ksiądz modlitewnie wzdycha polecając zdrowie własne i chorych, którymi Ksiądz się opiekuje…
– Staram się raz na tydzień odprawić Mszę Świętą w intencji członków Apostolstwa Chorych, w intencjach przysyłanych do Sekretariatu Apostolstwa Chorych. Codziennie w tych intencjach modlimy się Anioł Pański w Sekretariacie. Osobiście zaś staram się pamiętać o chorych, o niepełnosprawnych z Borowej Wsi w codziennej modlitwie różańcowej.

– Na symbolu – charakterystycznym krzyżyku Apostolstwa – umieszczono hasło: „Z Chrystusem jestem przybity do krzyża”. Czy w tych słowach jest nadzieja… otucha… moc…
– Wymiar pasyjny naszego życia jest bolesny, oczyszczający. Patrząc przez wiarę na doświadczenie bólu i cierpienia, wiemy, iż na krzyżu nasze życie nie kończy się. Krzyż jest znakiem nadziei i prowadzi do zmartwychwstania. Cierpiąc bez Jezusa możemy wpaść w depresję, z Jezusem doświadczamy radości pełni życia, życia ofiarowanego za innych. Wówczas możemy dodać do słów św. Pawła, przywołanych przez Pana, inne: „żyję już nie ja, tylko Chrystus we mnie.” (Ga 2, 19-20).

Najpopularniejsze, Teksty polecane

nd pn wt śr cz pt sb

25

26

27

28

29

1

2

3

4

5

6

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

Dzisiaj: 29.03.2024