Milcząca prośba

Porozmawiaj ze mną, obejrzyjmy razem zdjęcia z dzieciństwa, powspominajmy o tym, co nas łączyło, co nam dawało radość. Chcę nadal żyć twoimi sprawami, twoimi sukcesami, twoją codziennością.

zdjęcie: canstockphoto.pl

2013-06-06

Gdy musisz wyjechać na święta w góry, gdy nie chcesz mi towarzyszyć przy stole wigilijnym, gdy nie daję wam tyle, ile mogłem dawniej – nie oddawaj mnie do przytułku, nie odsyłaj do szpitala, nie funduj mi gorzkich pigułek życia, bo ono i tak jest teraz dla mnie gorzkie z powodu twego oddalenia. Nie mam zdrowia, ale mam swoją godność, godność człowieka – jeśli wiesz, o czym mówię. Gdy moim oczom zabrakło łez, gdy na twarzy pozostał już tylko smutek, to nie bój się, że cię nim zarażę. Nie zamierzam wystawiać rachunków swoich poświęceń, wyrzeczeń i ofiarności z przeszłości. Nie będę się żalił z powodu niedyspozycji i obecnie małej przydatności dla ciebie. Nie będę wyrażał marzeń i potrzeb, gdyż nie chcę cię obciążać powinnościami wobec mnie. Nie chcę przytłaczać cię swoimi oczekiwaniami.

Z pozycji przeżytych lat chcę cię ubogacać swoim doświadczeniem, refleksją nad życiem, nad tym, co w nim ważne i o co warto w nim zabiegać. Chcę ci oszczędzić porażek, przestrzec przed niebezpieczeństwami i mieliznami życia. Pragnę poszerzyć twój świat widzenia spraw, ludzi i tego, co warte zabiegów. Jesteś nadal najważniejszą osobą mego życia. Przepraszam cię za niewydolność fizyczną, za twoje rozczarowania mną i za to, że moja emerytura jest taka nędzna. Dziękuję ci za promienne ranki przeszłości i za uśmiechy losu – dzięki tobiebyło ich wiele. Dziękuję za wzruszenia, za radość z powodu twoich osiągnięć, a także za oczekiwania na ciebie z każdej podróży, w których uświadamiałem sobie, jak jesteś dla mnie drogi.

Wspominam lata dziecięce, w których – zanim twoje usta zaokrągliły się w podkówkę – ja interweniowałem, abyś nie wybuchnął płaczem. Jakże dzisiaj chciałbym być dla ciebie ochroną i tarczą przed drapieżnością świata, przed nadmiarem twoich guzów, porażek i uchybień. Jakże chciałbym, abyś odnalazł porzucone drogowskazy. Porozmawiaj ze mną, obejrzyjmy razem zdjęcia z dzieciństwa, powspominajmy o tym, co nas łączyło, co nam dawało radość. Chcę nadal żyć twoimi sprawami, twoimi sukcesami, twoją codziennością. Rozumiem, że teraz masz swój dom i swoją rodzinę, ale masz też korzenie. Zadbaj o nie, gdyż są one ważne w życiu.

Żyjemy w czasach postępującego liberalizmu z jego wszystkimi najgorszymi konsekwencjami. Dajemy się uwieść i zmanipulować medialnym przekazom. Depczemy tradycją, religią i wychowaniem uświęcone wartości. Uzależniamy się od mód, od opinii innych i nie dajemy sobie szans na własny rozwój, na krzyk serca, na szept wzruszenia – słowem, na własną ścieżkę. Zdarza się nam, że maszerujemy nie w rytm własnych potrzeb, ale cudzych bębnów. Wielu z nas idzie przez życie, będąc zahipnotyzowanymi przez niewidzialnego kreatora rzeczywistości. Pozostając w amoku, nie dostrzegamy potrzeb bliskich nam osób, nie odczytujemy ich sygnałów i wołań. Zaniedbujemy rodziców, nie dbamy też o uprawę własnej gleby wrażliwości. Gubimy siebie po drodze do niekoniecznie wartościowych celów, zrywamy więzy rodzinne i tragizujemy, gdy nie wyrabiamy się na zakrętach życia. Stajemy się głusi i ślepi na potrzeby innych.

Niejeden mógł doświadczyć, że łatwiej o gest życzliwości i zatroskania od obcej osoby, niż od kogoś z rodziny. Coraz rzadziej widujemy wspólnotową postawę, gdyż bywa ona zastępowana postawą rywalizacji. Nieświadomość tego faktu sprawia, że skutki takich postaw odbierają najpierw nasi najbliżsi – rodzice. Pracownicy szpitali, ochronek, przytułków i pensjonatów, w okresie świąt i podczas tak zwanych długich weekendów, odnotowują zmasowane przyjmowanie pensjonariuszy pod swój dach. Bywają sytuacje, które to uzasadniają, ale większość przyjęć nie jest powodowana względami zdrowotnymi. Dzieci oddają ojca lub matkę z własnego wygodnictwa – informują pracownicy tych placówek. Usługa opiekuńcza, jako towar, staje na rynku towarów na równi z naszym ojcem lub matką. Odejście od rodziny dla robienia kariery, to pierwszy krok do przepaści, to zerwanie więzi i odejście od korzeni. Wczuwając się w położenie niechcianych rodziców, zdaje się słyszeć ich milczącą prośbę: Nie oddawaj mnie do przytułku ani do domu starców. Chcę dożywać swych dni z wami, w rodzinie.

Miesięcznik, Numer archiwalny, 2013-nr-03, Z cyklu:, Rozmaitości

nd pn wt śr cz pt sb

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

14

15

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

Dzisiaj: 20.04.2024